Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2012, 22:02   #8
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdyby Brenda nie była dobrze wychowaną damą z południa, klęłaby właśnie na czym świat stoi. Miasto. Śnieg. Najpierw zawieszenie, teraz odbębnianie krawężnika. Postępowanie niegodne oficera! Postępowanie niegodne! Bardziej idiotycznego pretekstu żeby pozbyć się przeciwniczki w wyścigu po biuro jeszcze nie widziała. A jednak, zadziałał. Pozbyli się jej z Atlanty. Zepchnęli ją do tego zmarzniętego grajdołka i musiała zaczynać od nowa. Dlaczego właściwie wciąż bujała się po budżetówce, skoro czekała na nią dobrze płatna posada w sektorze prywatnym? Bo Brenda Leigh Johnson była w zasadzie marzycielką.
Kiedy przyszło wezwanie, najpierw pomyślała, że jest na to za stara, a potem, że trzeba uważać na gówniarza, bo jeszcze gotów dać się zastrzelić. Była w nim ta nerwowość i oszołomienie, które kojarzyła z nowonarodzonym cielakiem.
Wyjęła z kieszeni paczkę gumy do żucia, ale tylko się skrzywiła na jej widok i sięgnęła do drugiej, po fajki. Spojrzała w lusterko wsteczne na ściśniętą z tyłu ekipę i uśmiechnęła się pod nosem. Ich nie miała zamiaru ratować, jakby przyszło co do czego. Podpisali papiery i byli dużymi ubezpieczonymi na wysoką sumę chłopcami. Potrafili chyba myśleć.
Gdy wylądowali, niemal nie jęknęła na widok Lalusia i jego nowego żółtodzioba. Nie lubiła faceta, a przez asocjację nikogo, kto siedział blisko niego dłużej niż piętnaście minut. Nie czekała aż chłopaki zacznąsię szarogęsić.
- Zajmijcie się tłumem, zabezpieczcie teren i wezwijcie wsparcie. Negocjatora, SWAT, co tam wymyślicie. Jeżeli ja mam sobie odmrażać cztery litery, to nikt nie będzie się grzał w ciepłym biurze - odwróciła się w stronę staruszka - I weźcie go przesłuchajcie jakoś w tym stuleciu.
Wyjęła broń, sprawdziła czy jest nabita. Zawsze jedna kula w lufie.
- Dobra młody, zatańczmy, na gadanie przyjdzie pora. Teraz mamy B.Z.Ż. - ruszyła w stronę budynku.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 11-12-2012 o 22:13.
F.leja jest offline