Wszyscy patrzyli na myśliwego, jak wyciąga telefon i wybiera numer. Z jednej strony cieszyli się, że pewnie lada chwila, dzięki pomocy mężczyzny, przybędzie pomoc i skończy się ta koszmarna noc. Z drugiej jednak ostatnie słowa myśliwego wprowadziły pewną nerwowość i niepewność. Skoro on po jednym rzucie oka miał wątpliwości to, co będzie z policją.
- Halo! Cześć Janusz. Słuchaj jest pilna sprawa. Potrzebna jest pomoc...
To były ostatnie słowa myśliwego. Ostatnie zanim cios łańcuchem zadany przez
Elvirę nie powalił go na ziemię.
Huk uderzenia i jęk zranionego zlały się w jedno wypełniając przestrzeń. Telefon upadł na ziemię i potoczył się pod ścianę. Z głośnika wydobywał się głos dyspozytora:
- Halo, halo! Piotr? Wszystko w porządku? Gdzie jesteś?
Myśliwy jednak nie był w stanie odpowiedzieć. Krew sączyła się z jego głowy na betonową podłogę.
Reszta ekipy patrzyła z lękiem i kompletnym zdziwieniem na
Elvirę.