Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2012, 15:28   #327
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Przez moment Kiti była pewna, że Dirith powie „nic mi nie jest” i przeciągnie się, a jego głowa obróci się o 360 stopni wokół na szyi po czym drow uśmiechnie się paskudnie. Ale on tylko przekrzywił lekko głowę i coś strzyknęło mu w karku. Kiti odetchnęła chwilowo. Zerkał na nią podejrzliwie i czuła się nieswojo. Nigdy nie zapomni jego oczu kiedy tamtego dnia strzeliła z łuku w beczkę z prochem. Nie zapomni jak się wtedy podniósł i zrobił kilka kroków w jej stronę. Wyglądał strasznie, na twarzy na ustach miał krew a jego spojrzenie było jednoznacznym zachęceniem do ucieczki w panice. Brrrrrrrrrrrrr.

Dark Warrior by `Saimain on deviantART

Wtedy złożyło się tak, że skoczyli sobie do gardeł, a teraz podróżowała u jego boku i świetlisty deszcz spadł na drowa, nie spalając go ani nie zamieniając w kupkę popiołu. To był znak, znak, znak! Podejście elfów do drowich skrytobójców było ciekawe. Zabójcy można było darować jego winy i pozostawić go przy życiu, jeśli tylko trafił się wojownik Bieli, który odczuł znak i potrzebę zaopiekowania się zabójcą, otworzenia mu oczu na Biel i nawrócenia jego duszy. Nawracanie polegało na oduczaniu zabijania wszystkiego co się rusza i próby skierowania uwagi zabójcy na wspólnych wrogów. Wojownicy Bieli sami traktowali siebie jako zabójców, zabijania w słusznej sprawie nie postrzegali jako zło a jako obronę niewinnych i utrzymywanie pokoju. Dlatego zabójcę który przestawił się z zabijania wszystkiego na zabijanie wrogów traktowali jako nawróconego. Drowi zabójcy mieli talent do skrytobójstwa którego brakowało elfom, warto było zastanowić się nad uśmierceniem przydatnego sojusznika. Uznawano, że drow który zabijał, a nawrócił się i pomaga zabijać wrogów, pomaga bronić niewinnych i odpracowuje w ten sposób za swoje winy, a zatem nie można go potępić ani skazać na śmierć.

Tak, pamiętała jak kiedyś gdy była jeszcze elfem, krążyły opowieści o pewnej Elfce Almanakh. Miała spotkać się ze swoją drużyną ustalonej kryjówce w środku lasu. Kiedy jednak tam podążała, wraz z grupką przypadkowych wieśniaków, napadł na nią drowi skrytobójca. Doszło do walki i wypadku, podczas którego wóz wraz z elfką i drowem spadł w przepaść. Była sroga zima. Kiedy elfka po upadku wygrzebała się z zaspy, zobaczyła leżącego obok w śniegu drowa, podczas wypadku i upadku rozbił sobie głowę, krwawił i był nieprzytomny. Elfka ostrożnie wycofała się, wezwała swojego wierzchowca, wskoczyła na niego i odjechała. Na kilkanaście metrów, a potem zatrzymała się. Kiedy wreszcie dotarła do kryjówki, gdzie czekała na nią drużyna, przywitała się z przyjaciółmi i oznajmiła, że przywiozła ze sobą rannego. Drużynie szczęki opadły, kiedy zobaczyli że elfka przytachała ze sobą nieprzytomnego drowiego skrytobójcę i oczywiście nawet nie związała mu rąk. Kiedy wybuchła awantura na ten temat, zdumiona postawą towarzyszy elfka odparła: „przecież nie mogłam go tam zostawić, zamarzłby na śmierć!” Oczywiście była odpowiedź na wszystko:
- To dobrze, że by zamarzł!!! On próbował cię zabić!!!
- Tego nie wiemy! Zaatakował mnie, ale nie znam przyczyny!
- Czyś ty na elfickie uszy upadła?! To jest drowi skrytobójca!!!
- To jest ranny i nie mogłam pozwolić, żeby zginął!
Drużyna była przerażona postawą upartej elfki i pewnie wielu ludzi by było. Ale sytuacji wyglądałaby zupełnie inaczej gdyby ta wojowniczka Bieli nie miała przeznaczonej próby ocalenia tego drowa i nie zobaczyła znaku. Kiedy kogoś spotykamy od razu wiemy czy go polubimy czy nie. Wojownik Bieli na widok takiego drowa wie, czy przeznaczone mu jest bronić go czy zabić. Tak, podejście do skrytobójców było zawsze kontrowersyjne...

