Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2012, 10:33   #2
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Imrak nienawidził wampirów. Nie żeby wcześniej jakiegoś spotkał, ale pierwsze doświadczenie już pozwoliło mu nabrać pewności co do swoich uczuć wobec nich. Te przeklęte bydlaki rozpadały się i nie dało się nawet skopać albo naszczać na ich truchło! Warczał tak samo wściekle jak Skurwiel, patrząc na pozostałości po walce. Nie wyglądał przy tym nawet odrobinę przyjemnie.
Niski nawet jak na krasnoluda, ale standardowo szeroki w barach, choć bardziej żylasty i twardy jak skała. Czarne włosy były brudne i pozlepiane, wygolone po bokach, trochę jak u zabójców, za krótkie jednak i nie stawiane na zabarwiony sztorc, co wykluczało go jako jednego z członków tego klanu. Inna sprawa, że jego zachowanie już bardziej mogłoby go tam wpasowywać, nie wydawał się podczas walki stosować wymyślnej taktyki. Dokładniej to nie stosował żadnej.
Podobnie jak jego ujadający, brudny pchlarz, będący połączeniem kilku różnych, zupełnie nie pasujących do siebie ras. Za to polecenie "bierz!" wykonywał idealnie.
Pozostałe części Imraka wyglądały podobnie. Skłębiona, pełna odpadków broda, powycierane, nie czyszczone od wieków ubranie i łatany wielokrotnie plecak, z którego wystawał kij z nabitymi na niego szczurami.
Za które miał nie dostać zapłaty, gdy te pieprzone sukinsyny zatłukły człeczynę, co miała mu za nie zapłacić! To przez to też uniknął pokrojenia, siedząc w jakiejś norze i czekając na te małe, przebiegłe szczurki, które jeden po drugim nabijał na kij. Trochę to zajęło... i się okazało, że prawie całkiem się spóźnił na zabawę.

Po wszystkim nie miał po co już zostawać w miejscu, to się przyłączył do nowej kompanii. Nuln było dobrym celem, kolejne człecze miasto z dużą ilością tłuściutkich szczurków.
Na odchodnym splunął na popiół pozostały po krwiopijcy. Zawsze coś. Splunął jeszcze raz.

***

Szczurołap nie był zbyt rozmownym towarzyszem podróży. Nie widział sensu strzępienia ozora po próżnicy, to i powiedział pozostałym tylko skróconą wersję tego, jak trafił tam gdzie trafił. Niby szczęście, ale on uważał to za pech, że nie mógł wcześniej dorwać bydlaków i porąbać na kawałki.
Zresztą co miał gadać z długonogimi. Wystarczyło, że szedł razem z nimi, szybko przebierając krótkimi, ale szerokimi jak pieńki nogami. Może na szybkość mierzyć się nie mógł, za to na wytrzymałość nie mieli co startować.
Ich długich nóg też nienawidził. Brzydkie to było i koślawe.

Kolejny dzień nie miał przynieść nic nowego. Może prócz kąpieli. Imrak z założenia ich, a jakże, nienawidził. Skurwiel także, po podkulił ogon, który wyglądał tak, jakby go w połowie coś ucięło i być może faktycznie tak było. Krasnolud nie zauważył nawet kiedy. Chmury były chmurami i należało zwiększyć tempo. Zaczął przebierać nogami jak jedno z tych nowoczesnych urządzeń wydalających z siebie mnóstwo pary i pisku. Widział kiedyś jedno w Altdorfie, zanim się nie wzięło i rozpieprzyło na jednym z pokazów.

Spodziewany deszcz był jednak spodziewanym deszczem.
- Szybciej, człeczyny. Ruszać tymi kulasami!
Jego głos przypominał gardłowy warkot. Nawet nie zwrócił większej uwagi na wóz i kłócących się ludzi. Wszędzie to samo.
- Wasza rasa zawsze się kłóci, pewnie przez to, że za duzi urośliście.
Był to cały komentarz i zainteresowanie. Zwykle ciekawość ciągnęła go w różne miejsca, tym razem była jednak straż.
I zbliżający się deszcz.
A przecież Imrak nienawidził deszczu.
 
Sekal jest offline