- No che culo battuto - powiedział Skalfkrag, zagryzając wargę. Coraz bardziej się wszystko komplikowało. O ile prostszym by było, gdyby bandyci wyrżnęli wszystkich, zabrali co się da i uciekli zostawiając dobrze widoczny ślad...
- Dobrze widoczny ślad! - niemal krzyknął. - On jest zbyt wyraźny. To podpucha, panowie! Trzeba dalej szukać innych śladów. Założę się o garniec piwa, że te donikąd nie prowadzą.
- Hej! Wierszokleto! - krzyknął do nieco oddalonego barda, który rozmawiał z panienką. - Cóżeś się tam wywiedział? Czy aby signora cała? |