Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2013, 22:00   #15
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Wystarczyłaby chwila.
Wyciągnąć garłacz, odciągnąć kurek, nacisnąć spust i Ernesto Sansovino byłby rozsmarowany na ścianie, zamieniony w "ochłap". Ledwie kilka sekund - nawet nie musiałby celować. Chmura siekańców zmiotłaby wszystko na swej drodze.
Mimo tego przypatrywał się śmierci Rudego ze spokojem. Nie można było powiedzieć, by go lubił - ani on sam nie był ulubieńcem szefa. Nagrabił sobie to ma. Ulfred Ross, zwany Garłaczem nie zamierzał ginąć za tego dupka, który robiąc w chuja Haka ściągnął nieszczęście na swą bandę.

Garłacz był mężem wysokim, krępym i mocno zbudowanym. Nie dbał zbytnio o wygląd - jego jasne włosy i broda były potargane i zwichrzone. Niebieskie oczy są lekko skośne, zdradzając w jego żyłach krew ungolskich przodków. Twarz pokrywają mu blizny, zdobyte w walkach z bandytami, zwierzoludźmi, żywymi trupami i Kislevitami.
Odziany jest prosto i ciepło - szare, wełniane spodnie wpuszczone w wysokie, futrzane buty. Nosi brązową koszulę, na nią kolczy kaftan, a na sam wierzch skórzana kurta i płaszcz z wilczych futer.
Jedyną widoczną bronią był jego kislevski obuszek, ale reszta bandy dobrze wiedziała, iż pod kurtą chowa swój garłacz imieniem "Katarzyna".

- Jekil i Gaston dobrze gadają - stwierdził krótko, po wyjściu na zewnątrz. Ulfred miał charakterystyczny, wschodni akcent, typowy dla Ostermarkczyków. Reiklandczycy lubili się śmiać z tej "wiejskiej" mowy, przynajmniej dopóty nie odstrzelił kilku łbów. W dzielnicy nikt o tym nie wspominał, chyba że za jego plecami.
Ale wracając do tematu - jeśli chcieli wygrać ten "wyścig" musieli rozwalić bandę Kurgana i to jak najszybciej. Nawet Hak dał im chwilę, by mogli się przygotować na jatkę, a ci głupcy tego nie dostrzegali.
Choć przeczył temu jego wygląd, pasujący raczej do osiłka, Ross był całkiem bystry i był w stanie to zauważyć.
- Można zrobić pułapkę, ale nie wiadomo czy te sukinsyny tam w ogóle przyjdą. Skoro nawet Janko wymyślił, że tam może być jakaś pułapka to od razu się połapią, że chcemy ich wyjebać. Dlatego, miast się czaić, zróbmy to od razu - nie pod budą Haka, ale trochę dalej. Wejdziemy w jakiś zaułek, zajebiemy, wrzucimy do Reiku. Proste jak but, szczególnie że się ściemnia. - Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego miejsca na zasadzkę. Powinno być jakieś. Biedna dzielnica, wąskie uliczki... W takich miejscach codziennie ktoś ginie!
- Nie rozdzielamy się, bo nas wyłapią jak szczury. Wpierw wpierdol, potem możemy zbierać haracze.
 
Wnerwik jest offline