Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2012, 07:48   #47
Krognal
 
Reputacja: 1 Krognal nie jest za bardzo znanyKrognal nie jest za bardzo znanyKrognal nie jest za bardzo znany
Chociaż odległość nie wydawała się zbyt duża, Kogosh zauważył, że coś nie idzie tak jak powinno. Czas mijał ale dystans pozostawał ten sam. Dopiero po chwili opuścił spojrzenie by zobaczyć, że jego nogi zostały spętane przez wijące się badyle! Targnął nogami i rozejrzał się szukając jakiegoś ratunku. Daremnie. Reszta orków także zmagała się z szalejącymi roślinami, a Vagrahh na dodatek chlastał się z jakimś wilkiem. Na Gobosy nie było co liczyć. Jak zawsze...
Sieknę chociaż tygo Zakotłowała się myśl we łbie orka, gdy zobaczył zmagania wodza i czworonoga. Po chwili jednak przypomniał sobie, że natura jeszcze się nim nie zdążyła nacieszyć i wciąż tuli jego stopy.
Krzyki Mordobija nie dotarły do orka rwącego zaciekle giętkie łodygi. Usłyszał za to grzmot. Przez myśl mu przemknęło, że dobrze było się schylić teraz po korzenie gdy grom tak nisko przeleciał mu nad głową. Kolejny grom brzmiał jakoś inaczej, bardziej znajomo. Dopiero gdy oderwał wzrok od korzeni zobaczył, że to nie wyładowanie atmosferyczne, a Vagrahh wznoszący być może ostatni w życiu okrzyk bojowy.
Waagh! Ryknął mimowolnie Kogosh, wystarczająco głośno aby przykuć uwagę rannego już wilka. Chwila zawahania, by upewnić się, że korzenie wciąż nie ustąpiły, kosztowała orka kły w nadgarstku. Machnął łapą, ale palce odmówiły posłuszeństwa i siekacz uwolnił się z brudnej, zbrukanej krwią dłoni. Improwizowana walka na pięści była żałosna, jednak pozwoliła orkowi zachować życie do czasu aż Flakorwij wpadł między walczących szlachtując wilka na miejscu.
Ranny ork rozejrzał się szukając swojej broni. Napiął mięśnie i wyrwał się w końcu z objęć natury. Chwycił za siekacz, wyglądało na to, że ręka tym razem go nie zawiedzie. Wziął głęboki oddech, stal w łapie dodała mu znów otuchy. Rozejrzał się w poszukiwaniu przeciwnika. Najwyższa już pora odebrać komuś życie.
 
Krognal jest offline