*
- „Drow nie wykazuje zainteresowania naszymi wierzeniami, kulturą, obrzędami ani rozrywką, pozostaje wierny swojej kulturze, która jak wiemy wiąże się z przemocą oraz składaniem krwawych ofiar z ludzi.
- Nie ma dowodów na to, aby praktykował krwawe obrzędy wyznawane przez jego rasę.
- Coś jednak musi wyznawać, gardzi zaś naszą kulturą, nasza wiarą i naszymi pokojowymi obyczajami, jest agresywnie nastawiony do naszego społeczeństwa i stanowi dla niego zagrożenie. Należy zaznaczyć, iż zachowywał się agresywnie i brutalnie nawet wobec kleryków, usiłujących opatrzyć jego rany.
- Należy także pamiętać, iż był wówczas ciężko ranny, zdezorientowany i półprzytomny z utraty krwi, a także bardzo cierpiący i obolały a opatrywanie ran przyniosło mu wiele bólu. Jego agresja wynikała z mieszanki lęku i bólu a także faktu, iż był półprzytomny i nie zrozumiał prawidłowo zamiarów kleryków którzy próbowali go uleczyć.
- Przypominam, iż sytuacja powtórzyła się w szpitalu, kiedy był w pełni świadomy swoich czynów i zaatakował medyków, a następnie zbiegł, stanowiąc realne zagrożenie dla otoczenia.
- Wielokrotnie udowodniono, iż drow atakuje kiedy czuje się zagrożonym i jest to forma obrony z jego strony.
- Udowodniono także, że jest agresywny wobec istot o wiele słabszych, które w żaden sposób mu nie zagrażają, co jest zachowaniem wypaczonym i wnioskuje się o uśmiercenie tej wypaczonej istoty.
- Agresywnego psa da się wytresować, da się go oduczyć kąsania i zabijania, ale komu można oddać takiego psa? Na pewno nie rodzinie z dziećmi, a dlaczego? Dlatego że zawsze istnieje pewne ryzyko. Zabójca wyczuwa strach, wyczuwa moment do ataku, doskonale wie, kogo może zaatakować a kogo nie powinien. To nie prawda, że resocjalizowany zabójca przestanie być agresywny. On zawsze będzie agresywny wobec istot, które wzbudzają u niego agresję, które go drażnią. Przestanie być agresywny wobec grupy otoczenia, którą uznaje za zagrożenie. Nie da się wykorzenić pewnych nawyków ani wymazać przeszłości, podczas rytuału okrwawin zamordował swoją ofiarę tylko dlatego, że mu tak nakazano, dlaczego sądzisz, że nad którąkolwiek z późniejszych zleconych ofiar zastanowi się głębiej niż nad tamtą? Nauczono go, że wolno mu to robić by rozwiązywać wszelkie problemy, by przetrwać, i nauczono go, w jaki sposób ma to robić aby uniknąć ran, bólu i cierpienia, dlaczego miałby tego nie robić? To nie prawda, że da się resocjalizować zabójcę na tyle, aby spośród 100 potencjalnych ofiar nie znalazł ani jednej, którą zabiłby bez zastanowienia. Nie ma człowieka ani elfa, który uwielbiałby wszystkich, każdy kogoś nie lubi. Problem w tym, że kiedy drow kogoś nie lubi, próbuje wypruć mu flaki. Drow jest na takim etapie, że jest w stanie zabić wszystko co się rusza. On nie jest psychopatą, to myśląca i inteligentna istota, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi, nie zabija z czystej nienawiści ani żądzy krwi, atakuje tylko wtedy, kiedy przyniesie mu to pożytek i ulgę we frustracji, na przykład czyjąś obecnością. On nie poprosi, żebyś opuścił pokój; on cie złapie za szmaty i wyrzuci oknem. Podstawą jego agresji jest frustracja tym, co go otacza i brak poczucia bezpieczeństwa. W momencie kiedy rodzi się u niego agresja, należy natychmiast zmienić jego otoczenie, inaczej ostrzeżenie w postaci agresji przerodzi w przemoc. Jeśli odbiera cie jako istotę, która mu nie zagraża, bardzo prawdopodobne, że zaatakuje cię aby rozładować swoją frustrację i zaznać uczucia dominacji. Drow szanuje istoty, które postrzega jako równe sobie lub potencjalnie niebezpieczne. Nie da się w pełni przewidzieć jego zachowania, nie da się określić kiedy ani dlaczego zamierza zabić. Potrafi zabijać i nie da się go tego oduczyć, nie zapomni jak się to robi, można zmusić go żeby przestał, ale na jak długo? On nie robi tego dlatego, że chce. On w ten sposób broni się przed otoczeniem, którego nie rozumie, czuje się krzywdzonym i usiłuje się bronić, niestety często winę otoczenia przenosi na ofiary zupełnie nie związane z przyczyną jego frustracji. Jeśli ofiara się go boi, przemoc zaczyna go bawić i zadawanie bólu sprawia mu przyjemność, ponieważ sam cierpi i próbuje w ten sposób się zemścić. Jest bardzo nieprzewidywalny i bardzo niebezpieczny.
- Więc dlaczego pozwalać mu żyć?
- Mówi się że jest coś fascynującego w tym, że można pokazać się z psem, który słucha się tylko nas a gryzie wszystkich innych wokół i wzbudza panikę. Ale zupełnie nie o to chodzi. Warto poświęcić czas dla tego drowa, ponieważ on sam tego chce. Chce doświadczyć czegoś nowego, spokoju i bezpieczeństwa. Nie bawi go wrzeszczenie na innych, ani kiedy ktoś wrzeszczy na niego, lubi ciszę, lubi kiedy mówi się do niego spokojnym tonem i szeptem, potrafi wtedy mówić cicho i łagodnie. Nie lubi być szturchany, popychany, uderzany, bity i kaleczony, można do niego podejść, pogładzić go po ramieniu, spokojnie go dotknąć, pogłaskać, przytulić, a on nie zaatakuje, to jest wykonalne. Pozwala na to gdyż sprawia mu to przyjemność i ulgę, a dotąd nie był nauczony, że czyjaś bliskość może być przyjemna, że szept i podanie dłoni może rozwiązać konflikt równie skutecznie co krzyk i sztylet w żebra. Można go dotykać, być przy nim i przeżyć spotkanie z nim, problem w tym, że nie każdy tak może i trudno przewidzieć, jak drow się zachowa się wobec osób których obecność go drażni. Jest to ryzyko jakie podejmujemy ze względu na naszą profesję, próbując ocalić istotę, która sama podświadomie