Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2012, 20:12   #329
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;

http://kazza.id.au/images2012/FluffyKitten.jpg

Golem; Me wants fluffy!
Golem szybko się tobą zainteresował i zaczął podążać twoim śladem. Raczej nie był nawet zdolny zrozumieć, że masz w zanadrzu niecny plan, podążanie za podejrzanie wodzącym go celem nie wydawało mu się niczym złym. Tak wiec udało się wyciągnąć go z komnaty Lady Makbet. Ku twojemu zdumieniu, Dirith po chwili wyszedł za golemem na korytarz, skroiwszy sobie szybko broń na miarę, raczej w konkretnym celu. Korytarz nie był najlepszym miejscem na walkę z golemem, ponieważ golem, choć z pozoru głupi, był całkiem spory i miał dość długie łapska, a jego hug mógł się skończyć waszymi wnętrznościami na wierzchu. Kontynuując swój plan, ciągnęłaś golema do przyuważonej dużej komnaty, która była chyba salą spotkań lub jadalnią. Była wielka, a lezący na podłodze, połamany stół i porozrzucane krzesła oraz spękania w podłodze świadczyły o tym, że komnata nada się na twój plan. Kiedy golem znalazł się na miejscu, Dirith wkroczył do akcji...

* * *
[gdzieś w równoległym wszechświecie]

Zaar zajrzał do sali, w której Reno, Vinc i Rejzer wieszali kolorowe kulki na ściętym świerku wtaszczonym do karczmy. Drow uniósł jedną brew i prychnął pod nosem.
- Byś pomógł – ofuknęła go dwarfka, wnosząc do sali pudło z gałązkami świerka, kokardkami i świeczkami.
- Elfie, twoim towarzyszom odbiło – drow odwrócił się i mruknął do elfki idącej ku niemu korytarzem.
- Co tym razem zrobili?
- Zabili drzewo, wnieśli je do karczmy i wieszają na nim gnomie bomby – odparł drow.
Elfka zajrzała do sali.
- Oni ubierają choinkę – wyjaśniła.
- W bomby?
- To taka tradycja, durny drowie – fuknęła dwarfka.
- To takie ludzkie święto - wyjaśniła spokojnie elfka. – W to święto czczą narodziny swojego Boga.
- Po co czczą narodziny swojego Boga, skoro wyznają religię, której nikt z nich nie praktykuje? – prychnął rozbawiony drow.
- To jest radosne święto, dzień, który przypomina ludziom, jak ważna jest miłość bliźniego, pokój, braterstwo! – poklepała go po ramieniu.
- Chyba w to nie wierzysz? – spojrzał sarkastycznie na elfkę. – I po tym dniu wrócą do wojen i nienawiści, jaki ma to sens?
- To jest jeden z nielicznych dni w roku, kiedy rodzina ma czas zebrać się i być ze sobą – dodał z uśmiechem Rejzer.
- Chyba raczej ma czas gotować, stać w kolejkach po prezenty i wieszać bomby na choince – prychnął drow.
- To, że ustanowili to święto nie znaczy, że wszyscy potrafią je obchodzić – westchnęła zakłopotana elfka.
- Po co wam to ścięte drzewo? Wasz Bóg nakazał ścinać drzewa i wieszać na nich bomby, a pod drzewem układać prezenty? W sumie, to mogłaby to być ciekawa tradycja z pewnymi modyfikacjami.. – uśmiechnął się zabójczo drow.
- Nie, choinkę dekoruje się po to, żeby... eeee...? – dwarfka podrapała się po głowie. - Dawniej na wsiach przyniesienie choinki do domu miało cechy kradzieży obrzędowej: gospodarz rankiem w wigilię udawał się do lasu, a wyniesiona z niego choinka czy gałęzie, "ukradzione" innemu światu, za jaki postrzegany był las, miały przynieść złodziejowi szczęście. Co? – dwarfka wzruszyła ramionami. – Tak napisali w tej mądrej księdze wiki!
- To jakaś złodziejska tradycja... – mruknął drow.
- Biedne porwane drzewa! – jęknęła elfka.
- Mi się podoba! – Reno wieszał z entuzjazmem bombki. – Powiesimy też pierniczki, cukierki...
- Po co wieszacie żarcie na drzewie, to marnotrawstwo – westchnął drow. – A te chwasty?
- Jemioła.
- Nie stawaj pod nią, drowie – fuknęła dwarfka. – Nawet się nie waż...
- A to?
- Talerz czekający na zbłąkanego wędrowca. Jak ktoś obcy zabłądzi w nocy, to przyjdzie tu do nas i my go wtedy...
- Mamy tyle broni, a mam go zabić talerzem?! – spytał z niedowierzaniem drow.
- Nie, Zaar, mamy go poczęstować kolacją!!!
- Czy to kiedykolwiek się zdarzyło, żeby zjawił się obcy i został poczęstowany?
- To jest symbol, chodzi o zasadę!
- Tu mam swoje zasady! – drow wskazał na swoje sztylety. - Święta Lolth są ciekawsze – burknął drow. – Przynajmniej coś się dzieje.
- Święta elfickie też, przynajmniej wszyscy z całego miasta są razem, dużo śpiewamy, tańczymy, jest miło i sympatycznie...
- Ludzkie święta też byłyby ciekawsze, gdyby ludzie wiedzieli, jak się je powinno obchodzić – zauważył Rejzer. – Jeśli rodzina nie zbiera się razem każdego wieczora, w ten wieczór też zbierze się tylko z przymusu. To smutne.
- Ci, którzy są ze sobą zawsze, prawdziwie się kochają i tęsknią, nie potrzebują świąt, żeby wiedzieć jak ważne są wiara, nadzieja i miłość! – elfka radośnie uwiesiła się paladynowi i drowowi na szyi. – Ale dobrze, że jest taki dzień w roku, która ma przypominać o tym reszcie, aby o tym nie zapomnieli!
- Gdyby nie było prezentów pewnie nikt by o tym święcie nie pamiętał, ani na nie nie czekał... – mruknął drow.
- Dobrze że są, przynajmniej jest rozgłos. Ludzi trzeba jakoś zachęcić, nie potrafią żyć sama wiarą – machnęła ręką Tomba. – To nie wojownicy Bieli, żeby rajcowały ich same śpiewy i modlitwy... Ej! – z obrzydzeniem machnęła ręką na elfkę całująca się z paladynem. – Durny drow!!! – ofuknęła Zaara, który przewiesił jemiołę nad wspomnianą parę.
- Chciałem sprawdzić jak to działa... – drow niewinnie wzruszył ramionami, odszedł do kąta i po kryjomu zerwał z choinki kilka orzechów, po czym je zżarł.
- Jak chcesz żreć, to pomóż gotować – warknęła Tomba. – Jeden dzień w roku mógłbyś coś ugotować, ciągle tylko żresz!
- Nie umiem gotować, mogę posypać przyprawą, cyjanek starczy?
- Wiecie, że karmienie zwierząt potrawami przygotowywanymi na Wigilię miało zabezpieczać inwentarz przed urokami czarownic i guślarek? O północy natomiast gospodarz udawał się do obory, gdyż według tradycji zwierzęta mówiły wówczas ludzkim głosem.
- I to też jest napisane w świętej księdze? A nie wspomnieli o tym, że cokolwiek by te zwierzęta nie powiedziały, to i tak niebawem zostaną ubite i przerobione na kotlety? – mruknął drow. – Po co tyle tych potraw, kto to zje?
- Odpowiedź 1: bo tylu było apostołów i miesięcy, odpowiedź 2: ty.
- Są po to, żebyś je zapchał do dzioba jak już usiądziemy wspólnie przy stole, dzięki czemu nie będziesz zdolny do dalszego narzekania – mruczała dwarfka. - Ludzie powinni codziennie cieszyć się z tego co mają i codziennie jeść wspólnie kolacje, gdyż nigdy nie wiadomo, czy dane im będzie przeżyć kolejny dzień razem. Jeśli nie przywykli do tego, niech chociaż w te święta to robią, może da im to namiastkę tego, co w życiu najważniejsze, co nie, Elfie?... Kurde...! Reno, zabierz znad nich tę jemiołę!!!
- A gdzie nasz niewydarzony kapłan? – bąknął drow.
- Mówiłem, że to głupi pomysł!... – dobiegł płaczliwy jęk z komina...

