Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2012, 13:20   #7
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Detlef jechał na samym końcu małej kawalkady.
Co prawda jego wierzchowiec ostał się w faktorii, z której dziwnym jakimś trafem nikt nie raczył go zabrać, za to w stajence, za domem imć Mirco Goldsteina była stajenka. Niewielka co prawda, ale za to koń, jaki się w niej znajdował, był całkiem przedni. Nic więc dziwnego, że go Detlef przygarnął, w charakterze odszkodowania za straty moralne.
Swój zaś ekwipunek odzyskał, bo jednego z pewnością dowódcy straży zarzucić nie można było - szczodrej ręki. Ani jednej rzeczy, co do Detlefa należała nie zgubił ni nie rozdał nikomu ze swych popleczników.

Szlachcic płaszczem mocniej się otulił i kapelusz na głowie poprawił. Deszcz nadciągał w szybkim tempie i nie warto się było ociągać, chociaż niektórzy płaszcze mieli, by się przed lejącą z nieba wodą ochronić. A niektórym kąpiel by się zdała...

- Jeśli się omija takie zdarzenia - skomentował słowa Imraka - to się nie zarabia.
Mimo tych słów nie zwolnił i nawet nie obrócił się w stronę najemników i tajemniczej niewiasty w karocy. Jak się wnet okazało - słusznie.
Dama, jeśli tak można było nazwać kobietę, której rynsztokowe słowa nie były obce, najwyraźniej pomocy nie potrzebowała, a uczyć kogokolwiek dobrych manier Detlef nie zamierzał.
Próżny trud. Można by harować od świtu do nocy, a i tak efekt byłby żaden.
 
Kerm jest offline