— ARTUR! — wrzasnął Pan Robert, odwracając się od lady. — A ty czemu krzyczysz? Co żeś tam robił?! Mówiłem wam, że nigdzie nie chodzimy, prawda? No, panowie, bądźmy poważni. Homer, nie grzeb w tych pokojach! Korneliusz, zostaw to!
Następnie zwrócił się do Prezesa.
— Do Księgi Gości wpisuje się, jak się chce spędzić w takim przybytku noc — wytłumaczył pomocnie. — Ale sprawdź, kiedy były ostatnie wpisy.
Piotr, oglądający uważnie ściany, znalazł się parę kroków od nich, więc Robert machnął na niego ręką.
— Panie Piotrze. — Podszedł bliżej i nachylił się tak, żeby dzieci nie mogły słyszeć ich rozmowy. — Nie podoba mi się tutaj. Niby świecą się światła, ale to nie znaczy przecież, że ktoś tu jest. Niech pan zbierze wszystkich i ich pilnuje, a ja pójdę i popukam do różnych drzwi. |