szuka tego ocalenia. Leżąc w ciszy na wygodnym łóżku i będąc głaskanym po włosach jest o wiele szczęśliwszy niż biegając ze sztyletem i wypruwając flaki, to jest podstawa tego, że próbujemy go ocalić. Warunkiem jest, aby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie może otrzymywać od życia i od nas obu tych rzeczy i jedna przekreśla drugą. On nie chce mordować, trzeba go tylko zapewnić, że nie musi tego robić. Jest bardzo nieufny, przyzwyczajony do samotności i czyjąś obecność traktuje jako potencjalne zagrożenie i kłopoty. Życie kogoś, kto zabijał i potrafi zabijać jest bardzo ciężkie i skomplikowane, ale jeśli chcemy go uspokoić, musi mieć pewność, że będzie mu lepiej z nami i bez zabijania, niż z tym jak żył dotąd. Ciężko jest usiąść obok zabójcy, przynieść mu herbatę i ciastka, pogładzić go po plecach i spytać jak się miewa, ale to właśnie musimy robić, jeśli chcemy aby zachowywał się normalnie i by wiedział, że droga do spokojniejszego życia nie jest zamknięta a przemoc to nie jedyne wyjście. Jest uszkodzony, jest agresywny i sam nie do końca wie dlaczego. Żył w strachu i bólu, mści się jak umie i broni się jak potrafi przed strachem i bólem – próbuje zaatakować i zgładzić to co postrzega jako przyczynę swojego cierpienia. Przez nieufność i ciągłe czuwanie, ciągłe poczucie zagrożenia, jest bardzo zmęczony, obolały i rozdrażniony, więc bardzo łatwo go sprowokować. Silą można zmusić go do posłuszeństwa, ale to nie wyciszy ani nie uspokoi jego duszy – przeczeka i zaatakuje ponownie, po jakimś czasie, zaatakuje aby zabić. Przemocą można zmusić go do uległości i opuszczenia broni, ale ona nie wyleczy jego duszy. Ta istota potrzebuje ciszy, ciepła i bezpieczeństwa. Agresja jest dla niego formą obrony, zmuszającą otoczenie do trzymania się z dala od niego, w ten sposób unika konfliktów. Wykazano, że drow przebywa ze swoją drużyną już od kilku miesięcy i przynajmniej większość z niej jest w stanie zapanować nad jego agresją, by nie przejawiał przemocy. Choć jest wobec nich bardzo nieufny i nadal nieprzewidywalny, umiejętności tego drowa są bardzo cenione i jego talent do zabijania służył nam przeciwko naszym wrogom. Drow wykazuje nieukierunkowaną agresję, jednak jak wykazano, można ją ukierunkować na naszych wrogów, co uczyniłoby z niego wartościową broń. Nie powinniśmy wyrzucać sprawnej broni tylko dlatego, że nie wiemy jak jej używać, ani uśmiercać drowa tylko dlatego, że nie wiemy jak się z nim porozumieć. Należy podjąć próby nawiązania z nim porozumienia i zaufania, które da mu poczucie bezpieczeństwa i skieruje jego agresję przeciwko naszym wspólnym wrogom. Należy zaznaczyć, iż istota ta od najmłodszych lat była uczona przemocy, nie należy więc łatwo rezygnować z nauczenia jej nowych zachowań. Drow nie wykazuje znamion choroby psychicznej, opętania, skażenia, ani maniakalnego dążenia do przemocy i agresji. Pozwala pewnym osobom, tolerowanym przez siebie, obcować z nim, dotykać go – śpią z nim w jednym pokoju i drow wcale nie odczuwa przemożnej potrzeby zamordowania ich we śnie. Jednocześnie, drow stanowi śmiertelne zagrożenie dla istot, których nie toleruje. Wnioskuje się, aby nie uśmiercać tej zagubionej i cierpiącej istoty, a pomóc jej przełamać zachowania, które w niej wyuczono. Drow musi być pod stałym nadzorem drużyny którą toleruje, i musi być w stanie w 100% przewidzieć konsekwencje swojego negatywnego zachowania oraz mieć pełną świadomość, że w żadnym wypadku tych konsekwencji nie uniknie i każda przemoc wobec nieagresywnej istoty skutkująca zranieniem lub zgonem grozi mu karą śmierci. Drow musi mieć świadomość, że próbujemy mu pomóc i ulżyć mu w cierpieniu, a nie trzymać go w ryzach. Należy pamiętać, że będzie się bardzo długo opierał, i nie wolno dawać mu powodów do zwątpienia w nasze wsparcie, gdyż wróci do rozwiązania, które uważa za najprostsze i najskuteczniejsze. Jego agresja jest reakcją na cierpienie i drażniące go bodźce, nie jest to istota ślepo agresywna, atakująca bez przyczyny. Należy pozostawić zabójcę przy życiu i podjąć próbę oduczenia go reagowania na te bodźce, gdyż jest to prawdopodobnie wykonalne a drow już obecnie wykazuje szereg zachowań przyjaznych wobec istot, które toleruje. Należy podjąć próbę uratowania tej istoty, która wykazuje chęć zaznania w życiu spokoju i ulgi.”
*
Drowy miały do całej sytuacji oczywiście inne podejście i wiele z nich obierało taktykę na przeczekanie i robienie elfów w jajo, by w odpowiednim momencie skorzystać ze sztyletu w żebra. Niestety, wojownicy Bieli byli bardzo wyczuleni na tajne drowie knowania i często ostrzegali o konsekwencjach zdrady. Doprowadzenie drowa do zdrady i konieczność uśmiercania go były ogromną porażką dla wojownika Bieli, dlatego robili oni wszystko, żeby jednak drow nie szalał i nie powracał do dawnych grzeszków. Kiti miała cały czas wrażenie, że nad Dirithem kompletnie nikt nie panuje i choć Biel stara się go wspierać, Chaos już upodobał sobie tego drowa i zaciskał pętlę. Była tylko klerykiem, nie wojownikiem Bieli, miała odruch ucieczki na widok spojrzenia śmierci w wykonaniu Diritha. Na wojowniku Bieli to spojrzenie nie zrobiłoby większego wrażenia, wojownik Bieli i elf Almanakh uśmiechnąłby się wyzywająco i przyjaźnie do drowa, poklepał go po plecach zaprosił na melisę i ciastka i przyjacielski duel. Kiti mogła tylko modlić się, żaby Chaos nie pokierował otoczeniem w sposób doprowadzający do ponownego skakania sobie do gardeł i wycinania się drużyny w pień.

