Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2013, 00:01   #1
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
[WFRP 2ed.] Spisek w Bögenhafen

"Zapytuję, czy istnieje lepsze miejsce w Imperium? Tu są najżyźniejsze ziemie, najlepsze wino, najpiękniejsze pałace i najbardziej urodziwe kobiety. Gdyby reszta Imperium miała zniknąć, nie żałowałbym tego"
- reiklandzki szlachcic



Jesienną porą Reikwald był naprawdę piękny - smukłe drzewa sięgają wysoko pod niebo, pokryte są czerwonymi i żółtymi liśćmi. Słychać śpiew ptaków, po starych konarach skaczą wiewiórki, a lekki podmuch wiatru porusza gałęzie i zrywa z nich wcześniej wspomniane liście, sprawiając, iż wirują w powietrzu.
Jesienną porą Reikwald był naprawdę piękny - o ile ktoś potrafił to docenić.
Wy raczej nie należeliście do takich gości.

Was zadowalał brukowany szlak i brak bandytów na horyzoncie. No i przyszła zapłata, którą mieliście dostać po dostarczeniu witrażu do świątyni Bögenauera w Bögenhafen.
Dzisiejszego dnia było zadziwiająco ciepło jak na tę porę roku, lecz korony drzew dawały przyjemny cień.
Johann Wolfger siedział na koźle waszego (no, nie do końca - po robocie trza go będzie zwrócić) wozu, leniwie poganiając starą pociągową kobyłę. Jego przyjaciel z dzieciństwa, niziołek imieniem Rudi, zajmował miejsce tuż obok niego i opowiadał mu o pięćdziesięciu sposobach przyrządzania upolowanej zwierzyny według swych własnych przepisów, racząc się przy tym butelką taniego wina. Cały tył wozu zajmowała sterta siana, w której umieszczony był pakunek zawierający cenny witraż.
Krasnoludzki najemnik Skalfkrag szedł obok burty pojazdu, zwarty i czujny. Po drugiej stronie, nieco mniej bojowo nastawieni, za to pochłonięci rozmową, szli ludzie - William Schmidt i Otis.
Istna sielanka.
Do czasu.

Pokonaliście kolejny zakręt leśnej drogi, gdy nagle waszym oczom ukazał się powóz, zaprzężony w karego rumaka, stojący tuż przed zawalającymi przejazd zrąbanymi drzewami. Na kamieniu, obok wspomnianego powozu, siedziała kobieta. Jej bogate odzienie było brudne, postrzępione i ochlapane posoką. Twarz ukrywała w zakrwawionych dłoniach.
Wokół niej leżały ciała.
Jedno z nich znajdowało się tuż obok kozła. Prawdopodobnie woźnica. Dostał bełtem z kuszy zanim zdołał zawrócić.
Drugie należało do potężnego, łysego jegomościa. Oparty był o koło, zaś w dłoni wciąż kurczowo zaciskał rękojeść miecza. Był blady, zaś z jego brzucha sączyła się krew. Może jeszcze żył?
W przeciwieństwie do niego, trzeci osobnik nie miał na to najmniejszych szans. Dało się dostrzec pewne podobieństwo pomiędzy nim, a tym drugim mężczyzną, lecz mogła to zauważyć tylko osoba o naprawdę bystrym wzroku. Twarz zmiażdżyło mu uderzenie jakiejś tępej broni, zapewne młota, a skórznia, którą miał na sobie, była dosłownie pocięta na strzępy.

Dziewczyna najwyraźniej nie zauważyła waszego przybycia.
 

Ostatnio edytowane przez Wnerwik : 24-01-2013 o 00:04.
Wnerwik jest offline