Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2012, 14:39   #10
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
~yhm, na szczęście odpuszczają~ pomyślał Helvgrim patrząc uważnie po zebranych wokół ludziach, po tym jak Gereke do nich przemówił. Wcześniej, kiedy tylko tłum zrobił sie nieco bardziej agresywny, Helv' przysunął się bliżej do Herr Heschke...teraz mógł odstąpić od niego, na krok lub dwa. Szczęściem Herr Jutzen miał gadanę i uspokoił ludzi, bo Helv' miał już kilka niepochlebnych rzeczy na myśli i chciał je wyrazić...ale ~może lepiej się stało, jeszcze bym co palnął takiego co by ludziom się nie spodobało~ pomyślał Helvgrim, postanowił że inaczej spróbuje, kaszlnął i spokojnie przemówił.

-Tak, Herr Jutzen tutaj. Helvgrim wskazał ręką na Gereke. Dobrze mówi. Mnie jako krasnoludowi może daleko do waszych obyczajów, tym bardziej że żem przybył z północy, ale jedno nie zmienia się nigdzie, prawo. Tak że słuchajcie ludziska, jako ja rozumiem że to może nie po waszej myśli w te czasy o podatkach prawić, ale trza wam pamiętać że władcę macie, a władca to prawo, słowem jego jest by podatek płacić...więc kto podatków nie płaci ten przeciw swemu panu staje...no a chyba mówić nie trzeba, że na tego co prawo niesie, jeno bogowie gromowładną pięść unieść mogą. Ja wiem...nikt tu nie mówi że z podatkami ktoś źle uczynił, jeno może pomyłka wynikła, z jednej, to może z drugiej strony...a to trza będzie poprawić, tak jak ścianę stodoły, co to ku upadkowi się chyli. Tak że ludziska, Herr Haschke tutaj swe powinności czynił będzie i niemal żem pewny pomyślnych zakończeń bo baron, wasz, miłościwy von Stauffer, na pana mi zacnego wygląda i honoru by nie splamił...dobrze gadam? No.

~teraz przyszła kolej na drugą część, heh~ zamyślił Helvgrim, tak jak to wcześniej zaplanował.

-...a co do tego wiedźmiarza, jako wy go tam zwiecie. Tu Helv' szybko przebiegł wzrokiem po zebranych gapiach i słuchaczach szukając może czegoś co by mu się dziwne wydawało. Toż spróbować wam pomożemy, kapłan wasz, Anders, już pewnikiem u najświętszego arcykapłana sprawę zdaje, a tamten procesje szykuje zbrojną. Kapłani przybędą, a w asyście żołdaków przywiodą, co w bojach zaprawionych tak że wiedźmiarza dnia tego samego na włóczniach z bagien wyniosą. Jeno strawe szykujcie, łóżka ścielcie, girlandy zaplatajcie i córki swe w piwniczkach chowajcie...a bo żołdacy to srodzy...to i głodni będą, i senni, a i pofiglować pewnikiem na sienniku lubią. Tak że szykujta się ludzie. Odświętne stroje z kufrów wyciągajcie bo na kapłańskie rekolekcje w kaftanie co do obory nosicie, iść nie wypada. Z naszej strony...co żeśmy już uradzili, pomóc się postaramy, ale jako i wy pomocy też udzielić musicie. Później w karczmie nasza kompania będzie to i zjawcie się tam jak informacje jakieś macie, powiedzcie to innym, na zapłatę nie liczcie bo to w waszym interesie jest cobyśmy my wiedzieli jak najwięcej, by ochronić was móc. Jeśli innej pomocy potrzebujecie też dajcie nam znać, jak potrafimy to pomożemy, za siebie mówię ale i zacni z którymi przybyłem też podobny zamysł mają. Rozejdźcie się teraz dobrzy ludzie, usilnie was proszę.

Helvgrim nie czekając czy ktoś się ruszy czy nie, odwraca się od tłumu i robi krok w stronę barona, po drodze dodając cicho, ale tak by drużyna słyszała.

