ysoka, wyprostowana i piękna jak lśniący klejnot zdawała się nie iść, lecz płynąć z gracją pośród tłumu, jak żaglowiec niesiony pędem wiatru pomiędzy falami. Jej zdobione misternie purpurowe szaty ceremonialne dodatkowo przyciągały spojrzenia.
O tak! Zebrani wokół z uwielbieniem i oddaniem próbowali czubkami palców dotknąć chociaż jej peleryny.
Blask bijący prosto z jej rany w boku oślepiał, ale zarazem przynosił ukojenie . Błogosławiła wiernych uniesioną dłonią, a na jej twarzy malował się uśmiech szczęścia absolutnego.
- Pani…. – usłyszała nagle głośny szept – już czas…
Odwróciła głowę aby dostrzec kto śmiał przerwać tak podniosłą chwilę, ale twarze które na nią patrzyły nie miały ust.
- Pani… - dźwięk powtórzył się – już prawie siódma…już czas.
Zamknęła oczy, żeby skoncentrować się na szeptanych słowach:
- Zbudź się – tym razem głos zabrzmiał dużo wyraźniej
- Co do. .. ? – pomyślała.
Gdy otworzyła oczy nie było już świątyni, nie było wiernych, a ponad sobą ujrzała jedynie dobrze jej znane oblicze Antoine’a. Uczucie zawodu było bardzo bolesne, jednak nie dała po sobie niczego poznać.
- Aaa…. Która godzina? - spytała
- Dochodzi siódma Pani – mężczyzna odpowiedział z oddaniem – przygotowałem już kąpiel i kieliszek najlepszego rocznika.
Czasami nieźle ją wkurzał tą swoją służalczością, ale dzisiaj postanowiła łaskawie dać się porozpieszczać.
- Dobrze więc – rzuciła wstając z wygodnego łoża – możesz mi przy okazji umyć i wymasować plecy i opowiedzieć co działo się w ciągu dnia.
Nie musiała dwa razy powtarzać. Kilka chwil później siedziała już wielkiej wannie pełnej piany, a jej ghoul namydlając gąbką plecy zaczął opowiadać:
- Przed południem dzwoniła Arnaud .
- Jakieś nowe informacje? – spytała
- Tym razem chodziło o spotkanie w dniu jutrzejszym… z radnym Farinaccim – odpowiedział
- Hmmmm… czego może chcieć ta marionetka Hembry’ego? – powiedziała do siebie cicho
- O co pytałaś Monico?
- Nie, nic… mówiła czego chciał?
- Niestety nie zdradziła szczegółów, ale nagrałem ciekawą informację z CTV News z dzisiejszego poranka i być może ma ona jakiś związek z tym zaproszeniem…
- No to na co czekasz?? - przerwała mu niecierpliwie wampirzyca odrywając od ust kielich pełen gęstej czerwonej cieczy.
- Przepraszam, już włączam oczywiście… - wytarł szybko dłonie w ręcznik i za pomocą pilota włączył wiszący w łazience telewizor. ..
W tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka telefonu, który stał w sypialni na stoliku nocnym.
- Już podaję słuchawkę – Monica nie musiała nawet nic mówić, Antoin zatrzymał obraz i ruszył szybko do sypialni.
- De Mornay, słucham? - rzuciła do słuchawki kiedy ta znalazła się w jej dłoni – Mhmmm… tak… rozumiem… oczywiście, będę za niecałą godzinę w proponowanym miejscu. Dobrze – rozmówca, kimkolwiek był musiał powiedzieć coś co zaciekawiło Monicę, bo kiedy tylko zakończyła rozmowę wyszła z wanny i powiedziała:
- Zbieraj się Antoine, założysz garnitur i wyprowadzisz samochód. Pojedziemy na małą przejażdżkę.
Po wyjściu ghoula obejrzała nagranie do końca, a potem zamyśliła na krótką chwilę. Zaraz potem wytarła mokre ciało puszystym ręcznikiem i żwawo skierowała się do garderoby. Musiała się ubrać w coś odpowiedniego.
- Dobry wieczór panno de Mornay – głos młodego gentlemana przywitał ją kiedy przesiadła się do zaparkowanej w porcie limuzyny.
- Witam panie Hembry. Prosił pan o spotkanie? – spytała uprzejmie, ale nie wylewnie, lekko modulując głos
- Owszem… chodzi o pewna delikatną sprawę, która może przynieść i mnie i pani oczywiście pewne wymierne korzyści – Charles Hembry nie owijał w bawełnę.
- Słucham w takim razie.
- Widzi pani. Mój…. zaufany polityk przeżył ostatnio nieprzyjemny skandal związany … z pobytem jego małżonki w pewnym etablisement . – wampir mówił powoli dobierając słowa.
- Owszem, słyszałam kilka plotek na ten temat. Nie rozumiem jednak w czym JA mogłabym być pomocna? – Monica spytała zaciekawiona
- Otóż chciałbym naprawić jego wizerunek jeszcze przed wyborami. Nie muszę mówić , że mam w tym pewien interes. – a kiedy kobieta skinęła głową na znak zrozumienia kontynuował – Na konto pani fundacji wpłynęła spora suma pieniędzy. Mają one trafić do rąk rodzin archeologów, którzy zginęli w tunelach gór Laurentyńskich.
- Rozumiem, że chciałby pan aby tę dotację odpowiednio nagłośniono ? – spytała ze zrozumieniem wampirzyca
- Właśnie tak. Zależy nam na spotkaniu rodzin z radnym przed kamerami, tak aby prasa mogła ukazać tego człowieka w pozytywnym świetle. – dodał z aprobatą.
- To da się zrobić. – odparła Monica – Jaki bonus przewidział pan dla mnie przy założeniu, że zgodzę się wspomóc radnego?
Hembry uśmiechnął się szeroko:
- Cóż, jeśli radny wygra wybory, to jego miejsce będzie trzeba obsadzić na nowo. .. - wampir przerwał na chwilę – wiem, że ma pani pewne plany co do tego kroku i będę mógł te starania wesprzeć.
Monica zmrużyła na chwilę oczy w zastanowieniu.
- To dobra propozycja. Pomyślę jak to zorganizować i odezwę się do pana jutro.
- Zgoda. W takim razie życzę jeszcze udanej nocy.
- Ja również – odparła Monica opuszczając wygodną limuzynę syna Biskupa.
Samochód, którym przyjechała podjechał wolno tak, że mogła zaraz wsiąść i usadowić się na tylnym siedzeniu.
- Antoine. Wracamy do domu. Muszę przejrzeć pewne dokumenty i trochę popracować. A potem liczę na długi masaż.
- Z chęcią milady – zagadnięty uśmiechnął się radośnie. To mogła być całkiem udana noc…