Jeśli ośmiolatek to dziecko, mogę posłużyć drobną pomocą
Ale tylko drobną, ekspertem nie jestem, a wręcz przeciwnie.
Grałam w kilka sesji jeden na jeden z dziewczynką, lat 8, w usłodzoną, praktycznie pozbawioną mechaniki wersję dnd. Zostały rasy, klasy, ekwipunek i co zabawniejsze potworki. Co prawda na początku graczka była bardziej zainteresowana wyglądem swojej uroczej elfki niż światem przedstawionym, ale udało się to naprawić. A przy okazji odkryłam parę zasad, które mogą być przydatne komuś, kto jest takim masochistą, aby grać z mniejszym dzieckiem... no dobra, z tym masochizmem przesadziłam, ale to naprawdę droga przez mękę, przynajmniej na początku.
Zasada pierwsza: dostosuj do płci dziecka. Dziewczynkom zaludnij świat ślicznymi elfami, wróżkami o tęczowych skrzydełkach, jednorożcami, różowymi smoczkami i tym podobnymi rzeczami. Fantasy się tu spisuje całkiem nieźle, bo kosmitami raczej dziewczynki nie zainteresujesz, o postapo nawet nie wspominając. I przygotuj się na przygody praktycznie bez rozlewu krwi, jeśli ma coś zabijać, to tylko absolutnie złe, brzydkie potworki, i to nie robiąc im krzywdy. Jako cel przygody dobrze się nada np. przyniesienie kwiatu paproci przyjaciółce-czarodziejce albo obłaskawienie ślicznego jednorożca. Dopiero potem coś ambitniejszego.
Chłopcu można przygotować coś brutalniejszego. W obecnej kulturze, przy tych wszystkich komputerowych grach i filmach sześciolatek z chęcią wcieli się w kosmicznego pogromcę złych ośmiornic z Marsa. Albo dzielnego policjanta, goniącego przestępców. Może być jatka, ale bez przesady z opisami ciał, tylko coś w rodzaju ,,i pozabijałeś ich wszystkich, brawo!". Z chłopakiem nie grałam, ale znając ich psychikę, można się domyślić, że różowe jednorożce nie są raczej dla nich.
Zasada druga: Absolutne minimum mechaniki. Moja ośmiolatka gubiła się już przy koncepcji kości o dziesięciu ściankach. Ten przedstawiony wyżej pomysł z gwiazdkami jest bardzo dobry i powienien się nadawać dla dziecka, ale już bez komplikacji z kośćmi szczęścia. Wymyśl coś, co postronny obserwator zrozumie w pięć sekund. Albo dokładnie i pięć razy wytłumacz koncepcję k20 i sztonów, może wypali.
Zasada trzecia: Pamiętaj, że RPG to właściwie zabawa. Dzieci mimowolnie odgrywają role - wystarczy popatrzeć na zabawę w dom, w którym ktoś jest mamusią, ktoś tatusiem, a lalka dzieckiem, albo na przykład chłopcy z plastikowym pistoletem goniący za wyimaginowanym kosmitą. Wystarczy tylko uświadomić to dziecku, dokładając nową zasadę - Mistrz Gry po prostu pilnuje, żeby wszystko było fair. Jeżeli dziecko kiedyś przeżyło spór w rodzaju ,,ja zabiłem tego kosmitę, a nie ty!", powinno zaakceptować ten pomysł. Ewentualnie warto zasugerować, że MG odwala całą robotę, a gracz tylko się bawi, by pokazać, że nie zabieramy dla siebie całej zabawy.
Jeżeli w grze biorą udział starsi gracze, muszą się dostosować do poziomu zabawy. To chyba jasne.
Przyda się też dużo rekwizytów, by postać nie była tylko literkami i liczbami na papierze. Figurki, mapy, kostki, rzeczy, które dodadzą swoistego klimatu, bo ciężko go zasugerować dziecku innymi sposobami. Nieraz próbowałam zrobić trochę straszniejszy klimat, aby w efekcie usłyszeć prośbę o zapalenie lampki, bo nic nie widać. Albo - w kuliminacyjnym momencie - ,,robi się strasznie, przerwijmy na moment". Kompletne zniszczenie klimatu.
Zasada czwarta: Nigdy, przenigdy nie zapomnij się, z kim grasz. Usuń ze świata wszystkie zamtuzy i pijane krasnoludy (albo je utrzeźwij), wyprute flaki czy ohydne mutanty (Warhammer odpada, zostaniesz oskarżony o demoralizację nieletnich
), nawet jeśli dziecko jest tym zafascynowane. Chyba nie muszę tłumaczyć, że granie z sześciolatkiem w Wampira: Maskaradę to kiepski pomysł.
Jeżeli chodzi o wiek, sądzę, że dziecko musi mieć co najmniej cztery-pięć lat, a najlepiej trochę więcej. Oprócz mowy, musi mieć za sobą trochę zabaw opartych na odgrywaniu ról, no i powinno opanować koncepcję współpracy z innymi ludźmi. I szerszy zakres słownictwa. Zaczekałabym tak do zerówki, by nauczyło się nie przerywać nauczycielowi
A tak przy okazji, zacznij od storytellingu, mechanikę wprowadź potem, jak już synek podośnie. O ile chcesz zacząć jak najwcześniej.
Sporo tu oczywistości, ale może się na coś przydać