Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2012, 14:44   #99
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 6:23, sobota, 5 wrzesień 2048
New York City
3 dni do wyborów




Remo

W nowoczesnych czasach niektóre prawdy stały się oczywiste. Jedną z nich było: jeśli masz odpowiednie zaplecze, nic nie pozostanie dla ciebie tajemnicą. Tak właśnie działały korporacje, które gromadziły dane tylko po to, aby kiedyś w przyszłości może do nich sięgnąć. Zwykle to nie następowało, ale stała kontrola ludzi stała się standardem i nikogo już nie dziwiła. Niektórzy z tym walczyli, inni poddawali się prądowi, a jeszcze inni - manewrowali w nim, starając się żyć w połowie XXI wieku normalnie i mieć przy tym odrobinę prywatności. Chwilowo większość protestów nie była tak głośna, wystarczyło jednakże sięgnąć kilka lat wstecz, przypominając sobie konieczność wszczepiania każdemu nowonarodzonemu dziecku wszczepu identyfikującego. Każdy inteligentny człowiek mógł się domyślić, do czego jeszcze taki malutki kawałek elektroniki jeszcze mógł służyć. Z drugiej strony, czy warto było z tym walczyć? Wieczne dylematy, bo nie każdy mógł sobie pozwolić na “odcięcie” od życia w tłumie, a nie tylko szarej strefie. Był to problem na następne lata, zwłaszcza, że już słyszało się o tym, że silne lobby negocjuje wszczepianie tych identyfikatorów również wszystkim dorosłym, przyspieszając tym samym absolutną inwigilację.

Nie były to jednakże zmartwienia Remo, przynajmniej nie w tej chwili i miejscu, w jakim znajdowało się jego życie. Otrzymanie billingu Diany Kroos okazało się czynnością prostą, wymagającą tylko rozmowy z Dirkuerem i chwili cierpliwości. Centrala Corp-Techu mogła być wyłączona, ale przecież Corp Tower to jeden z bardzo wielu budynków tej korporacji, zlecić to można było każdemu. Fakt, ze wynik otrzymywało się po zaledwie pół godzinie, świadczyło doskonale o fakcie, jak było to zorganizowane. Brakowało tylko dokładnego zapisu wszystkich rozmów, co obecnie również się działo - tyle, że tylko w przypadku numerów wybranych. Wszystkich było na tyle dużo, że nawet nowoczesny sprzęt nie dawał rady. Nie licząc słów kluczowych filtry zwykle nie były aktywne. Numer, który otrzymała Felipa, faktycznie zarejestrowany był na Dianę, ale również miał status zastrzeżonego, przynajmniej w oficjalnych spisach. Miała go tylko miesiąc, najpewniej takie osoby jak ona często musiały go zmieniać - gdy przedostawał się do fanów i paparazzich to dalsze życie mogło zamienić się w koszmar. Kye szybko zauważył też, że Kroos prawie nie odbiera połączeń. Mimo trzydziestu prób tylko trzy nie były nagraniami na pocztę. Sama w ostatnich dwóch dniach z tego numeru wykonała zaś połączeń jedenaście.
Analizując numery, przy okazji zbierał te łatwiej dostępne informacje o ich posiadaczach.

Odebrane:
1 716 000 2932 (czas trwania połączenia: 04:47) Liu Han - Manhattan
1 212 983 8350 (01:03) Michael Thomson - Manhattan
1 607 846 2399 (23:23) ??? - Queens

Wybierane:
1 561 532 9753 (02:21) Samantha Kroos - matka Diany
1 212 783 8358 (01:35) John Collins - Manhattan
1 848 797 2642 (00:32) ??? - New Jersey City
1 212 145 4256 (02:44) Neal Smith - Manhattan
1 212 383 8359 (05:45) Prince Hall - sklep odzieżowy, Manhattan
1 914 284 2634 (35:19) ??? - Queens
1 716 000 2932 (09:21) Liu Han - Manhattan
1 212 463 5635 (00:49) Orelle Michigan - menadżerka

Pozostałe trzy wybierane były już po spotkaniu z Sato. Zawierały się z nich połączenie z menadżerką czy salonem kosmetycznym, w którym Felipa spotkała supermodelkę. Jeśli gdzieś podczas tych rozmów ustalono termin i miejsce spotkania - to trzeba było pójść innym tropem, niż po bezpośrednich nazwiskach tych, z którymi się widziała. Niestety te, które wyświetlały się po przeszukaniu listy numerów, nie byłe w większości łatwe do zidentyfikowania.

