Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2013, 15:36   #8
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Społeczeństwo nocnych elfów od zawsze stroniło od łowców demonów. Tę niechęć podzielały praktycznie wszystkie inne rasy. Nie rozumiejąc ich poświęcenia, wielu stawiało ich niemal na równi z czarnoksiężnikami. W efekcie odrzucenie przez społeczeństwo stawało się dodatkową stracą. Alyanne jednak, od czasów wydarzeń, które poprowadziły ją tą ścieżką, nigdy nie zależało na specjalnej akceptacji. Przysięgała tępić demony, chronić przed nimi Azeroth i przysięgę tę wypełniała każdego dnia. To był sens jej życia, po to przeszła rytuał. Posłuszna woli Arcydruida dołączyła do oddziału Przymierza.

Gdy zagłębiali się w tętniącą magią jaskinię, Alyanne aż dostawały dreszczy. Nie wiedziała, co jest przyczyną tak intensywnego przepływu energii, ale momentalnie obecność Hordy gdzieś przed nimi straciła dla niej na znaczeniu. Zresztą dla elfki to nie Horda była głównym przeciwnikiem, a demony. Niesnaski rasowo-frakcyjne wolała pozostawić możnym tego świata, którzy mogli sobie na to pozwolić. Czuła, że magii było coraz więcej, była coraz bliżej, nie mogli uciec. Tajemnicza moc pochłonęła ich, wciągając w jakieś miejsce poza ich własnym czasem. Czuła, że coś nie chce jej puścić, ale nie miała siły, by się wyrwać. Ciemność zamknęła się nad nią.


Niewygodnie. Coś gniotło ją w plecy. Poczuła na twarzy ciepło słonecznego światła. Usłyszała głosy. Chyba nie była to rozmowa grzecznościowa. Powoli napłynęły wspomnienia wydarzeń z jaskini. Dawno to było? Jak długo tu leżała? Gdzie w ogóle była? W każdym razie chyba jeszcze żyła, choć ton rozmowy zapowiadał, że może się to zmienić w krótkim czasie. Zidentyfikowała źródło bólu - to rękojeści mieczy przymocowanych na jej plecach wrzynały się w ziemię, wyginając zbyt mocno jej ciało. Zmitrężyła już zbyt wiele czasu, więc podniosła się powoli.

Nie ulegało wątpliwości, że należy do rasy nocnych elfów. Jej skóra miała nieco bledszy odcień niż u pobratymców. Długie włosy nosiła rozpuszczone. Były ciemne i połyskiwały granatem w słońcu. Oczy skrywała za czarną opaską. Alyanne przechyliła lekko głowę, nasłuchując odgłosów otoczenia i jednocześnie obserwując je na swój sposób. Sięgnęła za plecy, dobywając jednego z mieczy. To był raczej odruch niż przejście w bojową czy defensywną postawę. Broń wyglądała jak połączenie niewielkiego puklerza z dwoma ostrzami. Stal jarzyła się niezdrową, wypaczoną mocą. Stała bez ruchu. Kobieta nieopodal należała do rozbitego oddziału Przymierza, to wiedziała na pewno. Pozostała dwójka... cóż, Horda.

Shadowbourne zrobiła głęboki wdech, wciągając powietrze do płuc. Ani dźwięki, ani otoczenie, ani zapachy nie były znajome. Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje. Wziąwszy pod uwagę to, co zaszło w jaskini, mogli być teraz gdziekolwiek... i kiedykolwiek.
- To dobrze, że rozmowa się klei. - odezwała się melodyjnym głosem, tak nie pasującym do średnio ujmującej aparycji. Nie zmieniła przy tym ani na jotę swej postawy.
- Może jednak odłożymy uprzedzenia na bok. Zapewne nikomu nie w smak ta sytuacji. Może najpierw dowiemy się, gdzie jesteśmy i co właściwie się stało, a potem zaczniemy dalsze dyskusje? - zaproponowała, uśmiechając się krzywo - Chyba wszyscy zgodzimy się co do tego, że nie trafiliśmy tu w jakiś naturalny sposób... Ktoś ma pojęcie gdzie jesteśmy? Wolałabym wiedzieć i wydostać się stąd w jednym kawałku, nie pozostawiając niepotrzebnych trupów za sobą.
Czuła płonący w niej ogień i wiedziała, że magia potrafi być groźniejsza niż całe zastępy Hordy.
- Każdy miał swoje powody, by znaleźć się w jaskini. Cokolwiek nas tu sprowadziło czy rzuciło może zagrażać i naszym sojusznikom, i waszym. Więc może weźmy się do pracy? - przedstawiła, jej zdaniem najrozsądniejszy, argument, który mógłby trafić do osób od dawna będących w stanie wojny, po czym odwróciła się do nich wszystkich bokiem i postąpiła ku brzegowi polany, spoglądając głębiej w las.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline