Wątek: Oko czarownicy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2007, 23:12   #5
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Nicolas Noiret

Piękna okolica – westchnął Nicolas spoglądając za szyby powozu. Przypominała mu jego utracony dom i czasy dzieciństwa. Aż do tej pory nie zdawał sobie sprawy jak bardzo nie doceniał tamtych chwil. Gonitwy z trójką braci po bezkresnym morzu złocistej pszenicy, błękitne niebo okolic Lyonu, smak świeżych jabłek z sady ojca a nawet odbywane kary za nieposłuszeństwo, były tylko odległymi wspomnieniami, do których Noiret coraz częściej powracał. Niosły ze sobą ukojenie, którego tak bardzo potrzebował….
Nagle powóz podskoczył, co wytrąciło Nicolasa z półsnu, w którym przed chwilą się znajdował. Przeklął pod nosem. Przekrwionymi oczami zaczął wodzić po wnętrzu karety. Jego towarzysz też najwyraźniej nie za dobrze znosił podróż. Ciężko mu było to przyznać, ale tęsknił za swoim krajem. Coraz częściej narzekał z byle powodu żeby tylko dać upust swoim żalom. Zbyt długo leczył rany i pragnął jak najszybciej wrócić do Francji.
Zmrużył obolałe oczy, znów przesadził z alkoholem i starał się przypomnieć treść listu. – To na pewno coś ważnego, jeśli podpisał go sam Hyde de Neuville. Tylko, co mogą chcieć ode mnie? –Zapytał siebie w myślach. Charakterystyczny łotrowski uśmiech pojawił się na twarzy Nicolasa. Po krótkim rachunku sumienia mógł bez problemu na to pytanie odpowiedzieć. Jego lewa ręka automatycznie spoczęła na sporym krucyfiksie zawieszonym na szyi. Ściskał go ze wszystkich sił dopiero ból sprawił, że poluzował uścisk. Pamiętał dobrze dzień, w którym dostał ten krzyż od swojego dobrego przyjaciela. Juliana.
To był zły dzień. – Znowu utonął we wspomnieniach – Wielu naszych wtedy poległo. Adalbert, Charles i reszta. Zginęli honorowo z bronią w ręku. Ziemia była jeszcze zbyt twarda i nie mogliśmy ich pochować. Porzuciliśmy ciała w lesie. Niech ich dusze spoczywają w pokoju.- Po raz kolejny złapał się na tym, że o mało co nie wykonał znaku krzyża. Stare nawyki. – Ja Julian i kilku innych tego wieczoru nocowaliśmy w starej szopie. Wtedy dostałem ten krucyfiks w ramach podziękowania za wsparcie duchowe. Był to najcenniejszy otrzymany podarunek w moim życiu. Wszystko jednak się zmieniło. Julian nie żyje a ja przestałem być kapelanem. – Powóz gwałtownie się zatrzymał. Nicolas poczuł ukłucie pod lewym bokiem. Syknął z bólu. Poprawił pistolet, sprawce boleści oraz przywdział nowo kupiony czarny płaszcz. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że nieważne co robił i jak się ubierał na zawsze pozostanie klechą.
Wychodząc z dyliżansu rozprostował krzyże. – Nareszcie…
 
mataichi jest offline