* * *
Dirith;
Udało się całkowicie skupić uwagę golema na Kiti. Było to o tyle genialne, że golem szedł teraz za nią, a tym mogłeś spokojnie ocenić sytuację i przyjrzeć się wrogowi za jego plecami. Szybko obrałeś cel, nogę golema i zaplanowałeś kolejne ataki. Kiedy golem znalazł się w sali na dużej otwartej przestrzeni, miałeś dość miejsca na uniki i manewry. Zaatakowałeś. Reakcje golema były zbyt opóźnione, aby zdołał cię dosięgnąć. Golem był wielki i zapewne nieprzyjemnie silny, ale na tyle powolny i głupi, że atak z zaskoczenia zupełnie go... eeer... zaskoczył. Wystarczyło unikać schwytania i przytulenia przez golema a także jego dziwacznych kopniaków. Broń bez problemu dosięgała celu i kawałek po kawałku, skutecznie wykruszała wrażliwe miejsce na nodze golema. Po jednym z decydujących uderzeń, kamień rozłupał się i nadkruszona noga zarwała się pod ciężarem golema.

Problemem było jednak to, co stało się później. Golem z rykiem zwalił się na podłogę, a gwałtowne uderzenie takiej masy zarwało uszkodzoną po ataku meduzy podłogę. Plan Kiti był dobry, pomijając jeden szczegół... Wilczyca nie zdążyła odskoczyć. Podłoga popękała jak rozbita tafla lodu na jeziorze. Zdołałeś odskoczyć bezpiecznie do drzwi. Kiedy podłoga zarwała się, golem runął w dół, a fragmenty podłogi i... biała wilczyca wraz z nim. Łomot wstrząsnął całym zamkiem. Zajrzałeś w dół z bezpiecznej odległości – golem ze złamaną nogą i ukruszoną lewą ręką poruszał się niezgrabnie pod stertą gruzu, próbując wstać lub się wydostać. Obok, pod zarwanym, niewielkim fragmentem podłogi, leżała nieprzytomna biała wilczyca...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline