Generał uważnie słuchał wywodu majora Mirebau'a, gdy do sali wszedł generał Moreau. Znali się dobrze, służył pod nim w czasie bitwy pod Hohenlinden i widział jego możliwości, był więc zadowolony że jest z nimi. Gdy wziął go pod ramię i zaprowadził z dala od innych, Wymierski nie zdziwił się, w końcu obaj byli najwyższej rangi spośród zgromadzonych, więc mogli mieć jakieś uwagi do siebie.
Na prośbę o dostarczenie listu Jan Józef odpowiedział uśmiechem. Domyślał się do kogo jest adresowany i choć nie miał pojęcia jakiego znajomego mógłby spotkać, wziął go do ręki i schował do jednej z kieszeń.
- Oczywiście, że możesz na mnie liczyć. Dawno nie byłem przy rue de Mallmaison, więc i tak będzie to dla mnie sama przyjemność. Paryż o tej porze roku jest piękny - powiedział, następnie odszedł od Generała na środek sali.
- Panowie wybaczcie mi, ale muszę was niestety opuścić. Kontynuujcie beze mnie, a później opowiecie mi co ustaliliście i postanowiliście. - rzekł do wszystkich zgromadzonych, a na ich salut odpowiedział lekkim skinięciem głowy. Następnie wyszedł z pokoju.
Gdy minął dwóch wąsaczy siedzących przed wejściem do Rezydencji, udał się w stronę wyjścia z ogrodu. Jeszcze raz zachwycił się nad doskonałym wyborem miejsca przez Pułkownika Lajolaisa, było pewne że tutaj nikt nie będzie ich obserwował.
Będąc na ulicy szybko ruszył w stronę wspomnianego miejsca spotkania, rozmyślając nad przeszłością i przyszłością. Wielokrotnie zastanawiał się nad słusznością swojego wyboru, jednak zawsze dochodził do wniosku, iz musiał to zrobić. On wcale nie zdradzał Cesarza, on tylko odpowiadał na jego zdradę która i tak była o wiele większym grzechem. On oszukiwał tylko jedną osobę, a tamten oszukał setki, w dodatku skazując ich na śmierć i cierpienie. Poza tym, sam fakt iż przeciw Bonapartemu są jego własni rodacy, wskazywał jak bardzo jest potrzebne usunięcie go. Wiedział, ze teraz czekają go ciężkie chwile i jego cel będzie się mógł spełnić dopiero za kilka miesięcy czy też lat, ufał jednak, że dobrze postępuje.
W milczeniu szedł do celu, wiedział ze nie musi się spieszyć, miał jeszcze bardzo dużo czasu. Nie biegł więc, tylko podziwiał okolicę i wszystko co się tutaj znajdowało. Paryż trochę przypominał mu miasto w którym spędził część swojego życia, a które teraz Przeklęci Prusacy deprawowali swoja cholerną obecnością. Paryż przypominał mu o jego ukochanej Warszawie. Choć jednak bardzo chciałby się tam udać, w obecnej sytuacji było to niemożliwe, najpierw musiał dokończyć to co zaczął, w końcu nikt inny tylko on był Generałem Janem Józefem Wymierskim, a Wymierscy zawsze kończą to co zaczęli. Poza tym, miał nadzieję, że jego plan uda się w pełni, a nie tylko w części.