Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2013, 18:38   #26
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Elard, Ulihion, Bies
Wiedźma nie była zadowolona z postępów i działań swoich sług. Dała tego jasny wyraz w krótkiej rozmowie, jaką Elard, Ulihion i Bies odbyli za pomocą kryształu. Nie obyło się bez wyzwisk i dosadnych obelg. Lith’ryia żądała wyników i informacji. Kto i w jaki sposób nakłonił orki do współpracy i jakie są jego plany.

Cała trójka opuściła, więc jeden z bastionów orczych plemion i rozbiła obóz z dala od głównego szlaku. Do wieczora obserwowali drogę, uważnie sprawdzając kto odwiedza orczego wodza..
Przez cały dzień nie zjawił się dosłownie nikt. Dopiero wieczorem do obozu przyjechało kilka orczych patroli.
To, co rzucało się w oczy to fakt, że oddziały te były bardzo karne i zdyscyplinowane. Nie była to
banda obdartusów i maruderów, ale porządna, regularna armia.
Elard zauważył, że jadący na czele patrolu ork ma krwistą bliznę na prawym ramieniu, która połyskuje w dziwny sposób.

Gdy księżyc już dawno minął zenit, trójka sług Lith’ryi postanowiła działać. Pod osłoną nocy ruszyła w kierunku bastionu orków.
Przedarcie się przez bramy nie stanowiło większego problemu dla wprawnych wojowników. Bies wdarł się na mury i po pokonaniu kilku strażników otworzył wrota. Gdy tylko to uczynił w obozie podniósł się alarm. Coraz liczniejsze zastępy orczych wojowników pojawiało się na placu. Trójka awanturników walczyła jednak zaciekle i sprawnie. Wspierali się nawzajem i uzupełniali. Zielona posoka trykała na lewo i prawo, a trzask łamanych kości niósł się echem po wąwozie.
Słudzy Lith’ryi metr po metrze zbliżali się do jaskini, gdzie odbyło się spotkanie ze Skumgardem.

Po kilkunastu minutach krwawej rzezi, zmęczeni i poranieni dotarli w końcu do groty, gdzie odbyło się spotkanie. Nie było w niej oczywiście orczego wodza, a jedynie studnia pośrodku kamiennej sali. Żaden z orków nie zszedł z nimi po krętych schodach.
Gdy w końcu Ich stopy dotknęły ziemi powietrze nagle zmieniło ciśnienie i do ich uszu wdarł się potwornie wysoki pisk. Po chwili ich oczy zalał całkowita ciemność, a umysły pogrążyły się w niebycie.

Wokół panowała całkowita i nieprzenikniona ciemność. Ich umysły unosiły się jakby w powietrzu. Czuli się niezwykle lekko i swobodnie. Nie czuli żadnej więzi ze swoimi ciałami, co było zarazem przyjemne, jak i przerażające. Nie widzieli nic, ale czuli nawzajem swoją obecność.
W pewnym momencie w ciemnościach pojawiła się jeszcze jedna osobowość, jakże od nich inna, wręcz obca.
- Przekażcie swojej pani, że jeżeli chce pozyskać moich wojowników do swoich planów, to musi się tutaj stawić osobiście.
Głos jaki wypełnił ciemność, drążył także ich umysł niczym wiertło. Gdy słowa wybrzmiały obca osobowość zniknęła, a trójka najemników obudziła się gdzieś na pustkowiu pośród wysokich ścian Czaszkowego Wąwozu.

Shaaven
Bariera, jaka okalał miasto wydawała się całkowicie szczelna. Liczne próby przedostania się w obręb murów spełzły na niczym.
W końcu Shaaven spróbowała jednej z ostatnich możliwych dróg.

Ścieki okazały się słabiej chronione i przebicie magicznej bariery w tym miejscu nie stanowiło dla drowki żadnego wyzwania.
Przedzierając się pośród ociekających szlamem i wilgocią i cuchnących przeraźliwie kanałów kobieta wdarła się ponownie do miasta.
Było już ciemno, gdy wychyliła się ze studzienki w jednej z bocznych uliczek. Jej strój był w fatalnym stanie, a odór przyprawiał ją samą o mdłości.
Gdy w końcu stanęła na kamiennym bruku i odetchnęła czystym powietrzem zdała sobie sprawę z nieszczęścia, jakie ją spotkało. Cenne zawiniątko z jeszcze cenniejszą zawartością przepadło.

Terion
Po rozprawieniu się z wrednym impem wysłanym na przeszpiegi, Terion oddał się odpoczynkowi i planowaniu kolejnych posunięć. Zdał sobie sprawę, że zadanie które postawiła przed nimi wiedźma nie było takie proste, jak się na początku mogło zdawać.
Wyglądało na to, że Mallowbrook aż kipi od spisków i intryg, i najwyraźniej wiele osób, podobnie jak Lith’ryia pomyślało, że ślub będzie doskonałą okazją do zmiany układu sił lub ugrania czegoś dla siebie.
Teraz, gdy ich dwójka została zauważona trzeba było poznać przeciwnika i włączyć się do gry.

Gdy zapadł wieczór elf udał się w wyznaczone miejsce. Był przygotowany podobnie, jak w przypadku wcześniejszego spotkania, że będzie musiał czekać na swego gospodarza. Pomylił się i to bardzo.
Zbliżając się do zachodniej baszty, zdał sobie sprawę, że w cieniu jaki ona rzuca, stoi jakaś postać.
Zwolnił kroku i uważnie przyjrzał się okolicy. Szybko zauważył, że na dachach okolicznych budynków czatuje czterech ludzi.
Terion szedł dalej w stronę baszty nie rozglądając się więcej, by nie wzbudzać podejrzeń.

- Witaj - rzekł skryty w cieniu baszty elf - Cieszy mnie twoja punktualność. To się ceni. Wybacz okoliczności w jakich przyszło się nam spotykać, ale sytuacja jest wyjątkowa i wymaga, by na bok odłożyć wszelkie konwenanse i zasady etykiety.

Już po pierwszych słowach mężczyzny Terion zdał sobie sprawę, że ma przed sobą kogoś wysoko urodzonego, kogoś do otrzymał staranne wykształcenie i zapewne długie lata przebywał wśród osób o podobnym stanie.

- Z racji braku czasu przejdę od razu do rzeczy. Jutro o tej porze zostaniemy zaproszeni przez Filona na audiencję u księżniczki. Jest to pierwsza selekcja gości, jacy zostaną zaproszeni na uroczystość. Księżniczka za punkt honoru wzięła sobie, że spotka się ze wszystkimi chętnymi i sama oceni, kto z przyjezdnych jest godzien, by otrzymać zaproszenie. Mowa oczywiście o zaproszeniu na zamek, a nie na samą ceremonię, bo na tej mogą być wszyscy. Przedstawisz mnie jako członka swojej świty i nie będziesz wchodził w żadne inne szczegóły. Zajmiesz się rozmową z księżniczką i załatwianiem swoich spraw. Jest to niejako formalność, gdyż Filon zatroszczy się o to, byśmy zostali zaproszeni na zamek. Na zakończenie audiencji wręczy księżniczce mały podarunek w dowód szacunku. Otrzymasz go ode mnie jutro wieczorem tuż przed spotkaniem. Jeżeli masz jakieś pytania, wątpliwości to jest to jedyna okazja, by o nich pomówić. Spiesz się jednak, gdyż nie mam za wiele czasu.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 09-02-2013 o 12:40.
Pinhead jest offline