Wątek: Oko czarownicy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2007, 14:23   #1
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Oko czarownicy

Ponieważ krótkie wprowadzenia Gracze otrzymali już na PW, przyszedł czas na rozpoczęcie sesji.

Londyn wynajęty dom pułkownikowej Lajolais 10 V Matylda Le Blanc

- Moja droga - zwróciła się do Matyldy pani Lajolais - w naszych czasach samotne podróże zwłaszcza młodych panien, to nie jest dobra rzecz. Dlatego nie pojedziesz sama. Do Francji wybiera się paru zacnych kawalerów i to Oni będą Twoimi towarzyszami.
To szachetni Francuzi, oddani naszej sprawie, przeważnie szlachcice, z ich strony nie musisz się niczego obawiać. W Paryżu oddasz przesyłkę mojemu mężowi i co rychlej wrócisz. We Francji niedługo stać się może niebezpiecznie. Na razie zaprowadzę Cię do domu pana Baringa, tam poznasz swych towarzyszy. Na razie pomóż mi z toaletą i rozkaż sprowadzić powóz.

Droga z Romsey do Londynu 10 V Nicolais Noiret i Balzac Bailleu

Droga spędzona w dyliżansie pocztowym nie należała do najprzyjemniejszych, pozwoliła jednak Noiretowi i Bailleu spokojnie zastanowić nad otrzymanem rano pismem. Nakazywano w nim niezwłocznie stawić się w Londynie, w posiadłości Francisa Baringa do jego dyspozycji.
Podpisał je Hyde de Neuville szef "Agencji" szuanów na wyspie Jersey co zdawało się wskazywać na akcję na kontynencie, a być może i w samej Francji.
Za oknem znikały kolejne wsie i pola, Oni jednak milczeli zastanawiając się nad tym co czeka ich w przyszłości.

Paryż 10 V dom płk Lajolais dom przy rue de Champollion Jan Józef Wymierski

Pchnął furtkę i wszedł do zarośniętego ogrodu. Z uznaniem pomyślał o wyborze mieszkania przez pułkownika. Gęste krzaki i zapuszczone drzewa skutecznie chroniły poczynania domowników przed wzrokiem postronnych. Zwirową alejką dotarł do drzwi wejściowych, przy których na ławeczce siedziało w pozornie niedbałej pozie dwóch wąsaczy. Obaj na widok Wymierskiego poderwali się na baczność.
- Panie generale pułkownik Lajolais przebywa w bibliotece.
Kiwnął im głową i schodami dotarł do drzwi zza których słychać było kilka męskich głosów. Gdy wszedł ujrzał grupkę mężczyzn w róznobarwnych mundurach piechoty i saperów. Na jego widok wyprężyli się na baczność.
- Pułkownik Lajolais. Bez przydziału.
- Kapitan Piotr Bennevau siódmy liniowy pułk piechoty.
- Jean Pierre Mirebau major czternastego liniowego.
- Porucznik Nicolai Santini drugi forteczny batalion saperów.
- Panowie kontynuujcie - Józef podszedł do rozłożonej na stole mapy Francji popstrzonej kolorowymi symbolami. Wątek podjął major Mirebau.
- W Quimper stacjonuje Legion Irlandzki. Jedna z kompanii objęła zadania wartownicze przy Arsenale w Boulogne. Są bardzo rozczarowani do Korsykanina. To w większości uczestnicy powstania w 98, uważają, że Bonaparte ich zdradził. Mogą okazać się przydatni...
Jego monolog przerwało wejście kolejnego gościa. Był to człowiek 40 letni, wysoki o pociągłej twarzy z wysokim czołem. Gościł na niej jednak wyraz pychy i arogancji czyniąc ją nieledwie odpychającą. Ponownie oficerowie staneli na baczność i zaprezentowali się generałowi Moreau, on był bowiem ostatnim uczestnikiem zebrania. Ten lekko skinał im rękawiczką trzymaną w dłoni i biorąc Wymierskiego za ramię zbliżył się z nim do okna.
- Drogi Józefie mam do ciebie prośbę, bardzo ważną, której nie chcę powierzać komu innemu. Ten list - tu wręczył mu zalakowaną kopertę - należy oddać przy rue de Mallmaison 14, to wysoki budynek drugi po prawej stronie. Może spotkasz tam gościa dawno nie widzianego.
Tu uśmiecha się lekko.
- Mam nadzieję, że mogę na ciebie liczyć ?

