Artur, pan Robert i Robert
pan Robert: po upiorze nie widać ani śladu po ciosie. Atakujesz go jeszcze raz i nadziak przechodzi przez jego głowę na wylot.
Robert: skorzystałeś z sytuacji i wydostałeś się z pokoju.
Artur: poszedłeś do kąta - jednego z tych dalszych od wejścia usiadłeś tam i czekasz aż pan Robert poradzi sobie z upiorem, lecz...
Wszyscy: gdy Artur znalazł się pod lustrem z jego odbiciem zaczęło dziać się coś dziwnego. Przestało naśladować jego ruchy. Zamiast tego z nieprzyjemnym spojrzeniem zacisnęło ręce żelaznym uściskiem na jego szyi, dusząc go. Upirór rozpłynął się. Intuicja: prawdopodobnie nie mógł nic wam zrobić, a jedynie sprowokować, by któreś z was podeszło do lustra. Reszta
Belkar: wszedłeś do środka i skierowałeś się do przedmiotów. Nic cię nie zaatakowało, ale czujesz kąsania i ukłucia w okolicach kostek. Wziąłeś strzelbę, ale zastanowiłeś się przed oddaniem strzału - nigdzie nie ma amunicji, więc uczyniłoby to ją bezużyteczną.
Piotrek: niczego podejrzanego nie zauważasz. Ale to może dlatego, że czujesz się słabo. Próbując złapać oddech, mdlejesz.
Wszyscy: Piotrek upadł na podłoge. Oddycha, ale jest nieprzytomny. Drgają mu oczy, a od czasu do czasu ciałem wstrząśnie pojedynczy spazm.
Korneliusz: wszedłeś za Belkarem. Tak samo jak jemu nic ci się nie stało, ale poczułeś przynajmniej kilka ukąszeń w okolicy kostek. Notatki brzmią kolejno: Esencja. To, co nas wszystkich tu więzi. Zabrana przez drobne istoty, czeka w ciemnych podziemiach. Kościany klucz, kościany zamek. Idź naprzód, jeżeli jesteś gotowy. Gdy droga jest zablokowana, znajdź inną. Przejdź dołem.
__________________ "My heart is neither black nor do I fear for my life. The fact remains that I do not wish him to forget me." |