Wszystko to zajęło hakerowi trochę czasu, zostawiając niewiele na przyjrzenie się materiałom zdobytym w domu Alexandrów. Na pierwszy ogień poszły holofony i rzeczy złapanych tam obcych mężczyzn, tyle, że na dobrą sprawę nie było czego szukać. Nienamierzalne numery, niewiele kontaktów, żadnych trwałych śladów. Byli przygotowani do tej akcji i byli przygotowani na to, że zostaną ewentualnie przyłapani przez tamtejszą ochronę. W ten sposób nie dało się uzyskać sensownych powiązań z kim lub z czymkolwiek. To musiało poczekać na przesłuchanie.
Ciekawsze wydawały się rzeczy Hanne. Pięć tysięcy Eurodolarów na “czystych” kartach, do łatwego wydania, bez zostawiania śladów. Na zaszyfrowanych dyskach trochę informacji prywatnych i domowych, wyglądających na nudne i zwyczajne i sporo korporacyjnych. Te ostatnie dotyczyły ogromnej ilości transakcji finansowych, statystyk, tabel i porównań. Wszystko zaszyfrowane w sposób trudny do przejścia dla najlepszych sprzętów i ludzi i Remo zdołał w krótkim czasie przebić się tylko przez niewielką część tych zabezpieczeń, ale już po tym wiedział doskonale: aby wiedzieć o co tu chodziło i dlaczego chciano to ukraść, potrzebował rozszyfrować znacznie więcej, a także musiał pokazać to dobremu księgowemu, a może bardziej: ekonomiście. Sprawa wyglądała bowiem na globalną.


Ferrick

Alan pojawił się, wraz ze swoim kierowcą, w umówionym miejscu, zapraszając Ann do samochodu i przekazując niewielką walizeczkę.
- To cholernie delikatna sprawa. Dostałem to tylko ze względu na istotność sprawy. Potrzebuję mieć wszystko nagrane, włącznie z otworzeniem i wstrzyknięciem substancji. Starczy na raz. To przesłuchanie też musi być nagrane. A teraz, powiedz mi jak stoją sprawy. Bez wykręcania się, wciąż pracujecie pod moją opieką, a mnie cisną z góry!
- Kiedy dotarliśmy do domu Alexandrów myszkowało tam dwóch mężczyzn, udało nam sie obezwładnić tego, którego chcemy przesłuchać, drugi strzelał do nas, a potem uciekł przez okno. Nie udało mu się uciec daleko i zabrałam mu to co sam zwinął z wnętrza. Niestety nie mieliśmy wiele czasu na własne przeszukanie. Remo coś tam zwinął z sejfu, który tamci otworzyli, ale jeszcze nie wiem co udało mu się odkryć.
- To co należy do Alexandrów
- skrzywił się. - Nie wiem czy powinniście to publikować, bo zabrać i tak nie zabiorę, skoro już macie. Hanne była w zarządzie, miała dostęp do cholernie wielu spraw. Ale wszyscy na górze są niemal pewni co do jej lojalności. Tak mnie zapewniono. Jakby wyszło coś nieprzyjemnego... Mogło to by się negatywnie na nas odbić.

Ann skinęła głową:
- Może ona była lojalna, ale jej syn z pewnością nie. Był jedną z tych osób, które zwinęły przesyłkę z twojego pierwszego zlecenia. Widzieliśmy go jak spotykał się z potencjalnym kupcem.
- Nie wątpię, nawet wierzę. Ale potrzebujemy dowodów. Bardzo mocnych i niepodważalnych. Syn lojalnej członkini zarządu. Rozumiesz na pewno. No i pewności, czy działał sam. Ogólnie wszystkiego. Jeśli nie uda się tego wyplenić, może to nawet zaważyć na przyszłości Corp Techu.

