Unold przetarł wielkimi pięśćmi zaspane oczy. Czego jak czego, ale na brak snu nie mógł narzekać. Szczególnie teraz. W czasie snu nie potrzebował jedzenia, więc spał ile mógł. Jego krasnoludzki zmysł podpowiadał mu, że coś jest nie tak. Kiedy oprzytomniał na tyle, by zrozumieć o co chodzi, podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz.
Na rynku miasta zebrała się większość ocalałych mieszkańców Untergardu. Stoją zgromadzeni w niewielkich grupkach wyraźnie czymś przejęci. Niektórzy z nich ciągle noszą opatrunki i bandaże - wojna odcisnęła na nich swoje piętno. Wśród zgromadzonych widać wiele dzieci ci starców, którzy nie brali udziału w bitwie, natomiast tragiczny stan zaopatrzenia widać jest na każdym z osobna. Podarte ubrania, wygłodzone twarze i ogólne zmęczenie bije od wszystkich.
Krasnolud postanowił dołączyć do zgromadzonych. Ubrał na siebie znoszone, potargane portki i skórzany fartuch rzemieślniczy. Ruszył na dół, stąpając ostrożnie po skrzypiących i niepewnie wyglądających schodach. Wyszedł przed budynek i starał się dowiedzieć o co chodzi.
-Co się wyrabia, o co tyle chałasu? - spytał najbliżej stojącego mężczyznę.
-Kapitan straży Schiller ma wygłosić ważne obwieszczenie. - odpowiedział jeden z mieszkańców
- Ciekawie będzie. - mruknął brodacz, drapiąc się po tyłku. Czekał cierpliwie z innymi, starając się usłyszeć jakieś plotki.
__________________ "Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski |