Pollyanna nie ruszała się. Kiedy mężczyzna wyciągnął w jej stronę rękę wcisnęła się w siedzenie do granic możliwości. Mimo oczywistej zmiany zasad panujących na świecie stare przyzwyczajenia wciąż były aktualne. Pomarańczowy kombinezon napawał ją nieufnością, jednak mężczyzna był żywy a to towar deficytowy. Ostatecznie odwzajemniła gest i kiwnęła głową w stronę intruza - Pollyanna.- Cały ten czas kurczowo ściskała drugą ręką pręt. Argumenty Erica nie wydawały jej się zbyt przekonujące. Nie ufała jego intencjom, mimo to był jej jedynym wyborem. - To zależy jakiej pomocy oczekujesz. Jeśli mowa o kajdankach i ogólnej idei nie zostania zjedzonym, jestem za. No i jeśli chcemy uciec z tej pułapki będziemy potrzebowali dobrego planu, w baku nie ma paliwa.- rzuciła z przekąsem. |