Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2013, 10:25   #8
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Unold bez problemu trafił do miasta. Okazało się, że zniszczenia był jeszcze większe, niż wyglądało to z daleka. Nieliczni ocaleni zajęci byli odbudową umocnień i budynków.
Krasnolud nie przejmował się nędznie wyglądającymi ludźmi, pracującymi w pocie czoła. Szukał kogoś, kto mógł nimi dowodzić. Aby nie tracić cennego czasu spytał pierwszego lepszego człowieka o kogoś takiego.
-Dowódcy szukasz? Guntera znaczy? Znajdziesz go przy kapliczce, o tam - mężczyzna wskazał postać na środku placu, przy niewielkiej kapliczce z symbolami Imperium.
Brodacz poczłapał tam od razu, przepychając się pomiędzy robotnikami.
- To wy jesteście Gunter? - spytał wskazanego przez robotnika mężczyznę.
-Tak mi matula dali na imię. A ty kto i czego tu szukasz? Dziwny to czas na podróże.
- A ja i nie podróżnym jestem. Unold mnie zwą. Przynoszę wam nowiny. W okolicy pojawiła się grupa ponad dwustu zwierzoludzi. Z tego co wiem, mieli zaatakować Untergard, ale tam już nikogo nie ma. Jak się zorientują, mogą chcieć was zaatakować. A to będzie rzeź, nie walka. - powiedział spokojnie do mężczyzny.
-Zwierzoludzie powiadasz? Dwie setki? Dużo. Normalnie bym nie uwierzył samotnie podróżującemu krasnoludowi, ale po ostatnich wydarzeniach, jestem skłonny dać wiarę wszystkiemu. Wyślę zwiadowców, by sprawdzili, czy to prawda i czy coś nam grozi. Jeśli jednak przybyłeś tutaj szukać nagrody za informację, to się srogo przeliczyłeś. Mieszkańcy głodem przymierają, więc próżno tu szukać nagrody.
- Nie po nagrodę przybyłem. Możecie dołączyć do naszej karawany, zawsze kilka mieczy więcej. A i bezpieczniej i dla nas i dla was.
-Karawany? Jakiej znowu karawany?
- Wyruszyliśmy z Untergardu dzisiaj o świcie. Jeśli się pośpieszycie, za godzinę połączycie się z nami.
-Z Untergardu? -
mężczyzna wyprostował się i sposępniał.
-My, ludzie z Grimminhagen, nie mamy i nie chcemy mieć nic wspólnego z tymi tchórzami! - rzucił hardo Gunter - czas już na ciebie krasnoludzie. Mężczyzna odwrócił się i odszedł do swoich obowiązków.
- W czasie pokoju mogliście się opluwać i wyżynać, jak to ludzie mają w zwyczaju. W dupie to miałem. Ale pomyśl logicznie człowieku. Masz do wyboru albo dołączyć do tej karawany i uratować swoich ludzi, albo unosić się źle pojętym honorem i dumą i zostać tutaj na pewną śmierć. Twoja decyzja, ale przemyśl to dokładnie. W razie czego kierujemy się do Middenhaim, ostrzegę naszych ludzi że możecie dołączyć. Bywaj. - krasnolud nie miał zamiaru namawiać upartego człowieka na podjęcie dobrej decyzji. Mieli teraz większe problemy niż honor i dawne spory, ale rasa głupich ludzi musiała to zrozumieć prawdopodobnie na własnej skórze.

Powrót do karawany nie zajął mu wiele czasu. Nie opowiadał nikomu o tym, co próbował zrobić. Znając nastawienie ludzi do ich pobratymców zza miedzy stwierdził, że narobi sobie więcej kłopotów niż to wszystko warte. W sumie żałował, że poszedł rozmawiać z Gunterem. Stracił czas i siły, nie wiadomo na co. Od zawsze powtarzał mu ojciec, że najlepiej dbać tylko o swoje interesy, bo z mieszania się w cudze sprawy zwykle same kłopoty wychodzą. I jak widać miał rację.

Podróż mijała o dziwo spokojnie. Żadnych ataków, niepokojących szelestów w krzakach, żadnych dziwnych śladów na trasie. Jak dla krasnoluda - za spokojnie, szczególnie że w okolicy miała grasować grupa kilkuset zwierzoludzi. Póki co nie przejmował się tym zbytnio, w końcu nie miał na to żadnego wpływu.

Noc nadeszła dość szybko. Kolejne kilometry pozostawione za plecami dawały się wszystkim we znaki. Ludzie spali jak kamienie mimo zagrożenia, które nad nimi czyhało. Sen nie był jednak tym, co czekało na brodacza.
-Kurwa, nawet starszej kobiety nie potraficie upilnować, chuj z takimi strażnikami.- mruczał pod nosem kowal.
-A dzieci wypytaliście czy kurwa od razu do mnie lecicie?- warknął wściekły krasnolud. Miał zamiar dokładnie wypytać dzieci czy nic nie widziały ani nie słyszały. Zapuszczanie się w ciemny las, gdy gdzieś tam krąży dość liczna grupa zwierzoludzi, nie było najmądrzejszym pomysłem. Wolał wpierw sprawdzić wszystkie inne możliwości.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline