Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2013, 21:12   #28
Irregular
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Nyio otworzył oczy i usiadł. A przynajmniej tak mu się wydawało.
Znowu był na Moiess - znajomy, przyjemny odcień błękitnej trawy, wyryte na zawsze w umyśle sylwetki wysmukłych brzóz kolczastych, delikatne światło także znajomych konstelacji. Była jedna z tych jaśniejszych nocy, które olbrzymi księżyc rozświetlał tak mocno, że nie potrzeba było żadnego sztucznego oświetlenia. Księżyc... tak, unosił się nad horyzontem, a powietrze było tak czyste, że można by policzyć każdy krater.
Na myśl o księżycu Kos bezmyślnie sięgnął do kieszeni i nagle poczuł strach, zaciskający mu się na żołądku; pióra księżycowego orła nie było. Znikło, podobie jak kamyk z Moiess, grudka ojczystego globu.
Usłyszał za sobą łopot olbrzymich skrzydeł, jakby ptak zbliżał się do ziemi. Odwrócił się, będąc z jakiegoś powodu mocno przekonanym, że to księżycowy orzeł, który zostawi mu kolejne pióro na miejsce poprzedniego, zapewne gdzieś zgubionego. Za nim jednak nie było orła...
...tylko rozmigotana, dzika ciemność, z której wysunął się groteskowo wyszczerzony dziób orła, z długim, oślizgłym językiem i dziwnymi kłami, a potem dziób zmienił się w skrzywioną, agonalną głowę zielonego, umierającego, nadzianego na bagnet...
Ciemność zrobiła krok w jego stronę.
Nyio nie znalazł przy sobie żadnej broni. Cofał się gorączkowo i usiłował jakoś odepchnąć umysłem poszarpaną sylwetkę, ale brzozy kolczaste wyciągały ku niemu gałęzie jak szpony, zaś trawa zmieniała mu się pod stopami w zdradliwe bagno. A potem ciemność zaatakowała - uderzyła umysłem, mocno, kalecząc, raniąc, zabijając... i oślepiony płynącą zewsząd krwią, swoją i jakąś obcą, nieznaną, Nyio mógł tylko tkwić w miejscu i nasłuchiwać obco brzmiącej ciszy. Moiess była gwarną planetą, ale to już nie była Moiess...
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline