Zebedeusz szedł tuż obok elfa. Co jakiś czas poprawiał sobie kosmyki włosów lecz nie odzywał się. Ci, którzy z nim podróżowali już od dłuższego czasu, przyzwyczaili się do milczącego młodzieńca. Z kolei jemu nie przeszkadzali nowy towarzysze ich podróży. Młodzieńca trochę martwiło to iż jego szaty zostały delikatnie mówiąc "lekko sfatygowane" toteż marzył o tym by w końcu znaleźć sklep gdzie będzie mógł się odpowiednio ubrać. A miał nie rzucać się w oczy, choć patrząc na jego towarzyszy to zadanie było praktycznie nie możliwe do wykonania.
Szczególnie że ciekawym osobnikiem był Imrak, którego osobowość zapewne idealnie będzie się dogadywać z Francem. Zebedeusz nie mógł się doczekać aż Ci dwaj usiądą i zaczną pić. Zapewne skończy się to jakąś rozróbą, dziewka jakaś może stracić cnotę a co bardziej natarczywe wsioki mogą potracić zęby.
Kolejnym był Ramirez. Zebedeusz spoglądał na niego i widział częściowo w nim samego siebie. Pewnie kolejna damulka straci cnotę, mąż dostanie od niego w prezencie poroże, lub jak znam życie odbędzie się "uczciwy" pojedynek w imię "honoru".
Prawie się uśmiechnął lecz nadal szedł koło elfa. Miał nadzieję że w końcu będzie mu dane położyć swe dupsko w ciepłej pościeli. A i masaż oraz gorąca kąpiel by się przydała. Pochłonięty myślami Zebi nie zwracał uwagi na pogodę, czy jakąś tam karocę z jakimś dziewczem. W końcu kobiety służyły mu do jednego..Ni mniej ni więcej.