Czarny Strażnik zdecydowanie zbyt wiele puszył się swoją mocą. Choć nie wykluczone, że jakąś posiadał. Tym niemniej dzięki współdziałaniu z Modron pokonali go. Przez chwilę Alarif zaniepokoił się, że dziewczyna jednak zabije Dongoratha. Na szczęście tylko go ogłuszyła. - Nie uśmiecha mi się zaglądanie do jego umysłu. Kto wie jakie plugastwa tam siedzą. – westchnął ciężko.
Alternatywą jednak było torturowanie jeńca. Na to zaś nie mógł się zgodzić. Nawet bowiem najgorszy wróg na to nie zasługiwał.
Ukląkł przy Dongoracie i ostrożnie wyjął strzałę zaraz tamując krew opatrunkiem. - Poczekaj. Pozbieram resztę strzał i rozejrzę się co z naszymi kompanami.
Powiedział do Modron kierując się w stronę Yrcha. Jego kołczan stał się wyraźnie za lekki. Promienie strzał mógł sobie wprawdzie wystrugać, ale z lotkami już było więcej zachodu, a groty były wręcz w tych warunkach nie do zastąpienia. Przy okazji pomimo całego wstrętu jaki żywił, postanowił przeszukać orcze truchło.
Spojrzał na odchodne na spętanego Dongoratha. - Teraz zasłużył na nowe miano, to już nie Strach Na Wróble, tylko Baleron. |