Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2012, 06:29   #328
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Droga na zamek tym razem przebiegała bez większych problemów. Po drodze można było spotkać co najwyżej żebraków plądrujących co się dało oraz niemrawe golemy, które chodziły jakby nie wiedziały co ze sobą zrobić. Dlatego obyło się bez większego krążenia po mieście w celu unikania wszelkich problemów. Nawet nie było już na ulicach straży i magów, po których pozostało tylko kilka ciał. Świadczyły one tylko tyle, że na dziedzińcu zamku musiało dojść do walki. Najwyraźniej przedstawiciele tutejszej władzy nie okazali się zwycięską siłą, gdyż najprawdopodobniej nie opuściliby zamku. Z tego powodu również i na terenie zamku obyło się bez zbędnych kontaktów.
Odnalezienie komnaty siostrzenicy króla poszło zatem sprawnie. Po wejściu do niej Dirith rozejrzał się aby ocenić, czy coś nie zmieniło się od jego ostatniej wizyty. Następnie zamierzał przeszukać dokładnie pokój w poszukiwaniu skrytki lub skrzynki z nietypowym zamkiem, do którego pasowałby medalion. Plan ten został jednak przerwany przez hałas w korytarzu. Po ociężałych i głośnych krokach szybko można było poznać, że któryś z golemów postanowił zwiedzić tę część zamku. Nie trwało to długo zanim znalazł się u wejścia do pokoju jakby podążał właśnie do niego. Może Dirith był na tyle zajęty uważaniem na golemy i ewentualne patrole, że nie zauważył jednego skradającego się za nim? Być może, jednak nie zmieniało to faktu, że najprawdopodobniej ten twór zaraz się w końcu domyśli, że potrafi atakować inne rzeczy oraz z tej wiedzy skorzysta. A drow nie zamierzał czekać nie wiadomo ile aż w końcu na to wpadnie i mu przyłoży. Lepiej było samemu zadać pierwszy cios, i przy odrobinie szczęścia jakoś go uszkodzić.
O dziwo to Wilczyca postanowiła pierwsza zareagować i odciągnąć przeciwnika. Dirith wyraźnie zdziwił się gdy usłyszał jej plan. Co prawda nie mógł odmówić mu logiki, jednak zawierał on jeden szkopuł. Mianowicie niektórzy zabójcy nie lubili kiedy zbytnio omijała ich rozrywka w postaci walki.
- Ta.. jasne.. - odpowiedział szybko obchodząc pokój i zerkając pospiesznie za meble, jednak nie chciał marnować na to zbyt wiele czasu.
- I miałby zostawić całą zabawę dla innych? - rzucił krzywiąc się i tuż potem szybko zerkając pod łóżko. - Nie w tym życiu... - stwierdził wstając i podążając szybko za golemem. Jeśli w między czasie znalazł skrytkę, to zapamięta tylko gdzie ona była, gdyż nie zamierzał jej otwierać na szybko. Wolał do tego podejść na spokojnie, aby zminimalizować ryzyko zniszczenia zawartości. A to było możliwe tylko po pozbyciu się golema.
Zgadzał się jednak z planem wyprowadzenia go z pomieszczenia. Podczas walki przeciwnik mógłby przez przypadek uszkodzić skrytkę lub skrzynkę z księgą, co byłoby bardzo niepożądane. Pozwolił więc Wilczycy wyprowadzić golema z pokoju po czym ruszył za nim będąc w miare bezpiecznej odległości. W między czasie dobył swojego sztyletu. Z jego dłoni zaczęły cieknąć srebrzyste strugi płynnego metalu, który zaczął się owijać wokół sztyletu oraz dalej formując w młot na cienkim sztychu. Dzięki wykorzystaniu sztyletu jako rękojeści mógł nieco więcej materiału przeznaczyć na zakończoną z jednej strony szpiczastą głownię nowo-powstałej broni. To dlatego, że podczas walki z tym przeciwnikiem najlepszy byłby właśnie jakiś młot, którym mógłby spróbować uszkodzić golema.
Dodatkowo odczekał aż Kiti wyprowadzi pacjenta na odpowiednie pole do walki. Optymalnie byłaby to jakaś większa komnata, w której byłoby wystarczająco miejsca do unikania wszelkich ataków przeciwnika i jednoczesnego wodzenia go za nos. Gdy już w niej był odważniej zaczął podchodzić do golema i chwycił broń oburącz aby włożyć w cios więcej siły. Następnie odczekał aż będzie robić kolejny krok, tak aby w momencie uderzenia praktycznie stał na jednej nodze. Wziął więc zamach odpowiednio wcześniej, żeby odpowiednio zgrać w czasie uderzenie. Celował w kolano lub kostkę, w zależności które z miejsc zdawało się słabsze. Jednocześnie miał zamiar uderzyć między ruchome części aby przetestować jak mocne jest ich łączenie.
Na szczęście ze zlokalizowaniem odpowiedniego miejsca do trafienia nie powinno być problemów, gdyż już podczas śledzenia golema Dirith zwracał uwagę na to jak się porusza i jak jest zbudowany. Co prawda nie był inżynierem, ale w każda konstrukcja miała swoje słabe strony. Czy to biologiczna czy to mechaniczna, zasada pozostawała podobna. Najsłabsze zawsze były wnętrzności. W tym przypadku były one na pewno chronione pod solidnym pancerzem, jeżeli w ogóle takie w tej konstrukcji były. Następne w kolejności były z reguły wszelkie stawy, czyli elementy poruszające się i ich łączenie. Potem zaś były kości lub pancerz. Co prawda pod postacią tygysołaka był w stanie łamać ludzkie kości w ich najsilniejszych miejscach, jednak przy tym przeciwniku nie pomogłoby to za wiele. Dużo bardziej potrzebował szybkości i zwinności. Nie żeby pod postacią bestii nie był szybki i zwinny, jednak jako drow był trochą mniejszy, co przekładało się bezpośrednio na mniejsze szanse zostania trafionym. Brak siły można było bez problemu zrekompensować kilkoma dodatkowymi uderzeniami, najważniejszym było nie dać się trafić.
Dlatego też po uderzeniu zamierzał odskoczyć w bok i pozwolić golemowi na ruch. Samemu cały czas poruszał się okrążając go. Cały czas dodatkowo obserwował jego reakcje i oceniał szybkość z jaką jest w stanie się poruszać. Czasami zwalniał i pozwalał się zamachnąć, jednak samemu starał się szybko uciec spod łapy lub odskoczyć przed uderzeniem. Dopiero wtedy zamierzał zaatakować, w momencie kiedy golem odzyskiwał równowagę lub kiedy miał pewność, że nie zostanie przez przypadek trafiony.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=iY4YUni1sTw[/MEDIA]

Jeśli nie miał pewności, że atak się powiedzie, to nie atakował. Pośpiech w tej walce nie zda się na wiele więc nie ma co forsować tempa. Przeciwnik i tak się nie zmęczy, więc samemu również wypadałoby zaoszczędzić trochę sił na moment, w którym będzie można czysto trafić. Dodatkowo zamierzał uderzać w jeden punkt na danej nodze, aby skupić się na jednej części jaką dałoby się osłabić kilkoma uderzeniami żeby w końcu ją uszkodzić.
Dirith dobrze wiedział, że prędzej czy później uda mu się w końcu uszkodzić którąś z jego nóg ograniczając tym samym jego i tak nie największą mobilność, dzięki czemu dalsza walka stałaby się dodatkowo łatwiejsza.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline