Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2013, 17:32   #2
Irregular
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Jeśli ośmiolatek to dziecko, mogę posłużyć drobną pomocą Ale tylko drobną, ekspertem nie jestem, a wręcz przeciwnie.

Grałam w kilka sesji jeden na jeden z dziewczynką, lat 8, w usłodzoną, praktycznie pozbawioną mechaniki wersję dnd. Zostały rasy, klasy, ekwipunek i co zabawniejsze potworki. Co prawda na początku graczka była bardziej zainteresowana wyglądem swojej uroczej elfki niż światem przedstawionym, ale udało się to naprawić. A przy okazji odkryłam parę zasad, które mogą być przydatne komuś, kto jest takim masochistą, aby grać z mniejszym dzieckiem... no dobra, z tym masochizmem przesadziłam, ale to naprawdę droga przez mękę, przynajmniej na początku.

Zasada pierwsza: dostosuj do płci dziecka. Dziewczynkom zaludnij świat ślicznymi elfami, wróżkami o tęczowych skrzydełkach, jednorożcami, różowymi smoczkami i tym podobnymi rzeczami. Fantasy się tu spisuje całkiem nieźle, bo kosmitami raczej dziewczynki nie zainteresujesz, o postapo nawet nie wspominając. I przygotuj się na przygody praktycznie bez rozlewu krwi, jeśli ma coś zabijać, to tylko absolutnie złe, brzydkie potworki, i to nie robiąc im krzywdy. Jako cel przygody dobrze się nada np. przyniesienie kwiatu paproci przyjaciółce-czarodziejce albo obłaskawienie ślicznego jednorożca. Dopiero potem coś ambitniejszego.
Chłopcu można przygotować coś brutalniejszego. W obecnej kulturze, przy tych wszystkich komputerowych grach i filmach sześciolatek z chęcią wcieli się w kosmicznego pogromcę złych ośmiornic z Marsa. Albo dzielnego policjanta, goniącego przestępców. Może być jatka, ale bez przesady z opisami ciał, tylko coś w rodzaju ,,i pozabijałeś ich wszystkich, brawo!". Z chłopakiem nie grałam, ale znając ich psychikę, można się domyślić, że różowe jednorożce nie są raczej dla nich.

Zasada druga: Absolutne minimum mechaniki. Moja ośmiolatka gubiła się już przy koncepcji kości o dziesięciu ściankach. Ten przedstawiony wyżej pomysł z gwiazdkami jest bardzo dobry i powienien się nadawać dla dziecka, ale już bez komplikacji z kośćmi szczęścia. Wymyśl coś, co postronny obserwator zrozumie w pięć sekund. Albo dokładnie i pięć razy wytłumacz koncepcję k20 i sztonów, może wypali.

Zasada trzecia: Pamiętaj, że RPG to właściwie zabawa. Dzieci mimowolnie odgrywają role - wystarczy popatrzeć na zabawę w dom, w którym ktoś jest mamusią, ktoś tatusiem, a lalka dzieckiem, albo na przykład chłopcy z plastikowym pistoletem goniący za wyimaginowanym kosmitą. Wystarczy tylko uświadomić to dziecku, dokładając nową zasadę - Mistrz Gry po prostu pilnuje, żeby wszystko było fair. Jeżeli dziecko kiedyś przeżyło spór w rodzaju ,,ja zabiłem tego kosmitę, a nie ty!", powinno zaakceptować ten pomysł. Ewentualnie warto zasugerować, że MG odwala całą robotę, a gracz tylko się bawi, by pokazać, że nie zabieramy dla siebie całej zabawy.
Jeżeli w grze biorą udział starsi gracze, muszą się dostosować do poziomu zabawy. To chyba jasne.
Przyda się też dużo rekwizytów, by postać nie była tylko literkami i liczbami na papierze. Figurki, mapy, kostki, rzeczy, które dodadzą swoistego klimatu, bo ciężko go zasugerować dziecku innymi sposobami. Nieraz próbowałam zrobić trochę straszniejszy klimat, aby w efekcie usłyszeć prośbę o zapalenie lampki, bo nic nie widać. Albo - w kuliminacyjnym momencie - ,,robi się strasznie, przerwijmy na moment". Kompletne zniszczenie klimatu.

Zasada czwarta: Nigdy, przenigdy nie zapomnij się, z kim grasz. Usuń ze świata wszystkie zamtuzy i pijane krasnoludy (albo je utrzeźwij), wyprute flaki czy ohydne mutanty (Warhammer odpada, zostaniesz oskarżony o demoralizację nieletnich ), nawet jeśli dziecko jest tym zafascynowane. Chyba nie muszę tłumaczyć, że granie z sześciolatkiem w Wampira: Maskaradę to kiepski pomysł.

Jeżeli chodzi o wiek, sądzę, że dziecko musi mieć co najmniej cztery-pięć lat, a najlepiej trochę więcej. Oprócz mowy, musi mieć za sobą trochę zabaw opartych na odgrywaniu ról, no i powinno opanować koncepcję współpracy z innymi ludźmi. I szerszy zakres słownictwa. Zaczekałabym tak do zerówki, by nauczyło się nie przerywać nauczycielowi

A tak przy okazji, zacznij od storytellingu, mechanikę wprowadź potem, jak już synek podośnie. O ile chcesz zacząć jak najwcześniej.

Sporo tu oczywistości, ale może się na coś przydać
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem