Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2013, 22:06   #3
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Tłum ze zniecierpliwieniem wyczekiwał pojawienia się kapitana straży. Wszyscy byli ciekawi, jakie to wieści przyniesie. Nikt nie zamierzał jednak w międzyczasie próżnować i dyskutowali o najnowszych wydarzeniach, plotkach oraz pogłoskach.
Krasnolud zbliżył się do czteroosobowej grupki chłopów dyskutujących o czymś żywo.
-Mam nadzieję, że ma dla nas jakieś dobre wieści - odparł zrezygnowanym głosem jeden z mężczyzn
-Dobre wieści? Czyś ty się wczoraj urodził? Rozejrzyj się!
-Racja. Stary Mark twierdzi, że widział w lesie jakiś zwierzoludzi. Sam nie wiem, czy w to wierzyć. Ten staruch jest pomylony... -
-Pomylony, czy nie, nie można tego wykluczyć. Ponoć te potwory wyłapały podczas bitwy kilku mieszkańców i torturują ich dla własnej, dzikiej uciechy...
-Głupiś! Nikogo nie brali. Mordowali wszystkich! Poza tym, nie wierzę, by choć jeden z nich tu pozostał.
-Tak? A to jak wyjaśnisz to, że Hansa nie widzieliśmy już od tygodnia? A ten szaleniec do zmroku w tej dziczy siedzi. Pewnikiem go bestie zagryzły dawno!
-Ten stary cap da sobie radę. Bardziej martwię się o Babunię Moescher. Ta obłąkana wiedźma nawet słyszeć nie chce o powrocie do miasta. A jeszcze sieroty przygarnia do swojego domu! W środku Drakwald! Wyobrażasz sobie?
-...u kupca. Mówił, że w naszym kierunku idzie spory oddział najemników z Altdorfu. Taki, jakim kiedyś dowodził Schiller. Łasi są na nagrodę, którą książę wyznaczył za głowę Khazraka Jednookiego - krasnolud usłyszał z innej strony
-I dobrze. Niech by ktoś w końcu zrobił porządek z tym siejącym pożogę demonem!
-Tak! - odkrzyknęło kilka innych głosów.

Rozmowy trwały w najlepsze. W końcu pomiędzy ludźmi pojawił się kapitan Schiller z kilkoma strażnikami. Gergard był człowiekiem w podeszłym wieku. Siwizna chwyciła zarówno jego długie włosy, jak i starannie przystrzyżoną brodę. Ciężar czasu i obowiązków przygarbił nieco jego sylwetkę, jednak krok miał nadal żwawy i stanowczy. Jeden z towarzyszących mu strażników ustawił na środku placu skrzynię, na którą Schiller sprawnie wskoczył.



Gdy był o głowę wyżej niż wszyscy pozostali, zaległa całkowita cisza. Budził niesamowity respekt wśród tej zmęczonej społeczności, nawet pomimo podartego munduru i znoszonej już zbroi.
-Obywatele Untergardu. Jest to doniosły dzień! Otrzymałem list od księcia Todbringera z Middenheim. Stary wilk nadal żyje, a miasto Middenheim wciąż mocno stoi na swej górze!
Tłum wybuchł owacją na te słowa. Kapitan pozwolił ludziom nacieszyć się tą wiadomością, po czym uciszył wszystkich skinieniem dłoni.
-Książę Todbringer śle swoje podziękowania dla całego Untergardu za rolę, jaką odegraliśmy w odparciu najeźdźców. Powiada, co następuje. - Kapitan wyciągnął z kieszeni rozpieczętowany list, otworzył i zaczął czytać.
-Bitwa na moście w Untergardzie zostanie zapamiętana jako jedna z najchwalebniejszych bitwie w historii Middenlandu. Bądźcie dumni, mieszkańcy tego miasta, bowiem wasze poświęcenie nie poszło na marne!
Tłum znowu wybuchł okrzykiem radości i wiwatów na cześć księcia. Kapitan złożył pergamin, schował do kieszeni i cierpliwie czekał, aż ludzie ucichną.
-By okazać wdzięczność za naszą waleczność, książę posyła nam dowód swojego uznania.
Kapitan sięgnął do torby i wyciągnął bochenek chleba oraz butelkę wina.
-Zostaliśmy zaszczyceni darem w postaci trzydziestu bochnów chleba i tuzina flaszek wina, prosto z zapasów Middenheim!
W tym momencie tłum oszalał. Czapki poleciały w powietrze. Każdy, pomimo wiwatów, łapczywie spoglądał na trzymany przez kapitana chleb. Byli bowiem w mieście tacy, którzy nie jedli od dobrych kilku dni.
-Niech żyje książę! Niech żyje książę! - okrzykom nie było końca.
Schiller uniósł wysoko chleb i wino, w geście triumfu, a niezłomni obrońcy Untergardu krzyczeli, zdzierając głosy.
Nagle rozległ się głośny trzask. Butelka, którą trzymał kapitan pękła, obsypując Schillera odłamkami szkła i ochlapując go winem. Ogarnięty paniką tłum rzucił się do ucieczki, szukając schronienia wśród zabudowań.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline