Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2012, 16:38   #1
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
THE END[Storytelling/Zombie] Czy To Już Koniec?

Kolejny dzień w nowym świecie, gdzie w każdej chwili możesz zostać zeżarty dlatego, że za głośno zamknąłeś drzwi zaczyna się. Mgła po nocnych ulewach i słabe słońce przebijające się przez ten mlecznobiały efekt parowania wody z gleby – taki widok był za oknami, które nie zostały jeszcze obite sklejką. Jesień, pora ostatnich zbiorów i wypasów. Ludzie na prowincjach w tej chwili robiliby zapasy jedzenia na zimę. Zwierzęta szykują się do snu zimowego. A zombie… Nie muszą robić zapasów bo jedzenia mają w bród.

Logan Right

Wasz „Starship” został udoskonalony o lepszy pancerz. Nawet jeśli była to tylko szopa na podwórku, a te ulepszenia to zabezpieczone otwory dla słońca i drzwi. Narzędzia ogrodnicze posłużyły wam za broń, kiedy trzeba było bronić okrętu przed tymi cudakami ludojadami. Wasza czteroosobowa paczka od czasów szkolnych mimo panującego chaosu w mieście zapewniła sobie kilka dni względnie spokojnej egzystencji. Jednak jedzenie i woda jest na wyczerpaniu. To co było w zasięgu zebraliście i spożyliście. A na ucieczkę z miasta potrzeba dużo, dużo więcej. Dlatego zaraz po pobudce podjęta została dyskusja na ten temat. Przez te kilka dni prowadziliście obserwację. I zauważaliście że wasze sąsiedztwo pustoszeje. Nieraz ktoś na ulicy strzela, czasem przejedzie jakiś samochód. Nie brakuje też krzyków tych którym się nie poszczęściło w walce o przetrwanie i jęków sycących się „padliną”. Jednak te potwory nie dotarły tutaj w dużej ilości. Wasi sąsiedzi, albo wyjechali z bagażami, albo pojechali do Glenn City i nie wrócili do tej pory bądź wrócili z innym sposobem na życie. Wczoraj wieczorem stało się coś mało motywującego do dalszego wysiłku – Latarnie uliczne zgasły, wszystko co podłączone było do prądu odmówiło posłuszeństwa. W centrum które z waszego podwórka widać było dosyć dobrze mimo, że byliście na jednej z podmiejskich farm zniknęły ostatnie jasne kropki mówiące o tym, że nie jesteście sami na tym świecie. To tylko nakręciło was do jak najszybszego opuszczenia tych okolic. Jednak bez jedzenia, środka lokomocji i zabezpieczenia medycznego byłaby to głupia decyzja równająca się wyłożeniu się płasko przed zombie. Tak zwano te wybryki natury pożerające swoich do niedawna gatunkowych braci i siostry. Teraz to na pewno nie byli ludzie.



Pollyanna Romero

Miałaś okazję przekonać się jak wygląda scena utknięcia na pustej drodze w środku nocy z powodu braku paliwa w czasie silnych opadów deszczu często występująca w horrorach z oczu głównej bohaterki. Jednakże szczęśliwie przeżyłaś czas pozostały do świtu w aucie.
Leżąc zwinięta w kłębek na tylnym siedzeniu rozmyślałaś skąd wziąć benzynę. Czy wrócić się do miasta gdzie na pewno ostała się jakaś stacja benzynowa, która ma dystrybutor z choć kroplą paliwa czy spróbować szczęścia i podróżować przed siebie. W obu przypadkach będzie trzeba iść na piechotę. W okolicy nie zauważyłaś żadnego domu. Nagle na zewnątrz usłyszałaś ciche powarkiwanie podobne do tego które wydawali Ci chorzy jacy zostali Tobie i Twoim kolegom oraz koleżankom po fachu oddani. Ci sami co jakiś czas po śmierci budzili się w drodze do kostnicy i zagryzali ludzi w pobliżu. Już miałaś cicho otworzyć drzwi z prętem w ręku, który był Twoim jedynym obrońcą kiedy coś gruchnęło o bok samochodu, a po chwili krew bryzgnęła po szybach. To coś w kolejnej sekundzie zacharczało głośno i zsunęło się po karoserii zostawiając krwawy ślad nie wydając już żadnego dźwięku. Na zewnątrz był ktoś jeszcze sądząc po głośnym odetchnięciu i cichym „Skurwiel” po tym. W oknie pojawiła się postać mężczyzny. Nie zdążyłaś się mu przypatrzeć, on też chyba Cię nie zauważył ponieważ szyby były zaparowane. Ten ktoś odsunął się od okna i zbił je czymś. Następnie włożył przez okno ręce i otworzył sobie drzwi wrzucając na siedzenie zakrwawiony łom. Zarejestrowałaś, że ma kajdanki na nadgarstkach. Kiedy wszedł na miejsce pasażera od razu zerknął na tylne siedzenie.



Miał na sobie nie zapiętą ciemnoniebieską kurtkę z naszywkami „correctional officer” na ramionach, a pod nimi drugie, jakaś nazwa i słowo „więzienie”. Pod nią widać było pomarańczowy strój jaki nosili więźniowie. Nieznajomy uśmiechnął się szeroko pokazując zęby:
- Hej, śpiąca królewno – rzucił beztrosko.

Otto Keller

Gdy tylko wyszedłeś z muzeum II wojny światowej przygotowany do wojny za IV Rzeszę, za swojego führera, dumnie nosząc mundur Obersturmbannführera zrozumiałeś, że nie będzie to łatwy konflikt. Wróg już spustoszył miasto. Twoja dotychczasowa kryjówka mieściła się kilka przecznic dalej od szpitala. Jednak każdy żołnierz nie walczy całym sercem gdy wie, że po walce nie ma co włożyć do pyska, a zapas jedzenia i wody jaki zebrałeś nie wystarczy na długo. Możesz wypełniać swoją misję od razu ponieważ w alejce między dwoma sklepami zauważyłeś kilka żywych trupów. Ogólnie rzecz biorąc schronienie się w muzeum w centrum nie było dobrym pomysłem. Przez ten czas słyszałeś odgłosy walk, nawet dobijanie się do Twojego „domu” i błagania o wpuszczenie by za chwile musieć zatykać uszy przez wrzaski ludzi do których wróg najpewniej dopadł. Przez kilka dni non stop jeździły samochody, cywile uciekali, a wojsko wkraczało do walki. Natomiast teraz – zupełna pustka. Żadnej żywej duszy, przynajmniej w tej okolicy.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."

Ostatnio edytowane przez Ziutek : 18-11-2012 o 13:45.
Ziutek jest offline