Wydawał się przejęty i lekko podenerwowany. Prawdziwy człowiek korporacji?
- Po tym spotkaniu, podeślij nagranie. Moja linia jest bezpieczna i często sprawdzana.
- Dobrze, masz coś do nagrywania przy sobie? Gdyby coś się działo nie dzwoń na nasze stare numery są teraz stale nieaktywne. Mogą być na podsłuchu. Zostaw mi wiadomość, że chcesz się skontaktować. Oddzwonię.
- A dlaczego mi nie podasz aktualnego?
- spojrzał na nią podejrzliwie, podając niewielką kamerkę. - Pamiętajcie, że po tym środku nie będzie sobą. Może mówić co mu ślina na język przyniesie, wszystko też będzie prawdą lub tym, co uważa za prawdę. Może wypowiadać jako prawdę także swoje poglądy, przekonania i wszystko co wbito mu do mózgu. Pytania musicie też formułować jasno. Środek działa około pół godziny, potem człowiek traci przytomność na jakiś czas.
- Nie wiadomo jak długo będę używać nowego numeru, kartę mogę wyrzucić w każdej chwili
- Ann schowała kamerę do kieszeni zapamiętując informacje o działaniu serum. Popatrzyła na Alana - Jak wiele osób wie, że to ty kierowałeś naszą grupą w poprzednim zleceniu?

- Podejrzewam, że sporo. Dla niektórych kręgów w Corp Techu nie była to tajna misja, w końcu było to odzyskanie skradzionej własności firmy
- do tematu numeru nie wrócił, najwyraźniej przekonany.
Przez chwilę dziewczyna wyglądał jakby się wahała. Potem podjęła decyzję:
- Uważaj na siebie Alan - powiedziała w końcu - mogą być ludzie, którzy będą próbowali cię dopaść byś doprowadził ich do nas.
Popatrzył na nią dziwnie, ale potem skinął głową.
- Sporo osób wie także czego szukamy teraz. Będę bezpieczny.
Wysadził ją kilka przecznic dalej.


Ferrick, Jesus, Remo

Chinatown było miastem w mieście. Azjaci żyli tu na tyle po swojemu, na ile pozwalały im warunki wielkiego Nowego Jorku, a także specyficzna w końcu, amerykańska kultura i styl życia. Zmieniali to i dostosowywali, obcych witając różnie, choć zwykle niezbyt przyjaźnie. Remo wykonał jeden telefon, szybko znajdując im miejsce w jakiejś smutnej piwnicy, samotnej i pustej, idealnej do tego, co zrobić mieli. Miało im wystarczyć tylko kilka godzin.
Haker pozostał na miejscu, Ann pojechała na spotkanie z Dirkuerem, a z pozostałej dwójki, którą poinformowali o schwytanym, Felipa wyraziła zainteresowanie. I tak w niedługim czasie spotkali się we trójkę. Zanim weszli do pomieszczenia ze związanym i zakneblowanym facetem, latynoska przekazała im to, czego dowiedziała się od Evans:
- Jack przyznała się, że ją zgarnęli w mieszkaniu jej hombre. Możliwe, że ma nadajnik namierzający, podsłuch albo inne elektorniczne mierda. Pasowałoby ją prześwietlić. Na razie rozmawiałyśmy przy urządzeniu zagłuszającym ale krótko aby nie wzbudzić podejrzeń jeśli ktoś słucha. Chicka jest de la desperacion. Zagrozili, że zabiją jej amante jeśli nie pomoże im odzyskać rąbniętego towaru. Gówniana sprawa, nie powinniśmy zostawić jej z tym samej, tak sądzę, tym bardziej, że okazała szczerość zamiast nas sprzedać. Może udałoby się zastawić za jej pośrednictwem jakąś ustawkę? Posłać fałszywą informację, że będziemy przewozić rzeczy, dobrze obstawić teren, obmyślić strategię i zgarnąć kogoś żeby wypytać? Z drugiej strony najpewniej to ludzie z Miracle za tym stoją bo kto inny? Możemy robić swoje, po nitce dochodzić do kłębka i mieć nadzieję, że na jej końcu będzie hombre Evans. Żywy.

