Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2012, 19:27   #94
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Latynoska skierowała się w kierunku zaplecza.
- Popieprzona jesteś? - Skinęła jednemu z kelnerów dając mu znać by na chwilę zostawił je same. - Masz kurewsko wojskowe podejście. Wóz albo przewóz. Pomyśl chwilę.
Ann powiedziała wprost co myśli o całej sytuacji. Felipa wyłożyła swoje. Ostatecznie nic nie uległo zmianie.
- Będę się trzymać z daleka – Powiedziała Ferrick uzasadniając swoją postawę i zaraz podjęła temat, który i tak zamierzała poruszyć kiedy na horyzoncie nie będzie Evans. - Dobrze że mogę z tobą pogadać na osobności bo jest jedna rzecz... - Popatrzyła na Felipę - Jedziemy z Remo do domu Aleksandra. Nie wiem czy Ed będzie mógł jechać z nami, a przydałoby się jakieś wsparcie ogniowe na wypadek nieprzewidzianych problemów. Ktoś tam się może na nas przecież zaczaić. Masz kogoś zaufanego i świetnie obeznanego z bronią. kto może nas wspomóc?
- Mam
– skinęła w odpowiedzi. - Mój współlokator. Ale będziecie musieli odpalić mu kasę ze wspólnej puli. Charytatywnie robił nie będzie, zresztą nie prosiła bym go o to.
- To jest oczywiste. Po to mamy kasę na wydatki. Umówisz mnie z nim?
- Zadzwonię do niego
- skinęła i wykręciła numer na holofonie, porozmawiała chwilę swoim łamanym spanglish i szybko skończyła. - Facet ma ksywkę Bullet, jest fachowcem. Zgarniecie go z Bronxu, podam ci jego numer i się umówicie. Sprzęt weźmie swój, od ręki przelejesz mu tysiąc eurodolarów.

Gdy Ann wpisała podany numer latynoska powiedziała:
- A teraz wracamy do Jack. Mów, że jedziesz do Remo bo musicie pogrzebać w sieci czy coś. Na wszelki wypadek nie mówimy jej co robi wasza część ekipy.
Saperka wzruszyła ramionami:
- Po za “Do widzenia” nie mam już zamiaru niczego do niej mówić.
Felipa nie skomentowała tego tylko powiedziała:
- Ja będę trzymała ją blisko siebie. Remo ma jakiś nowy trop odnośnie modelki z Safe Haven?
- Nic mi o tym nie pisał
- Ann uśmiechnęła się z rozbawieniem odnosząc się do niedawnej wypowiedzi latynoski - znamy się dopiero od trzech dni, więc jeszcze nie zwierza mi się ze wszystkiego.
- Nikt nie oczekuje, że pokaże ci swój blogerski pamiętnik, ale w kwestii roboty każdy ma być na bieżąco. No... prawie każdy.
- Dobrze
- Ferrick skinęła głową - Jak się spotkamy wypytam o szczegóły i Ci podeślę. Ma po mnie podjechać.

- Aha.
- Felipa zatrzymała się nagle i popatrzyła na Ann - Na razie kwestia planów wobec Jack zostaję między tobą a mną. Nie ma sensu aby rozpraszać uwagę chłopców. Podziałamy i okaże się czy Jack jest czysta. Po prostu.
Ann skinęła głową
- Ty dobry glina, ja zły, albo odwrotnie jak na to spojrzeć z innej strony.

***


Tak jak zapowiedziała Felipie panna Ferrik nie zaprzątała już sobie umysłu konwersacją z Jack. Zresztą ostatnie słowa Evans nie nastawiły jej do lekarki pozytywniej. Z całą pewnością nie miała zamiaru zmieniać swoich planów by wykonywać jej apodyktyczne rozkazy. Ann doszła do wniosku, że w zasadzie po takim pożegnaniu Jack poczeka na swoje rzeczy kilka godzin dłużej. Może dotrze do niej, że czasami grzeczne „proszę” przyśpiesza sprawy. Naukę kultury nigdy nie jest za późno.

Zadzwoniła do Remo, potem do Bulleta. Miała chwilę czasu, więc mogła dokończyć zakupy. Pomysł z pożyczaniem ubrań od Felipy teraz nie miał sensu, skoro latynoska stanowiła ogon Jack. Kupiła jeansy, obcisły t-shirt ze sporym dekoltem, brązową skórzaną kurtkę i pasujące kolorystycznie botki. Dodatkowo nabyła pokrowiec na samochód, składane pudło na spakowanie rzeczy Jack i papier pakowy.
Sama załatwiła to kilka razy szybciej niż wcześniejsze sprawunki z Felipą. Ta dziewczyna była burzą chaosu i przebywanie w jej towarzystwie mogło być całkiem ekscytujące, ale utrzymywanie takiego stanu przez dłuższy czas mogło człowieka doprowadzić do rozstroju psychicznego.
Ann zatęskniła do chwili spokoju, która mogłaby przeznaczyć na ćwiczenia. Może po akcji w domu Alexandra będzie taka możliwość. Potrzebowała odprężenia, a nic nie działało na nią lepiej niż godzina jogi.
 
Eleanor jest offline