Jak napisałem - to miałby być świat już ustabilizowany. Nie dzikie wioski rozsiane po pustkowiach (chociaż takie by się zdarzały pomiędzy skupiskami ludzi), a wielkie, rozwinięte oazy, które dzielą między sobą tysiące kilometrów. Na nich powstawałyby już wielkie, ogromne wręcz miasta-cywilizacje.
Co do okaleczenia... No stawiałbym na przemienienie w pustynię całego globu
. To wyraźny ślad, ponad to jej zniknięcie wywołane by było "śmiercią bogów". Efekt, którego pradawni, pyszałkowaci władcy magii nie przewidzieli.
Sama wiedza na temat magii byłaby już w pewnym stopniu rozwinięta, ale dalej daleko temu to stanu sprzed kataklizmu. Jak słusznie zauważyłeś - od "pewnego czasu" w tej dziedzinie budowano wszystko na nowo.
Co do zaś samego odkrywania talentów - przekładałoby się to na liczebność magów. W takich a nie innych warunkach rozpoznanie takiego daru byłoby niebywale trudne. Z drugiej strony, pamiętajmy że to istotny dla odrodzenia się ludzkości element w świata. Bardzo niechętnie poruszany temat... Wszak to istoty o podobnych talentach doprowadziły do tego wszystkiego. Z drugiej strony jednak... Biorąc pod uwagę, że na globie trwałyby otwarte wojny między nowymi państwami - mistrzów sztuk magicznych każdy rząd chce mieć pod swoimi rozkazami jak najwięcej. Przynajmniej do póki są posłuszni
.