Wędrówka w górach wyglądała dokładnie tak jak powiadał jej kiedyś znajomy krasnolud z zakonu, który wychował się w Ironforge. Cały czas szło się pod górę, co znacznie szybciej męczyło, a na dodatek niektóre osoby nosiły ciężkie pancerze, niewygodne w podróży. Gdy jeden z łowców zauważył Hordę wiadome już było że są u celu. Zgodnie z rozkazem podążyli ich śladem, pozostając niezauważonymi. Dotarli do jaskini, gdzie wcześniej weszła Horda. W jaskini było ciemno i ciężko było coś zobaczyć, ale w pewnym momencie nie tylko usłyszeli i zobaczyli jak z tunelu przed nimi biegnie w ich stronę oddział Hordy, który bez problemu do nich dobiegł a nawet przebiegł nie reagując na nich. Co wydawało się Selendis co najmniej dziwne. Nagle wszyscy zostali wciągani w głąb tunelu przez jakąś nieznaną magię. Moce światłości Selendis na nic się zdały, zostali wchłonięci.
Selendis próbowała w jakiś sposób sobie wyjaśnić co się dzieje albo przynajmniej co się teraz będzie dziać...
Selendis obudziła się, otworzyła oczy i zobaczyła że jest w lesie. Las przypominał jej może nieco okolice domu, jednak coś jej mówiło że to nie Elwynn Forest. Usłyszała jakiś ruch obok niej. Poderwała się na równe nogi i zobaczyła osobników Hordy, tylko dwóch, krwawego elfa i taurena. Wyciągnęła zza pleców swój dwuręczny miecz, który razem z płytową zbroją i tabardem jasno mówił że jest Paladynką Srebrnej Ręki. Jej towarzyszka leżała jeszcze nieprzytomna.
- Chciałam zadać ci to samo pytanie, rycerzu śmierci. - to ostatnie było wypowiedziane z wyraźną i wyczuwalną pogardą w głosie. - Lepiej nic nie knuj, tylko odpowiadaj co tu robi taki oddział Hordy?
__________________ "Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków. |