– Dzięki... – mruknął niechętnie, z ziemi podniósł się jednak całkiem sprawnie.
Chociaż przed samym sobą nie musiał udawać, że sytuacja przypadła mu specjalnie do gustu, to nie było też co wylegiwać się i rozczulać. Zdecydował. Słusznie czy nie – na pewno ostatecznie. A to w gruncie rzeczy dosyć krzepiąca świadomość, nawet jeśli szansa, że wszystko skończy się dobrze, wydaje się za mała, żeby zawczasu zaprzątać sobie nią głowę.
Przynajmniej wybór drzwi był tym razem prosty. Trupiej wskazówce – mimo lekkiego nadmiaru patosu – Summers nie mógł odmówić jasności. Tym bardziej, że w całym tym wariactwie polegał już głównie na instynkcie, który do przyzwoitego funkcjonowania zbyt wielu racjonalnych argumentów na szczęście nie potrzebuje.
Zanim wdusił przycisk, na wszelki wypadek obejrzał sobie jednak wnętrze świątyni pod kątem ewentualnych zmian, a potem uporządkował smętne resztki ekwipunku.
Nieważne, dokąd oko na kiju go zaprowadzi - łatwo zaskoczyć się nie da.
Ostatnio edytowane przez Betterman : 29-11-2012 o 21:30.
|