Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2013, 23:03   #10
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Porozmawiać? - powtórzył Kyllan za karczmarzem. - I co ja mam, według was, jej powiedzieć?
- A skąd ja mam wiedzieć? Nie ja jestem kapłanem, nie ja chwalę Lathandera czy Cubberta co ranek, nie ja niosę święte słowa do ludzi. - Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Ja też nie jestem z tych, co pociechę nieść potrafią - odparł Kyllan - chociaż kapłanem jestem.
- A nie od tego jesteś? Żeby pokazać sens tam, gdzie go nie ma? Żeby dać ludziom urojoną nadzieję, która zniknie szybciej niż się pojawiła?
- Czy to nie ty czasem chciałeś, żebym sprawdził, co się w zamku dzieje? - Kyllan się wkurzył. Spełnia czyjeś prośby, naraża swoje życie, a tu co? - A teraz do mnie masz pretensje? O co? Że już teraz wiecie, że zło nad wami zawisło? Nad całą wioską? Z mojej to winy?
Karczmarz popatrzył dziwnym wzrokiem na kapłana.
- Myślisz że coś by się zmieniło gdybyś tam nie poszedł? Zaatakowaliby za kilka dni, może tygodni. Wtedy by nas wyrżnęli w pień. Wszystkich. Teraz mamy szanse na to, żeby przeżyć. Ale ci ludzie tego nie pojmą. Oni widzą świat w czarno-białych barwach. Jeśli są trupy, to jest źle. Jest śmierć, to jest źle. Nie ma trupów, jest dobrze. A wracając do tematu. Kobieta straciła swojego jedynego syna. Kto ma z nią porozmawiać? Młynarz? Kowal? A może stary karczmarz z przeszłością? - mężczyzna zdał sobie sprawę z tego, że powiedział nieco więcej niż chciał.
- Twoja sprawa panie kapłan, nie ja się spowiadam bogom - dodał.
Aż dziw, że niektóre myśli karczmarza były dokładnie takie same, jak poglądy Kyllana. Niektóre, niestety. A jeśli chodzi o bogów... Władca Płomieni niezbyt wnika w to, co czynią jego wyznawcy, byle nie łamali jego zakazów.
- Ale do mnie też pretensje masz, jakbym miał cudu jakiego dokonać - mruknął kapłan - chociaż nie obiecałem takiego i wiesz dobrze, że dokonać go bym nie był w stanie.
- I lepiej by było, gdyby kto ze swoich pociechy jej udzielił, a nie obcy, którego i tak pewnie o śmierć swego syna oskarża - dodał.
- Idź przygotować plan z krasnoludem. - warknął karczmarz, wychodząc z budynku.
Kolejny niezadowolony...
***
Pogrzeb był krótki.
Pochowano ciało na małym cmentarzyku, leżącym na północ od wioski. Gdyby to od Kyllana zależało, oddałby zwłoki Ligerna oczyszczającym płomieniom, ale tutaj takie obyczaje nie były na porządku dziennym, a on nie zamierzał nalegać.
Jako jedyny kapłan w okolicy wygłosił krótką mowę. W paru słowach pożegnał Ligerna, opowiedział o podróży duszy, o spokoju, jaki zazna na dworze Kelemvora.
I starał się nie zwracać uwagi na wiele niezbyt przyjaznych spojrzeń.

***

Zaraz po pogrzebie zabrali się do pracy.
Mieli do dyspozycji sześć dni i ponad setkę ludzi. Czterdziestu pięciu zdolnych do władania orężem chłopów i około siedemdziesięciu kobiet, starców i dzieci. Tę drugą grupę dość trudno było skierować do walki, ale do przygotowań czy w tak zwanych siłach pomocniczych. W sumie każdy mógł rzucić flaszką z oliwą czy też cisnąć kamieniem z procy.

- Kto umie strzelać z łuku? - Zorgen zaczął dzielić wieśniaków. - Kto do lasu chadzał i potrzaski zastawiał? Który z procy umie strzelać? Kto najcelniej rzuca kamieniami?
Powoli wykształcał się podział obowiązków.

***

Wybudowanie w ciągu sześciu dni umocnień, zdolnych powstrzymać bandę umarlaków, było rzeczą dość trudną do wykonania. Solidne mury, palisada, fosa, zwodzony most... Kyllan wątpił, czy nawet wyśmienicie wyposażona i na dodatek liczna grupa krasnoludów, a nie banda wieśniaków. Ale Zorgen miał swoje plany.
 
Kerm jest offline