Na dyskusje nie było teraz czasu, nie było też Waltersa, za to informacje pozwalały zadać dodatkowe pytania. Ferrick powiadomiła o konieczności filmowania przesłuchania, ustawiła kamerę i wyjęła strzykawkę z walizeczki. Więzień, widząc to, zaczął się rzucać i próbował krzyczeć, choć taśma nie pozwalała mu na wiele. Nie miał większych szans i substancja tak zwanego serum prawdy szybko znalazła się w jego ciele. Przez chwilę miotał się na krześle, czując wyraźny i bardzo silny ból, ale drgawki szybko ustały, a wyraz oczu stał się zamglony i niewyraźny. Zdjęli mu knebel, od razu przechodząc do rzeczy.
- Jak się nazywasz?
- Carlos Macon. I tak wam nic to nie da. Wiem kim jesteście! I już po was, mówię wam.

Miał dużo energii i meksykańską naturę, trochę pewnie nawet podobną do Felipy, kolorem skóry byli dość podobni. Mieli tylko pół godziny, więc nie mogli mu pozwalać na taką gadaninę, mimo, że język rozwiązał mu się idealnie.
- Jak się nazywał twój wspólnik?
- Lutz. Nie wiem nic więcej, dupek zawsze był tajemniczy i znam go krótko.
- Czy mieliście jeszcze jakieś wsparcie?
- Vincent czekał dwie przecznice dalej. Teraz już wszyscy są powiadomieni, nic nie zyskacie!

Zaśmiał się niemal szaleńczo. Cokolwiek było składnikiem serum, ostro uderzało po mózgu.

- Dla kogo pracujesz?
- Dla kogoś, kto skopie wam dupy! Nie wiem jak nazywa się ten, co nas wynajmuje. Zgarnialiśmy ludzi i fanty, to tu, to tam, głównie korporacyjne, drogie zabawki. Nie jestem wystarczająco ważny, aby znać nazwiska, nie wiem czy ktokolwiek zna. Właśnie na takie sytuacje jak obecna...
- Czy twoja organizacja nazywa się Miracle?
- Chyba kpisz! Jasne, że nie. Ale słyszałem tę nazwę, chyba z nimi handlowaliśmy lub mieliśmy handlować...
- Co robiliście w domu Alexandrów?
- Jak to co? Szukaliśmy tego pedała! Wszystkiego, co mogłoby nas do niego doprowadzić. Podobno zgarnęli go po wczorajszej wpadce. Czyściliśmy też ewentualne powiązania z nami. Matulka nawinęła się po drodze. Mieliśmy zniszczyć lub zabrać wszystko co mieli w domu.

Rozkasłał się, przez co przesłuchanie musiało zostać na chwilę przerwane. Dopadły go znów jakieś drgawki, a potem zaczął się pocić. Substancja, którą mu podali, pewnie nie należała do tych zbytnio legalnych.

- Porwaliście Diego, faceta Jack Evans?
- Jakiego kurwa Diego? Ale to drugie nazwisko... tak, podali nam je. To jedna z tych suk, co nas okradły. Ale nią się zajmowała inna grupa. Mieli sprawdzić wszystko i zadziałać szybko. A co, ta dupka nie ostrzegła facia? Tak to jest, jak się nas nie docenia! Pewnie już go nieźle poobijali...
- Gdzie mogą go przetrzymywać?
- Na jakiejś mecie pewnie. Ja wiem o dwóch, jedna przy 36th Street. numer 48, Ditmars Steinway, północne Queens. Druga na East Harlem, E119th Street, numer 15. Ale skoro wpadłem to obie są już spalone. Chodzą słuchy, że główna nasza kwatera jest na wschód od miasta, zaraz za nim, ale nigdy tam nie byłem. Czyli nadal gówno wiecie.
- Czy wiesz coś o wybuchu w Corp Tower?
- Że był -
- zarechotał, chyba autentycznie czymś rozbawiony. - To sygnał, by z nami nie zadzierać, nie? Ze nie tolerujemy zdrady! A ten pieprzony pedał... jestem pewien, że to zapłata za jego zdradę.
- Skąd pewność, że zdradził?
- Bo zniknął i nie uruchomił awaryjnej procedury. Jakoś się temu drugiemu udało, nie? Żeśmy go zgarnęli. Czyli wina Kentona i tyle.

