---------------------------------------------------------------------
Cycolina, za bardzo była nie w temacie, nie świeża, nie kumata. Jak tylko stwory rzuciły się na nią, padła na ziemię i rechotała dosłownie. A jej pierś nabrzmiewały tak mocno, że zaczęła sikać mlekiem. To syndrom urojonej ciąży który miała niedawno. Zresztą nie tylko takie urojenia miała. Stwory cały czas gilały. A ona tylko śmiechem powtarzała niżej misie niżej. Niestety król Maciuś kalesoncio przerwał całe doznanie. Związał ją. Ciągnął ją gdzieś z resztą towarzyszy. Biedulka kręciła się w koło na sznurku. Czasem grabiła swoimi czterema piersiami śmieci, na szczęście mleko powodowało ślizganie się po powierzchni. Jak tylko przestał ciągnąć zaczął dyskutować z jakimś pucołowatym pajacem.... w sutannie ? No ładnie zjazd świnek sobie zrobili. Jak się potem okazało znów została sprzedana. Kilka razy w życiu już jej się to zdarzyło. - Ciekawe jaki mam czas przydatności tym razem. - Jak się potem okazało pan pucułowaty był gorszym świrem niż kalesoncio i bił go na łeb. Zaczął się dziwnie tłumaczyć i klęczeć przed nimi. No nic skoro lubił takie zboczenia - pomyślała i zaczęła się rozglądać dokoła. Jak tylko udało jej się znaleźć coś w rodzaju pejcza, zaczęła okładać pucułowatego zbokola po dupie -Szczekaj chamie, byłeś niegrzeczny, warcz, warcz, skoml, skoml, ty brzydalu, ty zbokolku. Piszcz, a teraz zdejmuj kiecuche, wypnij tyłeczek ty pucu-siu. Wypięła swoje cztery sutki ssi brzydalu, pij mleczko będzie większy.
-------------------------------------------------------------------------- |