Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2012, 22:09   #353
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Dziękuję Wam wszystkim za grę w tej pokręconej i dość dziwnej sesji.

Jak widzicie, zakończenie - jak na moje sesje - całkiem przyjemne.

A o co chodziło w sesji?

Otóż była sobie wyspa, na której kiedyś, jakieś kosmiczne siły uwięziły ... hmmmm. Milion Umiłowanych Bóstw. Są to takie dziwaczne byty, coś jak larwy bogów. Z tych bytów mogą wyrosnąć kiedyś bogowie. O ile wzrosną w siłę. Jednak Wielcy Przedwieczni, którzy utworzyli więzienie zapomnieli o nim. Zawiesili je w strefie, gdzie czas, przestrzeń i prawa fizyki znane ludziom nie miały racji bytu. I zostawili też drogi, którymi mogli szybko przybyć. W świątyni na wyspie.

Jedną dla Azathotha, drugą dla Cthulhu (który przyjść nie przyjdzie bo śpi) oraz trzecią dla Nyarlathothepa. Tak na wszelki wypadek, gdyby się okazało że Milion Umiłowanych kiedyś wzrośnie za bardzo. No i te drogi stały się obosieczną bronią.
Przez ścieżkę Nyarlathothepa trafił na wyspę pradawny czarownik którego wy poznaliście pod imieniem Kyou/Kyo. Odkrył jak ważna jest ta wyspa i zawarł przymierze z jednym z "wybijających się umiłowanych". Wyniósł jego fragment i próbował nasycić energią mordowanych w rytuale ludzi. Stal przy boku Chingis-Hana, stał przy boku innych tyranów na świecie, ale nigdy mu się nie udało. Aż do Nankin i rzezi jaką Japończycy urządzili na Chińczykach.

Zawarł porozumienie z ludźmi nieświadomymi roli, jaką przyszło im grać (pamiętacie scenę z początku sesji - jak popełnia samobójstwo Japoński oficer w domku na drzewie - domku który zignorowali zresztą Pinhead i Imoshi). To właśnie był człowiek, który zrozumiał, co się stało. Ale nie był w stanie tego powstrzymać.

A stało się to, ze larwy - czyli Umiłowani - znaleźli sobie nowych nosicieli - najpierw więźniów, a potem japońskich żołnierzy, którzy nie potrafili zrozumieć istoty wyspy - po prawdzie nikt jej nie rozumiał.

Moc Umiłowanych wzrastała w siłę, zaczynali walki między sobą, by- po eliminacji innego - zyskać jeszcze więcej magii. I dzięki temu wyspa przypominała ten wielki poplątany koszmar z czasem, energią, mgłą, anomaliami - to sprawka walczących między sobą Umiłowanych.

Aż cały ten "cyrk" wymknął się spod kontroli i przebudził kogoś jeszcze. Strażnika - jednego z najpotężniejszych Umiłowanych na Wyspie. A kiedy on się ocknął, zaczął szukać drogi wyjścia, wiedząc, że to co robią jego "bracia" doprowadzi do zguby ich wszystkich. Że gdy któryś z Ojców - Wielkich Przedwiecznych - ujrzy, że Milion Umiłowanych wzrosło w siłę po prostu rozwali całą Wyspę.

I znalazł sposób. Poddał testowi człowieczeństwa - wchodząc w zakład z drugim najpotężniejszym Umiłowanym - ludzkość. Postawił na szali swą moc jeśli ludzie okażą się godni, by przetrwać, jeśli wyjdą cało z prób, jakie przed nimi postawią. Jeśli będą w stanie wznieść się nad ludzkie podziały....

Resztą już znacie ....


Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za grę. Mam nadzieję, że nie zawiodła Waszych oczekiwań, mimo, ze nie była łatwa w "ogarnięciu".
 
Armiel jest offline