Na większość szczegółowych pytań zupełnie nie znał odpowiedzi. Ktoś go wynajął, ktoś mu płaci z anonimowego konta, kontakty z wykorzystaniem dwóch numerów: 1 607 839 2132 oraz 1 607 839 3123, niewiele znaczące w danym momencie. I na pewno spalone, według przesłuchiwanego oczywiście.


”New York News”

Na ekranie pojawiła się idealnie spokojna, kobieca twarz, idealnie wyprofilowana i pokryta makijażem, dokładnie tak, jak działo się to już prawie od stu lat, kiedy wiadomości weszły do standardu życia nowoczesnych krajów.
”Witam serdecznie w sobotę, piątego września. Mamy szóstą rano, ja jestem Lena Harding, a to są poranne wiadomości “New York News”! Za oknami znów niezbyt przyjemnie i według meteorologów deszczowa pogoda ma się utrzymać jeszcze przynajmniej tydzień. Temperatura na razie nie spada, a miasto wreszcie się uspokaja, po wczorajszych, jakże szokujących wydarzeniach. Zapraszam na poranne pół godziny z naszą stacją.”
Pojawiła się standardowa ramówka, która zawierała “dyskretne” marki i symbole sponsorów. Gdy obraz wrócił, kobieta wydawała się być zastygła w tej samej pozycji, co kilka chwil temu.
”Ulice obecnie są przejezdne, nie notujemy jeszcze informacji o korkach. Nasz korespondent z Manhattanu meldował, że w nocy część wojska wycofano i teraz tylko nieliczne patrole pojawiają się na ulicach. Wciąż wzmożone są jednak działania policji, zwłaszcza bliżej centrum, ale nie powinno to nikomu utrudnić dojazdów. Bezpośrednia okolica Corp Tower obecnie jest dostępna tylko dla pracowników tej firmy, dlatego innym proponujemy objazdy.”
Na ekranie pojawiła się mapka Manhattanu, gdzie narysowano sporo linii, wykazując najlepsze połączenia. Lena tłumaczyła to przez chwilę. Potem wróciła do innych informacji.
”Corp Tech potwierdził informację, że to Hanne Alexander, jedna z członków zarządu firmy, była ofiarą zamachu terrorystycznego, jak został nazwany wczorajszy wybuch w Corp Tower. Poza nią śmierć poniosły podobno dwie osoby, ale ich nazwiska nie zostały na razie podane do publicznej wiadomości. Strukturze budynku, po wstępnej ocenie, nie grozi zawalenie, badania wciąż jednakże trwają, w celu całkowitego potwierdzenia.”
Obrazek w rogu zmienił się z dymiącej siedziby C-T na twarz aktualnego burmistrza.
”Micheal Gutterman ogłosił, że wybory odbędą się w terminie, a także, że zostaje ogłoszony stan wyjątkowy. Większość spotkań i imprez zaplanowanych na samą końcówkę kampanii wyborczej zostało odwołanych, sondaże pokazują jednak, że nie miałyby one jednak znaczenia. Obecny burmistrz wciąż prowadzi z prawie pięćdziesięcio procentowym poparciem. Dalej znajduje się Oscar Gallahan z poparciem w okolicach trzydziestu procent. Umbrella mocno pracowała ostatnio nad poprawą swojego wizerunku. Na trzecim miejscu szerzej nieznany Reese Daniells, którego hasła o zjednoczeniu i zniesieniu podziałów dają prawie dwadzieścia procent poparcia. No i na ostatnim miejscu Tauri Mallis, której wizję umieszczenia ogrodów na podniebnych autostradach popiera tylko około dwóch procent ludności. “
Film w rogu znów się zmienił, teraz pokazując wojsko i strzelaninę.
” Policja ogłosiła, że w wyniku wczorajszych zamieszek, zginęło około pięćdziesięciu osób, choć są to tylko szacunkowe dane. Rannych mogło zostać nawet cztery razy więcej...”
Wiadomości trwały, oznajmiając nowy dzień The Big Apple.
 
Sekal jest offline