Próba zrozumienia postępowania mrocznego elfa nasuwała jej na myśl wspomnienia z kursu nauki pisania ludzkiego języka dla elfów.
Jak narysować literę ''C'' z litery ''o'' - YouTube
Elfy z niedowierzeniem przyglądają się filmikowi i próbują czytać. 1:44 elfy uśmiechają się, zadowolone że zrozumiały i kiwają potakująco głowami. Elf1: wykonawca misjonarz? Elf2: Czyli że kleryk? Elf1: A, kleryk to swój, dobry film! 2:02 Elfy zadowolone i wesołe. 2:05 Elf1: Co tu jest napisane? Elf2: słowo „mom” oznacza „rodzicielka”. Elf3: Napisał że jego mom nie była murzynką. Elf1: czyli nie drowką, czyli swój! Dobry filmik! 2:10 elfy uśmiechają się zgodnie z wytycznymi.

Dotarli na zamek. To było dobre, dobre, dobre. Ale było zbyt cicho i to było podejrzane, podejrzane, podejrzane. No i wiedziała że coś się szykuje! Mina Kiti na widok golema przypominała mniej więcej:
Legolas time differently by ~FunkyRainbow-nitro on deviantART
(Legolas: Cooooo, oddałaś moje ciasteczko Zaarowi?!?!)

