Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2012, 12:20   #10
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Klub tylko dla mężczyzn. Kolejne kuriozum upadającego Zachodu. Zupełnie jakby się cofnęli do XIX wieku. Mac nie cierpiał wszystkiego co różnicowało ludzi.
- Może panowie nie słyszeli, że konstytucja Stanów Zjednoczonych zapewnia równość wszystkich obywateli.
Zwrócił się zjadliwie do klubowych sługusów, którzy nie chcieli wpuścić do środka kobiety. Niestety owo stwierdzenie nie zrobiło na nich najmniejszego wrażenia. Oni tylko wypełniali polecenia przełożonych, byli niczym nieświadome niczego golemy.
- Domyślam się dlaczego nie mogą tam wchodzić kobiety. Klub pantoflarzy chce mieć spokój przy piciu whisky i czytaniu gazet. Coś czego nie mają w domu.
Prychnął pogardliwie i spojrzał po zebranych.
- Nie sądzicie Państwo, że temu krajowi przydałaby się porządna dawka socjalizmu? – spytał prowokacyjnie.
Tym niemniej chcąc się spotkać z wujem musiał wejść do środka. Usiadł niedbale na skórzanym fotelu i odmówił zapalenia cygara ostentacyjnie wyciągając papierosa. Nie tknął także alkoholu. Spoglądał tylko z mieszaniną pogardy i rozbawienia na klubowe zwyczaje.

Spotkanie ciągnęło się jak smród spalin za samochodem. Wujaszek nie mógł, czy też nie chciał z nim porozmawiać. Jedyne co James uzyskał, to krótkie zdanie, że później się z nim skontaktuje, a potem B.E. ulotnił się.
Mac nie widział sensu dalszego przebywania w klubie. Spotkanie było zakończone i mógł spokojnie pojechać do swojego hotelu, by się odświeżyć.

Nie było tego złego co by na dobre nie wyszło. James mógł spokojnie się wykąpać i udać się na kolację do Alicji i Jimmiego Doolitttle’ów. Oczywiście wcześniej zadzwonił, że przyjedzie, żeby Alicja miała czas upichcić więcej jedzenia. Mac potrafił zjeść zwłaszcza jeśli ktoś gotował smacznie, a żona Jimmiego cieszyła się wśród znajomych męża zasłużoną sławą pod tym względem.

Państwo Doolitlle mieszkali niedaleko MIT i Mac wziął taksówkę. Nie łączył jazdy z alkoholem, to była jedna z jego zasad. Złamał ją raz, gdy rozbił samochód o słup telefoniczny. Jemu nic się nie stało, ale pasażer trafił do szpitala ze wstrząsem mózgu. To dało mu nauczkę na całe życie.


Na progu przywitała go Alicja z okrzykiem:
- No nareszcie. Choć bo kaczka mi się zaraz spali. – rzuciła z uśmiechem. – Jimmy! Mac już jest.
Zawołała przyjmując od gościa bukiet kwiatów, wraz z pocałowaniem w policzek na przywitanie.
- Kaczuszka na kolacje. Pychota. – rzucił Mac zacierając ręce. Szykował się naprawdę miły wieczór.
I rzeczywiście wieczór był miły. Wśród przyjaciół, przy smacznym posiłku, przy wspomnieniach studenckich czasów, przy opowiadaniu anegdot z wojska. Obydwaj bowiem byli oficerami rezerwy.
Była już prawie północ, gdy pożegnał się z miłymi gospodarzami i wrócił do hotelu.

Następnego dnia odbył spotkanie z Goddardem. Wielce interesujące. Mac nie miał pojęcia, że Robert w marcu odpalił pierwszą na świecie rakietę na płynne paliwo. Nie była może ona imponująca, ale jej stateczniki pionujące lot miały wielce ciekawy kształt. Kształt delty.

Kilka następnych dni poświęcił pracy i prawdę powiedziawszy nie bardzo nawet myślał o wuju, aż do 5 września, gdy otrzymał krótką wiadomość.
- Obiad za dwa dni. – mruknął spoglądając na kalendarz i zapisując termin. – I to nie byle gdzie w samej jaskini zamożnych nierobów. Wujaszek zaczął się obracać w lepszym towarzystwie.
Zakpił spoglądając na rozrzucone na biurku papiery. Poczuł się nagle bardzo zmęczony.
- Jak to powiedział Jimmy? „Zrób sobie wakacje”? - potarł ręką czoło patrząc przez zmoczone deszczem szyby.
- Może rzeczywiście trzeba. – rzucił jeszcze raz okiem na wiadomość. - Ciekawa propozycja … No dobrze wujku. Byleby to nie było szukanie Yeti w Górach Ozark.
Stwierdził wyciągając ostatniego papierosa z paczki.
 
Tom Atos jest offline