Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2012, 14:12   #4
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
W ciemnościach nie rozświetlonych nigdy choćby najbledszym promieniem słońca znaleźć można sekrety niepojęte dla śmiertelników. Byty których potęga i groza przytłoczyłyby człowieczy umysł spychając go poza granice szaleństwa plugawością swojego niewysłowionego majestatu snują tam swoje plany w których rodzaj ludzki jest jedynie przejściowym i mało istotnym elementem. Przybyli spoza granic znanego czasu i przestrzeni śnią swoje sny o dawnej chwale której odzyskanie jest dla nich tylko kwestią czasu - bo chociażby miało to potrwać eony to ich cierpliwość jest nieskończona. A gdy nadejdzie dzień w którym z ich rozkazu zgaśnie słońce pogrążając świat w wiecznym mroku, gdy prawa przyczyny i skutku odwrócą się na ich żądanie pogrążając wszystkie sfery w chaosie, gdy umrze nawet sama nadzieja nie pozostawiając nic po sobie, wtedy powrócą w całej swojej zatrważającej chwale. I nikt ani nic nie zdoła ich powstrzymać

***

Ulihion był jednym z wielu którzy żyli w mroku, jednak to właśnie on został wybrany by odnaleźć wiedźmę z powierzchni. Rozkaz był rzeczą absolutną więc wyruszył by pod palącymi promieniami znienawidzonego słońca oddać się pod rozkazy zwykłej jak mu się wydawało ciepłokrwistej. Jej pragnienia, chociaż na pozór ukryte pod spokojem i pewnością siebie, zaimponowały nawet komuś posługującemu się tak bardzo odmienną logiką i moralnością jak Wędrowiec do tego stopnia że zaczął ją uznawać za równą sobie. Ambicja, nawet naiwna, była jedyną dobrą rzeczą którą można było odnaleźć u ciepłokrwistych istot zarówno tych z powierzchni jak i spod niej.

Na spotkaniu z Lith'ryią Ulithion również siedział w niemalże absolutnej ciszy. Chociaż nie odzywał się ani nie poruszał się z jego strony można było jednak usłyszeć od czasu do czasu ciche mlaśnięcia lub chroboty które wbrew wszelkiej logice zdawały się dobiegać spod jego napierśnika. Mimo tego że już wiele miesięcy współpracował z pozostałymi podwładnymi wiedźmy to wciąż niewiele było wiadomo o tej zakapturzonej postaci. Dość wysoki, prawdopodobnie dobrze zbudowany, gdy się odzywał (co czynił niezmiernie rzadko) określał siebie w formie męskiej. Do swojej komnaty nie wpuszczał nikogo, a gdy ją opuszczał nieodmiennie miał na sobie ciężką zbroję i kaptur spod którego nie widać było zarysów twarzy przy największym nawet oświetleniu. Uważny obserwator mógłby nawet zaryzykować stwierdzenie że w rzeczywistości kaptur jest po prostu pusty, wypełniony po prostu jakąś nadnaturalną ciemnością, gdy jednak wysłannicy wiedźmy mieli operować w gęściej zaludnionych rejonach ciemność ta formowała się w ludzką lub elfią twarz, nigdy jednak dwa razy w tą samą. Tylko jedna osoba poza najbliższymi współpracownikami wiedźmy zdawała sobie sprawę kim, a raczej czym jest Ulithion, jednak nie miała żadnego interesu by dzielić się tą wiedzą.

Gdy Lith'ryia ogłosiła że drużyna musi się podzielić na dwie grupy Ulihion nawet nie drgnął. Siedział dalej wyraźnie na coś czekając, dopiero gdy Elard zaproponował by we trójkę razem z Biesem udali się do Czaszkowego Wąwozu skinął głową na potwierdzenie i opuścił salę nie czekając na opinię pozostałych. To co istotne dla niego już zostało powiedziane...
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 16-12-2012 o 14:16.
Blacker jest offline