-Wybaczcie jeślim coś wam nie w smaczek powiedział, dobro na myśli miałem i tłuszcze rozgonić chciałem...urazy nie trzymajcie. Helv' spojrzał na Heschke i widząc jego karcący wzrok, krótko wytłumaczył. -Herr Heschke, ja wiem że my u ciebie w służbie i za twe złoto, ale jak się okazja trafi pomóc za kufelek jasnego to ja nie odmówię...pamiętaj że spokojna, wieś to dla ciebie wieś bezpieczna, a jak się uda spokój zachować pomagając chłopom scianę podeprzeć w chałupie czy drwa porąbać to chyba lepiej niż jak podatnika krew przelewać?

Helvgrim szybko odwrócił się do barona i wysłuchał jego słów z uwagą...kiedy baron skończył mówić, Helv' szybko zagadnął.

-Mości baronie, wybacz język mój, ale ani arystokratą nie jestem, ani z waszych stron nie pochodzę, tak że miej baczenie na mój brak wiedzy co do waszych obyczajów. Widzicie baronie, ja jestem z dalekich gór północnych i choć język tu inny wśród ludzi, a nawet i krasnoludów to żem go poznał i opanował w nieco ponad dwa lata...może dlatego żem jeszcze młodym jest, a może umiejętnym w językach...rozchodzi się o to że tak jak język, tak też poznałem co to służba u rachmistrza jest i choć moje umiejętności są znikome,w porównaniu przy drogim nam Herr Haschke, to wiedzieć musisz że jestem jego pomocnikiem i odstąpić go nie jestem w stanie, chyba że sam mi tak zaradzi. Do honoru twego panie nic nie mam i w bezpieczeństwo naszego pana w tym domostwie wierzę, dlatego do siebie tego nie brać nie racz...kierują mną jedynie zawodowe obowiązki...choć nie powiem, Trzy Lochy bym odwiedził i waszego napitku skosztował. Jeśli to nie problem dla ciebie baronie, to proszę, powiedz nam jako się ta łajba w środku twych włości wzieła i o to za pomnik tam tak dumnie stoi?

...tu Helv' pochylił nieco głowę i wycofał się topornie do tyłu, na chwilę tylko odwracając głowę...zmarszczył brwii i nos, po czym nieznacznie kiwnął głową widząc na sobie spojrzenia jego kompanów.

~dobra, chyba na tego jednego złocisza to dziś zapracowałem?... czy to Trzy Lochy? hmmm wygląda obiecująco, przepłukałbym gardło, szczególnie po tej przeklętej podróży ludzką łajbą....Jak oni u licha tą łódź tu zwieźli? trudna robota ją tu toczyć...może kiedy tu woda stała?...no bo chyba jej tu nie pobudowali...na Grungniego, to by byli dopiero głupcy, pośrodku zalesionych bagien taką krypę wystrugać..hehehe...a te chałupy, na Rukh'a, przecie to nawet nie wygląda jak ludzka, spartaczona robota, to już raczej lepianki ghankhak'ów~

Helvgrim rozejrzał się uważnie po okolicy w zasięgu jego wzroku, po tym, wydłubał paluchem trochę błota z prawego buta i lewą ręką uśmiercił, na swym karku, kilka spasionych moskitów. Po chwili poprawił skórzany pątnik na głowie i zaczął czekać na rozwój wydarzeń...nie mógł się doczekać kiedy wreszcie zasiądą przy stole i zjedzą porządny posiłek...zaplanował też że musi naostrzyć miecz u kowala, bo zbrojmistrza w tej wsi raczej nie znajdzie...aha i balwierz, tak...wizyta u balwierza, w sume Gereke jest cyrulikiem...ale ~czy wypada prosić kompana w podróży o ogolenie głowy?~ Helv' myślał nad tym chwilę i doszedł do wniosku, że jak najbardziej...w końcu komu lepiej niż kompanowi, brzytwę powierzyć, która to przy twoim gardle tańcuje?
 
VIX jest offline