Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2012, 19:46   #4
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Dla Mike'a wstąpienie do policji było jedną z dwóch dróg. Pierwsza wiodła przez getto, narkotyki i gangi, a kończyła się w więzieniu albo sześć stóp pod ziemią.
Na szczęście chłopak miał bardziej poukładane w głowie niż pozostali ziomale z jego podwórka. Ojciec i matka, pracownik fabryki Forda i pielęgniarka w lokalnym szpitalu im. Św. Wawrzyńca, byli z niego dumni, choć nie popierali w stu procentach jego decyzji. Martwili się o chłopaka, choć wiedzieli, że lepiej gdy zostanie policjantem niż bandziorem. Wiedzieli doskonale, przekonali się o tym na własnej skórze, a w zasadzie na skórze starszego brata Mike'a, Thomasa. Świętej pamięci starszego brata. Zginął podczas strzelaniny między lokalnymi gangami, oficjalnie był przypadkową ofiarą, jednakże prawda, którą znała rodzina, była inna.
Może to pchnęło młodszego z braci ku drodze policyjnej? Kto to wie, ważne, że teraz Mike nosi dumnie mundur policjanta.

* * *

Tego dnia Mike obudził się chwilę przed budzikiem, w pełni wypoczęty. Podniósł się na łóżku i przeciągnął, a następnie spojrzał przez okno. Sypał śnieg, a atmosfera zbliżających się świąt była już wyczuwalna, chociażby przez gigantyczny billboard, który Mike widział przez swoje okno. Opasły mikołaj, z rumianymi policzkami pił pyszny, słodki napój. Reklama Coca-Coli, cóż, nieodłączny element świąt.

Policjant wstał, zrobił kilkadziesiąt pompek, podciągnięć i brzuszków. Było za zimno żeby szedł biegać. Potem szybki prysznic, śniadanie i na metro. Przed 8:00 był na posterunku i w szatni przebrał się w mundur. Punkt ósma komendant jak co dzień zrobił odprawę, przydzielił parom ich okolice do patrolowania, zganił i pochwalił za poprzedni dzień. Ósma trzydzieści wszystkie patrole wyruszały na miasto, a Mike miał szczęście, że przydzielili go do porucznik Brendy Leigh Johnson. Gdyby przydzielili mu takiego samego jak on żółtodzioba to w taką pogodę na patrol wyruszyłby nie wozem patrolowym Ford Crown Victoria z 2009 roku tylko środkiem transportu znanym od początku istnienia ludzkości: na własnych nogach.

Dziś do ich patrolu dołączyli reporterzy. Jeden operator kamery a drugi dziennikarz. Kręcili podobno jakiś serial o policji, czy coś takiego. Mike nie oglądał za dużo telewizji, nie miał własnego telewizora. Cóż, życie jako policjant nie jest specjalnie dochodowe. Dziś on prowadził radiowóz, więc nie zwracał uwagi na ekipę na tylnych siedzeniach. Jedyna myśl jaka przeszła mu przez głowę, to jak tam z nimi upchną jakichś zatrzymanych.

* * *

Poranek mijał spokojnie, śnieg sypał, radio milczało, ulice były puste. Komu chciało się łamać prawo w taką pogodę? Nikomu. Jednak wszystko zmieniło się o godzinie 11:23, gdy dostali zgłoszenie od rejestratorki:
- Do wszystkich radiowóz w pobliżu 37 Zachodniej. Zgłoszenie o awanturze domowej. Prawdopodobnie użyta została broń palna. Potrzebna pilna interwencja. Powtarzam... -
Mike przewrócił oczami. Znów kolejna nudna interwencja. Kolejny pijany mąż bije żonę, a na miejscu okaże się, że bidulka to taka niezdara, że oko podbiła sobie gdy robiła make-up a nos złamała, gdy poślizgnęła się na lodzie. Jednak ostatnie słowa użyta została broń palna wywołały podniecenie u młodego mężczyzny. Z resztą , ekipa telewizyjna też obudziła się na tylnej kanapie. Mike podniósł mikrofon radia policyjnego i po charakterystycznym trzasku powiedział:
- Tu partol 1635, jesteśmy w okolicy, będziemy za pięć minut -
Po tych słowach dodał gazu i włączył koguty i sygnał dźwiękowy. Było to jak najbardziej adekwatne, gdyż broń palna w zgłoszeniu zmieniała charakter przestępstwa i wymagana była szybka interwencja.
Po kilku minutach dojechali na miejsce, ekipa telewizyjna wypruła z samochodu szybciej niż oni i już zabrała się za filmowanie. Mike popatrzył na Brendę, sprawdził czy ma przy sobie swoją broń (rychło w czas), na szczęście była na miejscu. W duchu podziękował sobie, że zawsze ubierał kamizelkę kuloodporną. Większość policjantów jej nie nosiła, ale Mike nie chciał skończyć jak jego brat.
Gdy wysiedli z samochodu zobaczył, że na miejscu był jeszcze jeden partol policji. Byli to Nicolas Meyers, jego kolega z akademii i Żigolak, gościu znany na całej komendzie. Po wymienieniu uprzejmości ze starszym stopniem podszedł do Nicolasa i powiedział - Siemasz Nico, długo się nie widzieliśmy, co u ciebie? -
Następnie powiedział - Wiemy tyle co wy, awantura domowa, użyta broń palna. Trzeba iść na górę i zobaczyć co się stało. Musimy zachować ostrożność i trzymać gapiów z daleka. - po czym zwrócił się do Brendy - Pani porucznik, ja chciałbym iść na górę i sprawdzić co się stało. -
 

Ostatnio edytowane przez Lomir : 11-12-2012 o 20:01.
Lomir jest offline