Strażnicy zeszli z koni i podeszli do grupki, która z ich polecenia stanęła na poboczu.
William - przekonywanie (-10) 56, porażka!
- Możesz pan i jechać do samego Karla Franza, ale ja mam swoją robotę - parsknął wąsaty, poganiając barda ruchem dłoni, by stanął w odpowiednim miejscu.
Blondyn podał mu swój pistolet, a sam wziął się za przeszukiwanie pojazdów. Zaczął od wozu - odkrył płachtę pokrywającą stertę siana.
- Witraż. Ten typ nie wygląda na Sigmara. Kto to ma niby być? - Rzucił w kierunku najemników, sprawdzając czy w sianie nie ukryto jakiejś kontrabandy. Po zawiedzionej minie można było wywnioskować, iż nic nie znalazł.
- Kim jest ten mężczyzna? - Zapytał zabrawszy się za powóz.
- To mój woźnica, Rolf - odparła Elise.
- Został raniony, gdy zaatakowali nas banici.
Blondyn mruknął coś w odpowiedzi pod nosem i opuścił powóz. Z tego co widział Johann mężczyzna nie próbował nic "kombinować".
- Czysto, Hans - rzucił do wąsacza.
- Nie, nie cieszcie się - rzekł Hans do zatrzymanych.
- Teraz najlepsza część - rzeczy osobiste! - Zapłacicie nam za to! - Warknęła panna Magirius.
- Proszę wielmożnej pani, ależ my tylko wykonujemy swoją robotę. Kto wie co pani tam trzyma w swych fatałaszkach, nie? - wtrącił blondyn sprawdzając zawartość plecaków i toreb.
...
- Nic ciekawego... Tu też ni... Ooo! - Strażnik wydał z siebie cichy okrzyk, jakby odkrył coś niezwykłego. Z plecaka należącego do Rudiego wyjął butelkę wina.
- Czy mnie oczy mylą czy to "Słodka Dziewka" z Altdorfu? - Skrzywił się teatralnie, przypatrując się etykiecie.
- Paskudztwo. Ale coś pić trzeba, prawda? Weźmiemy jedną butelczynę na drogę... - Odstawił butelkę na bok i przeszukiwał dalej.
...
- Widzę, że mamy tu grajka. Hans, może ci coś zagrać?
- Daj spokój Lars i bierz się do roboty. Poza tym, grasz okropnie, nie chciałbym, by twoja gra śniła się panience po nocach.
...
- Fajkowe ziele. - Blondyn przytknął nos do zabrudzonego mieszka z podejrzaną zawartością.
- Nie palcie tego świństwa. Źle działa na zdrowie. Cyrulik mi tak rzekł.
...
- Co my tu mamy... Czysta biel reiklandzkiego munduru. Czyżbyśmy mieli tu dezertera z imperialnej armii? - Czyje to? - Podjął wąsaty.