Chelsea pod Londynem 10 V rano posiadłość Francisa Baringa Samuel Daniłłowicz

- Wejść - głos nie pozostawiał wątpliwości, że jego właściciel nawykł przez długie lata do bezwzględnego mu posłuszeństwa.
Samuel pchnął drzwi i wszedł do małego gabinetu. Jego rozmiary kontarastowały z ilością figurek, pudełeczek i innych precjozów zapełniających dosłownie każdy kąt. Wykonane były z szlachetnych kruszców , za garść wydłubanych z nich klejnotów, można było żyć jak lord do końca życia.
Gigantycznego człowieka siedzącego za biurkiem nazywano czasem "Indyjskim słoniem", ale był to zarówno przejaw zawiści jak i szacunku. Baring to najpewniej najbogatszy człowiek Zjednoczonego Królestwa, do którego powstania sam się walnie przyczynił. W roku 1800 za gigantyczną sumę 1mln funtów, przy pomocy mało znanego dotąd irlandzkiego parlamentarzysty wicehrabiego Roberta Castlereagh'a który przekupił część swych kolegów doprowadził do tego, że Parlament Irlandzki opowiedział się za unią z Anglią.
Daniłlowicz przybliżył się do biurka i patrzył w milczeniu jak jego pryncypał przegląda poranne raporty z działalności swego domu handlowego "Baring Brothers and Company", jednego z największych na Wyspach. Pomimo niedawnego ustąpienia ze stanowiska Dyrektora Kompanii Wschodnioindyjskiej, zachował pozycję jednego z najpotężniejszych w Królestwie.
- Wyjeżdżamy dziś w południe do Londynu, Ty już nie wracasz, więc spakuj się.
Małe oczka skryte w zwałach tłuszczu świdrowały przez chwilę Polaka. Potem jakby tracąc zainteresowanie stojącą przed nim wysoką wychudzoną postacią powrócił do studiowania papierów.
Daniłłowicz wzruszył tylko ramionami, po czym pozornie powolnym krokiem opuścił gabinet.

Londyn 10 V rano dom Fitzpatricka Caspar Fitzpatrick

Suchość w ustach i pieczenie pod powiekami były nieomylnym znakiem, że wczorajszego wieczoru szampana było zdecydowanie za wiele. Po omacku sięgnął do kubełka stojącego obok szerokiego łoża i wyciągnął z lodu butelkę wina. James jak zwykle był niezawodny, Inna sprawa, że wizyty Caspara w Covent Garden stały się swoistym rytuałem i przebiegały dość podobnie.
Odwrócił się z napełnionymi pucharkami w stronę swego nocnego gościa. Spod przykrycia widać było tylko burzę rudych włosów, oraz ramiona pokryte masą piegów. Kobieta musiała jednak już nie spać, usiadła bowiem podciągając nogi i zasłaniając jedwabnym prześcieradłem nagie piersi. Nie można było nazwać jej ładną, miała zbyt ostre rysy, urody nie dodawały też liczne ślady po ospie. Była nieco starsza od swego kochanka.Odebrała z rąk lorda pucharek i upiła łyk
- Wykorzystałeś mnie Fitzpatrick i nawet wiem dlaczego. Inna sprawa, ze tym razem sam się przechytrzyłeś. Nie musiałeś ze mną spać by przekonać mnie, że jesteś najlepszy do tej misji.
Mężczyzna nie próbował nawet zaprzeczać, widać zbyt dobrze znał swą rozmówczynię.
- Esther doskonale wiesz, że nikt z rządu nie powierzy teraz Wilsonowi nawet gwinei i dziurawej łódki. Zbyt mocno uraził swym memorandum o reorganizacji armii dumę Izby i co najgorsze ma rację. Rozmawiałem z nim wczoraj i wiem że wysyłają go do Pekinu.
Kobieta tylko skinęła głową.
- Masz rację Caspar, dlatego przyjdz dziś po południu do domu Roberta przy St. James Square. Będzie też William i Baring. Wstała z łoża i okryta prześcieradłem do drugiego pokoju starannie zamykając za sobą drzwi. Fitzpatrick podłożył ręce pod głowę i zamyślony zapatrzył się w stiukowy sufit.
 
Arango jest offline