Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2012, 23:53   #2
Hermit
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Życie, samo z siebie będące śmiertelną chorobą , było wymagające od każdego kto choć raz dostał od niego w pysk. Tak właśnie było z "Biesem", gnojkiem bez imienia który po życiowym ciosie uśmiechnął się, i odgryzł mu nos. Od tej chwili, jego czas na tej ziemi spowijała śmierć, ból, walka i pijactwo. Rozboje i gwałty nie były mu obce, zwłaszcza kiedy w grę wchodziła reputacja oraz pieniądz. Odkąd pamięta, czyli od zawsze jego pięści grały istotną rolę na podziemnym ringu, bractwach walki na gołe piąchy, ale to akurat jest już chyba fakt historyczny.


Wszystko, wraz z reputacją zdobył własnymi rękoma, i co najgorsze jest to prawda. Jako jeden z najlepszych pięściarzy, przemierzający wszystkie speluny, tawerny, karczmy dotarł aż do samych krasnoludzkich szkół walki, jak i przewinął się przez klasztory mnichów, potwierdzając, że nie ma na niego mocnych w starych zasadach szkoły.
Lata mijały, a cel stawał się coraz bardziej mglisty, coraz bardziej nie jasny. Poszukując odpowiedzi na pytania, które z biegiem czasu narastały, odwiedził masy wieszczy, kapłanów, szarlatanów, i nic. Kilkoro z nich pod napływem gniewu pięściarza szybko wymamrotało, iż trzeba zaradzić radą wyższych istot, bardziej mądrych niż rasy śmiertelne.
Nie wierząc zbytnio w proroctwa oraz byty wyższe, dane mu było spotkać jednego, o dziwo zainteresowanego jego osobą. Był to diabeł, śmieszny na swoje opisy jakimi straszyli wieśniacy.
Polecił mu spotkanie ze swoją panią, jako że ona zaradzi na jego pytania. I oto siedzi przed stołem, wysłuchując jej przemówienia...

***


Rosły mężczyzna, wzrostu ponad przeciętnego i gabarytach krasnoludzkiej szafy dwudrzwiowej, obscenicznie niczym błazen siedział na krześle przy kamiennym stole, pilnie obserwując całe zajście. Jego wzrok, jak na pozornie tępego ze względu na budowę, pilnie śledził każdy ruch swojej pracodawczyni. Widział w niej osobę mądrą, której wiedza pomogła mu się ukierunkować, wyznaczyć sobie cel i ukierunkować się. Z racji wiosen jego temperament zmalał, złagodniał wręcz, lecz to nie zmienia faktu że za krzywe spojrzenie by nie złamał komuś karku gołymi rękoma.
Uważano go za osobę statyczną, mimo powszechnie wyznawanej przez niego niepodległości, wolności oraz wyznania wisiminizmu. Niezmierną przyjemność przynosiły mu potyczki słowne jak dogadywanie oraz żartowanie.

Lecz teraz rad, nie rad, trzeba było wybrać. Czcigodna pracodawczyni wymagała decyzji, istotnej dla sprawy. Jego bochenkowata dłoń nie raz przetarła brodę zanim raczył się zdecydować. Mimowolnie zwiesił głowę, spoglądając na swój ubiór. Skórzana kurtka, dobrej jakości koszula, skórzane spodnie, masywny pas, buty na cholewach, ostatni krzyk mody sprzedawcy.

Decyzja z jego strony zapadła jednomyślnie. W myśl mu było wybrać się na spotkanie z prymitywnymi orkami, niż sferami wyższymi, gdyż w grę wchodziło słowo które ubóstwiał. Pacyfikacja.

Po spotkaniu i odprowadzeniu wszystkich wzrokiem udał się do swej izby, gdzie leniwym tempem zebrał to, z czym przybył tutaj sporawy czas temu. Jego dwa wyzywająco wyciągnięte z pod koszuli medaliony stukotały o siebie, kiedy krzątał się pakując wszystko do plecaka.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline