Na głupotę, podobno, nie ma lekarstwa. A może to było bohaterstwo, od głupoty czasami nie do odróżnienia?
Gdy na trakcie pojawiło się sześciu jeźdźców, Jack spróbował zlać się z otoczeniem. Nigdy nie wiadomo, kogo spotka się na swej drodze - porządnych ludzi, czy rzezimieszków. I zdecydowanie lepiej było zachować nieco ostrożności, niż z radością rzucać się na spotkanie z nieznajomymi.
Wnet okazało się, że to nie Olhivier ma rację, a ci, co postanowili w ukryciu poczekać na rozwój sytuacji. Na szczęście krasnolud nie zginął... Jeszcze. Nie było wiadomo, co tamci dalej wymyślą. Od razu widać było, że pokojowych zamiarów to nie mają.
- Weźmy się za tamtych dwóch - zaproponował, gdy jeźdźcy się rozdzielili i dwóch pojechało sprawdzić okolicę. - Wyrównamy nieco szanse. Potem spróbujemy uwolnić Olhiviera. |