Samin spokojnie podążał za zjawą, nie było to trudne, choć czasem zdawała się rozpływać we mgle - zawsze jednak udawało mu się znów pochwycić ją wzrokiem.
Trudniej zrobiło się, gdy ta doprowadziła ich w końcu do - jak to zrozumiał - celu. Co właściwie powinien zrobić? Goblin nie wydawał się niebezpieczny, nie atakował, jednak rytuał jaki odprawiał brzmiał złowrogo w kontekście opowieści o różnych strasznych obrzędach. Mało słyszało się o takich praktykach, które nie miałyby plugawych efektów, równie niewiele o prawych goblinach. Właściwie, jeśli wierzyć opowieściom, to powinni go teraz zabić, zanim naszkodzi... Jednak Samin, sam obdarzony podejrzanym pochodzeniem nie mógł w ten sposób postąpić. Każdy był inny, prawda...?
Rozmyślał tak chwilę, przyglądając się czynnościom goblina, szukając w jego uczynkach jakiejś odpowiedzi. Czy coś mu to przypominało? Chciał zapytać, ale powstrzymał się w ostatniej chwili i zwrócił do paladyna, gestem przekazując swój zamiar - może ten lepiej wiedział czy i co właściwie powinni zrobić. Jeśli jednak i tu nie otrzyma żadnych odpowiedzi, w obliczu braku stosownej wiedzy, po prostu zapyta karła:
- Witaj. Ja Samin. Co właściwie robisz? - biorąc poprawkę na to, że tamten może słabo znać wspólny.
__________________ Cogito ergo argh...! |