- Nikogo - rzekł głośno Johann, wychodząc z zarośli - Mieli rannego, widać że kogoś ciągnęli... Troskliwce. -
Mijając dziewczę burknął niepewnie - No, wszystko będzie dobrze, nie? -
Przeszedł się jeszcze zobaczyć rannych, ale niewiele mógł pomóc, w sumie tylko jeden jeszcze dychał, a i to chyba niedługo. Niespecjalnie chciał się przyglądać jak umiera, więc znalazł sobie lepsze zajęcie - trzeba było jakoś pozbyć się zagradzających drogę pni, z takim ładunkiem nie przejadą przecie na przełaj. Mieli do dyspozycji dwa konie, więc nie powinno być jakoś specjalnie trudno, zresztą zawsze może pogonić do roboty któregoś z towarzyszy, sam tyrać nie musi i nie będzie.
- Jeden bełt trafiony, reszta jak szynki oprawiona, dziewka cała i takiego czegoś nie zoczyć... Toć jakieś wypierdki z lasu, psiego gówna nie warte, dziewice bandyckie niechędożone. Że niby dalej siedzą? A po czemu? Może jeszcze drugą wycinkę szykują? Nie, raczej nie. -
__________________ Cogito ergo argh...!
Ostatnio edytowane przez Someirhle : 25-01-2013 o 11:54.
|