Bard starał sobie przypomnieć szczegóły wczorajszego wieczoru. Nie wypił zbyt wiele, ale wystarczająco dużo jak na niego. Westchnął głęboko, miał niestety słaby łeb.
Z plusów natomiast nie miał przynajmniej kaca, który zdawał się męczyć
Bishopa. Przez chwilę zastanawiał się czy nie zacząć śpiewać jakiejś głośnej, sprośnej piosenki - tak z czystej złośliwości, ale porzucił szybko pomysł. Bądź co bądź, wchodzą na teren wroga, więc trzeba zachować choć pozory profesjonalizmu...
Mako uśmiechnął się szeroko do siebie. W końcu miał szansę zaszaleć, szukać przygód, może nawet ocalić czyjś zgrabny tyłeczek.... zachichotał kątem oka sprawdzając czy
Hydris i
Bishop spełniają te wymagania.
~*~
Mako nie lubił podróżować w ciszy, więc tryb cichociemnych trochę mu wadził. Przez pół drogi rozmyślał nad jakimś kompromisem i w końcu doszedł do wniosku, że może ponucić coś pod nosem. To nie powinno ich zdradzić.
Potem była kładka, pytanie
Hydrisa, przechwałki
Bishopa i miny
Elodie.
- Ja pójdę z tobą, pod warunkiem, że idziesz przodem. - bard uśmiechnął się szeroko i nieco zbereźnie.