Cześć,
Naprawdę mało sesji czytam, ale akurat Bieszczady mi podpasowały (jedynie mogłyby być odrobinę dłuższe
) i trochę żałowałem, że nie trafiłem jakoś na rekrutację. Może teraz się uda
John Marshall, taksówkarz, brat Billa Marshalla
Jak znalazł się na miejscu zdarzenia (zrozumiem, jeśli uznacie, że historia naciągana :P):
John Marshall nie miał ochoty wsiadać tego dnia do swojej taksówki. Ulice były nieprzejezdne przez snieg. Wlasciwie nie przez snieg - snieg normalna sprawa, tylko w służbach porzadkowych pracują same leniwe krowy. Ale klienci i tak obarczą winą za korki kierowcę - nie ma co dziś liczyć na tipy. Jednak zarobić dolce na czynsz jakoś trzeba. Wsiadł do swojej żółtej taksówki, odpalił silnik i czekał aż się trochę w środku nagrzeje. Postanowił włączyć swoje radio, które kolega nastroił mu na częstotliwości policyjne - dzięki temu wiedział pierwszy, które ulice są zakorkowane przez wypadki.
Jednak wiadomości, która usłyszał, zupełnie się nie spodziewał: - Zzzzzghzhz... - Wzywa się patrol na gzzzzgzgzzz.... streegzzzzzz.... Sąsiedzi słyszeli najpierw krzyki gzhzhzhz... strzały. Napastnik to najprawdopodbniej Bill Marshall gzzzzz... ghrrzzzbrojony...
Taksówka ruszyła z piskiem opon zawadzając i przewracając pobliski śmietnik.