Patrick Bartholomew Parker
Długo milczał. Pominął nawet pokaz swojego "kolegi", koncentrując się na bodźcach wzrokowych dostarczanych mu przez sieć Madame.
"Jersey, co?" pomyślał. "Dla mnie wygląda tak samo jak miejsce, z którego przybyłem..."
Stalker Spider wywodził się z takiego właśnie zniszczonego wojną świata. Jeśli brać by pod uwagę teorię podwojenia, jego świat był tym, do którego właśnie wysyłała ich Madame Web, ale wojna nigdy nie wyzwoliła w nim tych tajemniczych "demonów". Jedyne demony, z jakimi pająk walczył pochodziły od nauki i głupoty.
Znał Madame Web już kawałek czasu. Co jakiś czas wyciągała go za kołnierz z najgorszego gówna, żeby zaraz prosić by współmiernie się jej odwdzięczył. Czasem tego nienawidził, ale nie potrafił jej odmówić, zwłaszcza że często zasłaniała się wyższym dobrem wszystkich istot.
Spiderman w czerni zmienił się. Odsłonił twarz. Ten pokaz, nie wiadomo co mający na celu, zdaje się poruszył w nim jakąś ukrytą, mroczną strunę. Strunę alter-ego.
"Zdradził mi właśnie swoją największą słabość. Głupiec." Skwitował w myślach Patrick, bezwiednie ściskając i rozluźniając palce.
- Jesteś głupcem.- Powiedział na głos. Jego głos był charkotliwy, znużony, ale jednocześnie pełen siły i szlachetności, której w umarłym świecie próżno było szukać.- Czymkolwiek jest Totem, jest źródłem naszego istnienia. Bez niego czeka nas i wszystkich od nas zależnych pewna zagłada.-
__________________ " - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika". |