Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2012, 20:52   #5
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Willard był człowiekiem którego ród stracił wszystko. Wychował się w bogatej rodzinie przepychu i dekadencji. Najazd chaosu zastał go w stolicy, gdzie sztuki magiczne zgłębiał. Za wstawiennictwem ojca w dość późnym wieku został jednak przyjęty. Normalnie jego podanie by odrzucono, wpływy rodziny jednak uratowały mu skórę. Uniknął stosu, jego talent bowiem wymykał się już spod kontroli. Łagodnie jednak Łowcom byłoby wszystko jedno. Los natomiast chciał, że z majątku ojca ostał się jedynie nadpalony zamek. Najazd spustoszył ich ziemię zostawiając głównie zgliszcza. Siedziba rodu i tak była w niezłym stanie do odbudowy, jednak zamieszkana przez zwierzoludzi. Willard zaś w pojedynkę i bez środków, mógł ich co najwyżej obserwować z daleka. Z rodziny nie przeżył nikt. Po wojakach ojca liczących dwie setki, znalazł ze trzydzieści szkieletów w wypalonej do gołej ziemi wiosce. Gleba dobra była, ziemie bogata ale niebezpieczeństwo wciąż się czaiło i ludzi brakowało... Noel wziął sobie za cel odbudowanie rodzinnej potęgi. Łatwo jednak powiedzieć o wiele trudniej zrobić. Zwłaszcza jeśli ktoś wychowany pod osłoną rodziny nagle musiał walczyć o byt.
Mocarne plany przysłoniła walka o przetrwanie. Kolejny dzień, posiłek a czasem nawet oddech. Prawdę mówiąc choć nie dawał tego po sobie poznać, był na skraju wyczerpania psychicznego. Zdesperowany ofertę pracy przyjął jak zbawienie. Liczył na cud a nóż jeżeli pożyje wystarczająco długo, nadarzy się okazja by się odbić od dna... Willard dla swoich nowych towarzyszy był raczej osobą skrytą. Widać po nim było, że coś go dołuje. Poinformował towarzyszy, że jest uczniem maga. Posiadał na to stosowne papiery. Ba stało w nich, że nauki dokończyć może poprzez praktykę na szlaku... Ostatni rzecz jaka pozostała mu z dawnego życia. Po prawdzie gdy tylko do jego mistrza doszła wieść, że ojcowe złoto już nie przyjdzie. Dostał kopa i wylądował za drzwiami. Córka maga zadurzona w Willardzie wybłagała ten papierek. Żeby go pierwszy lepszy łowca nie spalił...

Willard z chęcią przyjął posiłek od kapłana. Jego słowa były intrygujące. Sam wiedział co to znaczy tracić kontrolę nad mocą. Nie na taką skalę rzecz jasna. On co najwyżej wysadził kilka szklanek... To musiał być duży talent jeszcze nie ukształtowany lub jakiś biedak którego magia doprowadziła do szaleństwa. Warto było jednak temu się przyjrzeć. Pomóc kapłanowi, chłopom i temu biedakowi. Nawet jeśli męki tylko skrócić im przyjdzie, o ile to on ich bytu nie zakończy nim pomoc nadejdzie.

-Sprawą zająć się możemy zacny kapłanie. Prosiłbym jedynie byś w Alfdorfie do mistrza Bruna Von Borsta się zgłosił. To mag kolegium ognia biegły w sztukach. Wasz kłopot możemy być biedakiem, którego moc obudziła się nagle. Mistrz zaś problemem może się zająć, nawet jeśli nieszczęśnik obłąkany by się okazał. Innych metod wtedy użyje. - Bruno był jego byłym mistrzem właśnie. Jeśli to talent Willard dostanie nagrodę za zwerbowanie kogoś takiego. Jeśli to obłąkaniec, Bruno za punkt honoru pewnie postawi zniszczenie hańby dla jego szkoły magi. Mógł też nie okazać zainteresowania, warto jednak było spróbować. Każdy był lepszy od łowców.
 
Icarius jest offline