Ale jak każdy elf za moment przeszła w stage gotowość do walki.
Funny-lotr-legolas-funny-face-challenge-accepted-a by ~Tribune-AshLightmane on deviantART

Coś Silverstingowi nie wyszły te golemy. Nie dość że głupie to jeszcze powolne. Może nie były skończone i dlatego. Nie zamierzała jednak sprawdzać jak silne i niebezpieczne są bo miała nadal przed oczami głowę maga turlającą się po podłodze i drowa przywalonego stertą żelastwa. Na widok golema napuszyła się i zjeżyła. Wyprana w świetlistym deszczu była czysta i puszysta więc przybrała formę „śnieżynki” z ogonem i kłami.

- Spróbuję go stąd odciągnąć a ty poszukaj tej księgi!

Śnieżynka była wcześniej ciekawym obiektem dla tamtych golemów i próbowała teraz też zwabić golema w kąt pokoju. Kiedy tam wszedł, bokiem wymknęła się do drzwi i lurowała golema z powrotem na korytarz. Trzymając się blisko ale bezpiecznie, powoli ciągnęła go w głąb korytarza, próbując zwabić go w okolicy zniszczone przez meduzę. Miała nadzieję że ciężar golema i jego niezgrabność pomogą jej i golem zapadnie się na popękanej podłodze albo od jego ciężaru zawali się na niego kawałek uszkodzonych murów.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline