Widząc coraz groźniej patrzącą ludność Gereke postanowił zabrać głos. Z tego co się dowiedział już, był najbardziej zaznajomiony z wiejskim życiem. - Nie lękajcie się. Ta sprawa nie tyknie was. Herr poborca prędko rozwiąże sprawę podatków, na pewno bez problemu, a my obiecali pomóc waszej wsi. Jako ojciec Anders nas prosił. Jam sam jeszcze do niedawna żem żył sam w takim miejscu, jak i wy. Znam wasze problemy, jako wy możeta mieć i jako obecnie macie i obiecuje ja, że nie zawadzimy wam tu.
Miał nadzieję, że ludność popatrzy na nich przychylniej, nie jak na wrogów i intruzów.
Następnie spojrzał na pozostałych, a gdy i oni się wypowiedzieli postanowił odezwać się do barona. - Wybaczcie moją śmiałość panie. Niezwykle piękny okaz to, ten gołąb – wskazał ptaka. - Niewiele takowych po świecie lata… pikny okaz! Chodujeta waść takowe? Piękny – wyraził zainteresowanie ptakiem. Więcej tematów z możnym raczej nie miał, ale jak zwykle interesowało go wszystko co związane z naturą, a szczególnie tak niespotykaną. Pozostali równie dobrze, tak samo mogli patrzeć na Mućkę, który raz po raz teraz prychał. Widocznie i jemu przeszkadzał ten drażniący rybi zapach. ~Biedna psinka ~ pomyślał Gereke, nie wiedząc jak temu zaradzić. Przecież nochalka mu nie zawinie. |